Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszyscy bili się ze wszystkimi

Redakcja
Alkohol, emocje i zadawnione urazy. Ta wybuchowa mieszanka zabiła 19-letniego Wojtka Z. z Inowrocławia, utalentowanego piłkarza i świeżo upieczonego maturzystę. Sąsiedzki konflikt, który zaczął się od wyzwisk, skończył się bójką na noże.

<!** Image 3 align=none alt="Image 215404" sub="Na drzwiach inowrocławskiej kamienicy, w której mieszkał Wojciech Z., jego przyjaciele zawiesili czarno-białe zdjęcie z krótkim tekstem: „ŚP. Wojtek „Pyra”. Nigdy o Tobie nie zapomnimy”. [Fot. Piotr Schutta]">

Alkohol, emocje i zadawnione urazy. Ta wybuchowa mieszanka zabiła 19-letniego Wojtka Z. z Inowrocławia, utalentowanego piłkarza i świeżo upieczonego maturzystę. Sąsiedzki konflikt, który zaczął się od wyzwisk, skończył się bójką na noże.

Sobota, ulica Orłowska w Inowrocławiu. Popularne imieniny Piotra i Pawła są dobrą okazją do rozpalenia grilla. Rodzina państwa K. razem z sąsiadami z parteru urządza towarzyskie spotkanie na podwórzu kamienicy. Na imieninach nie może zabraknąć alkoholu i muzyki. Nic nie zapowiada, że ten dzień skończy się tragicznie i zmieni życie czterech mężczyzn oraz ich rodzin.<!** reklama>

Komu puściły nerwy?

Trudno dzisiaj ustalić, w którym momencie i od czego dokładnie rozpoczęła się kłótnia. Część świadków twierdzi, że zaczął Wojciech Z., który puścił „wiązankę” w kierunku 17-letniego Sebastiana K., imprezującego przy grillu, obrażając przy tym jego dziewczynę. Inni uważają, że to ten drugi wywołał Wojtka na ulicę i wtedy zaczęła się wojna.

- Wojtek był w swojej siłowni z Krystianem. Tam, do tej kanciapy, dużo chłopaków przychodzi - szczupła, ciemnowłosa dziewczyna pokazuje palcem sąsiednie podwórko i schody prowadzące do jednej z szopek. - Kiedy wychodzili, Wojtek coś powiedział Sebastianowi. Włączyła się jego dziewczyna i zaczęli się wyzywać.

<!** Image 4 align=right alt="Image 215404" sub="Wojciech Z. (zdjęcie po lewej). Sport był jego pasją. Trudno zrozumieć, dlaczego zginął. Śledczy nie ukrywają, że trudno im będzie odtworzyć przebieg zajść. Wersji jest tyle, ilu świadków i podejrzanych. [Fot. Szymon Stolarski]">W pewnym momencie na ulicy przed kamienicami znalazły się dwie rodziny - K. i Z. Zaczęło się od kłótni kobiet. Katarzyna Z. przekomarzała się z matką Sebastiana K.

- Kasia dostała od niej w twarz. Nie wiem o co poszło, ale potoczyło się tak, że w obronie matki stanął Wojtek - relacjonuje koleżanka Katarzyny Z. - Powiedział: „Nie będziesz biła mojej mamy”. Został zabity, bo matki chciał bronić. Za słowa go zabili - nie może zrozumieć kobieta. Jej opowieści z zapartym tchem przysłuchuje się trzech małych chłopców. Uważnie obserwują mamę, zwłaszcza jej ruchy, kiedy zamaszyście pokazuje, jak Wojciech Z. został ugodzony nożem.

- Dwa razy przez plecy dostał i raz pod pachę, o tu! Z tej rany było najwięcej krwi. Nagle Wojtek znalazł się w czerwonej kałuży - dodaje kobieta. Według jej wersji, to rodzina K. wywołała na ulicę Wojtka Z. i jego matkę.

W Prokuraturze Rejonowej w Inowrocławiu przyznają, że sprawa do łatwych nie należy. Jest co prawda wielu świadków, ale każdy mówi co innego. Nawet relacje osób w żaden sposób niezwiązanych z którąkolwiek ze stron konfliktu nie składają się w logiczną i spójną całość. Każdy z obserwatorów zatrzymał w pamięci jakiś fragment zdarzeń i każdy zapamiętał go inaczej.

Na wniosek prokuratury zatrzymano tymczasowo w areszcie trzy osoby: 17-latka Sebastiana K., jego 39-letniego ojca, a także 22-letniego Krystiana Sz., przyjaciela zabitego Wojtka.

Na najmłodszym z podejrzanych ciąży zarzut najpoważniejszy: zabójstwa. Pozostali dwaj odpowiadają za udział w bójce z użyciem niebezpiecznego narzędzia.

Prokurator Sławomir Głuszek podkreśla słowo „bójka”.

- Mówimy o bójce, a nie o pobiciu, ponieważ w tym zdarzeniu nie było wyraźnie określonej strony atakującej i broniącej się. Tu każdy był jednocześnie agresorem i obrońcą. Wszyscy się bili ze wszystkimi - prokurator Sławomir Głuszek nie ukrywa, że sprawa jest trudna dowodowo. Każdy z podejrzanych ma własną wersję wydarzeń, niepokrywającą się z zeznaniami innych uczestników bójki. Zdaniem śledczych, na razie pewne jest to, że „zaczynem konfliktu były kobiety”.

