Z dala od skandali

Piosenkarka ALICJA MAJEWSKA mówi o przebojach Włodzimierza Korcza, współczesnych piosenkach i swoich płytach.

<!** Image 2 align=right alt="Image 185285" sub="Fot. Paweł Wrzecion/ mwmedia">Jest Pani perfekcjonistką. Czy to przeszkadza w pracy?

Czy jestem, nie wiem. Mówiło się o mnie, że jestem pracowita, choć kompozytor Włodek Korcz twierdzi, że jestem leniwa. Nie wiem, skąd się biorą te opinie o mnie, może stąd, że odpowiedzialnie podchodzę do tego, co robię.

Była Pani już uznaną piosenkarką, a cały czas brała Pani lekcje śpiewu...

Brałam lekcje przez kilkanaście lat do śmierci mojej pani profesor w 1988 roku. Lekcji nigdy nie za dużo, jeśli się ma dobrego nauczyciela. To ważne, by niczego nie skrzywić i nie popaść w manierę.

Trafiła Pani też na świetnego kompozytora...

No tak! Miałam szczęście, że się pojawiałam na drodze Włodka, a on na mojej. Gdy wygrałam w 1975 roku „Opolskie debiuty”, dostałam propozycję nagrania płyty, co było wówczas dużym wyróżnieniem. Postawiono mi jednak warunek, że na płycie nie ma być kompozycji Korcza. Zrezygnowałam. Nie żałuję tej decyzji.

Pan Włodzimierz Korcz to mistrz przebojów...

Tak, i to niebanalnych - zawsze jest zwrotka, refren i kontrrefren. Napisał wiele przebojów, nie tylko dla mnie, m.in. „Gdzie ci mężczyźni?” dla Danusi Rinn, „Ogrzej mnie” Michała Bajora, „Taki cud i miód” Danusi Błażejczyk, „Zamiast” Edyty Geppert. Włodek skupiał się na paru wykonawcach. Gdyby dziś zaczynał pracę, chyba nie miałby szans się przebić.

Ale publiczność czeka na takie piosenki!

Nie wiem, czy czeka. Nasza na pewno tak, ale media kreują obraz innej piosenki i dla takich utworów jak nasze miejsca dziś nie ma. Czuję niedosyt, jeśli chodzi o tekst i melodię w dzisiejszych piosenkach.

<!** reklama>Bardzo delikatnie to Pani ujęła! Nie jest Pani bywalczynią bankietów, nie widać Pani w tabloidach...

Niekiedy bywam, na przykład byłam na pokazie mody Macieja Zienia, u którego kupiłam kilka sukienek. Zabrałam siostrzenicę, a tu tłum fotoreporterów napada i krzyczy „Pani Alu, tutaj, niżej, wyżej!” Młodzi ludzie, rozpoczynający karierę, mają prawo w takim momencie zwariować. Doczekałam się zdjęcia na okładce tabloidu, gdy wjechałam w tramwaj. Na szczęście, nic mi się nie stało. Przykre, że skandal jest metodą zaistnienia.

Nagrywa Pani cały czas?

Pięć lat temu pojawiła się moja płyta koncertowa, a niedawno, w październiku, album „Pieśni sakralne”. To piosenki Włodzimierza Korcza z dwóch oratoriów. Jestem szczęśliwa, że ten album mam. Jest ilustrowany zdjęciami córki Włodka Korcza i Elżbiety Starosteckiej, Ani Korcz, tam są zdjęcia niezwykłych przydrożnych kapliczek...