<!** Image 5 align=none alt="Image 215404" sub="[Fot. Piotr Schutta]">- Ale w bójce nie brały udziału. Całe zajście było bardzo dynamiczne. Co chwilę ktoś dobiegał. Musimy to wszystko posklejać, poukładać - dodaje prokurator.

Chciał pomścić przyjaciela

- W pewnym momencie Wojtek się przewrócił i zawołał „ałaaa!”. Leżał na nim albo Sebastian K., albo jego ojciec. Dokładnie już nie wiem. Nagle pojawiło się tyle krwi... Wtedy dopiero wyszedł ojciec Wojtka i próbował zatamować ten krwotok, ale nic to nie dawało - opowiada przyjaciółka matki zabitego chłopaka.

Śledczy będą musieli także ustalić, jaką rolę w dramacie odegrał Krystian Sz., przyjaciel zabitego.

- Krystian już odchodził, ale kiedy zobaczył, że Wojtek leży i się nie rusza, wrócił i rzucił się z nożem na Sebastiana. Podobno tego nie żałuje. Mówił, że zrobiłby wszystko, żeby uratować Wojtka - opowiadają na Orłowskiej.

Po tragedii nie ma już śladu. Jedynie na karoserii białego forda escorta, zaparkowanego na chodniku, można dostrzec brunatne zacieki przypominające krew. Na drzwiach kamienicy, w której mieszkał Wojciech Z., jego przyjaciele zawiesili czarno-białe zdjęcie z krótkim tekstem: „ŚP. Wojtek „Pyra”. Nigdy o Tobie nie zapomnimy”.

- Wojtek i Krystian byli nierozłączni. Trzymali się razem na boisku i poza nim. Właśnie w ten piątek mieli jechać do Anglii, do brata Krystiana. Do pracy - mówi Paweł Brzustowicz, trener V-ligowego zespołu Czarnych Wierzchosławice. - Obaj grali u mnie w rundzie wiosennej i bardzo przyczynili się do największego sukcesu w historii naszej drużyny. Zajęliśmy trzecie miejsce na koniec rozgrywek. 20 lipca mieliśmy to świętować na festynie w Wierzchosławicach.

Każdy z nich był inny. Krystian - wulkan, zadziorny. Wojtek - pełnia życia, optymizm i radość. Obaj lubiani przez kolegów z drużyny i chwaleni przez trenerów. Jako piłkarze byli wszechstronni.

- Tylko na pozycji bramkarza nie grali. Wojtek był nominalnie defensywnym pomocnikiem, ale potrafił się odnaleźć wszędzie. W ostatnim meczu sezonu z Pałuczanką Żnin strzelił bramkę i podyktowano na nim rzut karny. Wygraliśmy 2:1. Krystian nie grał, bo miał kontuzję. Często go dopadały różne urazy, ale ma chłopak charakter wojownika. Potrafi grać przez cały mecz z naderwanym mięśniem - zapala się na moment trener Brzustowicz i momentalnie gaśnie. - Co za tragedia - powtarza.

Obaj uważani byli za piłkarskie talenty, może nie wybitne, ale jednak mieli to coś, co wyróżniało ich z grona innych piłkarzy amatorów, zasilających okoliczne kluby A-klasy i V ligi. Grali razem w Cukrowniku Tuczno i w Goplanii Inowrocław. Razem przeszli też do Czarnych Wierzchosławice. Krystian Sz. kilka lat temu otarł się nawet o I-ligowy klub z Dolnego Śląska, do którego został wypożyczony.

O Sebastianie K., który też od dziecka trenował futbol, również można usłyszeć od trenerów wiele dobrego.

Na boisku bez zarzutu

- Znałem wszystkich trzech chłopaków, kiedy jeszcze grali w Goplanii Inowrocław. Nie sprawiali żadnych kłopotów wychowawczych. Sebastian grał u mnie już jako junior, ale ostatni mecz rozegrał w lutym. Przestał trenować. Mówił, że po ukończeniu gimnazjum wyjedzie do swojej dziewczyny do Anglii - mówi trener Goplanii Inowrocław Artur Wiśniewski.

Wysoki, potężnie zbudowany, a przy tym szybki i grający fair. Przynajmniej na boisku nie należał do brutali, co w przypadku obrońcy jest rzadką i cenioną cechą. Tak opisują 17-letniego Sebastiana szkoleniowcy.

- Nie wiem, co mu się stało. Ale już od jesieni miał jakieś problemy ze sobą. Trenował coraz rzadziej, ciągle mu coś przeszkadzało. Miesiąc temu byłem u niego w domu, żeby odebrać sprzęt. Szkoda. Słomiany zapał miał ostatnio do piłki - dodaje trener Wiśniewski. Poza tym nie może powiedzieć o chłopaku złego słowa. - Posłuszny, pracowity, zachowanie bez zarzutu. Przynajmniej na meczach i na treningach. To, co się dzieje poza boiskiem, to już nie sprawa trenera.

Wojciech Z. 10 lipca obchodziłby 20. urodziny. Był uczniem Techniku Drogownictwa w Inowrocławiu. Na maturze oblał tylko angielski. W sierpniu miał podejść do poprawki. Nauczyciele mówią, że na pewno by sobie poradził. Wspominają go jako osobę bardzo lubianą i wesołą. Jedna z nauczycielek zachowa w pamięci obraz Wojtka przed egzaminem: w rozpiętej marynarce, uśmiechnięty, pełen optymizmu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska