Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo trzech osób we Włocławku. Dlaczego Bogumił P. miał broń, skoro przestał być myśliwym?

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
- Czy można było w tej sprawie zrobić więcej? Na to pytanie ma odpowiedzieć wewnętrzne postępowanie wyjaśniające - mówi Monika Chlebicz z KWP w Bydgoszczy
- Czy można było w tej sprawie zrobić więcej? Na to pytanie ma odpowiedzieć wewnętrzne postępowanie wyjaśniające - mówi Monika Chlebicz z KWP w Bydgoszczy Jacek Smarz
62-latek z Włocławka, który zastrzelił żonę, teściową, szwagra i siebie, od 1998 roku nie był członkiem Polskiego Związku Łowieckiego. Ale dubeltówkę i prawo do jej używania zachował.

Bogumił P. został skreślony z listy członków PZŁ z prozaicznej przyczyny - przestał płacić składki. W takiej sytuacji związek nie wysłał specjalnej informacji o wykluczeniu z członkostwa do Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, na podstawie której policja dotąd wszczynała procedury cofnięcia pozwolenia na broń. Po prostu, raz w roku (zgodnie z przepisami) przekazując komendzie wykaz swoich członków, już w nim Bogumiła P. nie ujmowała.

Gdyby KWP w Bydgoszczy co roku dokładnie weryfikowała wykazy przekazywane przez Polski Związek Łowiecki, najprawdopodobniej odkryłaby, że brakuje na liście Bogumiła P.

- Wykazy PZŁ zawierają jednak po około 1700 nazwisk i nie są tożsame z rejestrami osób posiadających pozwolenie na broń. Dodatkowo, członkami związku są także żołnierze, których nadzoruje już żandarmeria, a nie my, a także osoby nieposiadające pozwoleń na broń - tłumaczy Monika Chlebicz, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Nie chcemy się tym tłumaczeniem bronić, ale tak wygląda sytuacja. Mimo wszystko sposób weryfikowania pozwoleń na broń przez nas zostanie po tragedii we Włocławku szczegółowo sprawdzony. Trwa ustalanie, czy popełniono tutaj jakiś błąd i czy stosujemy właściwe
praktyki.

To niejedyny aspekt policyjnej pracy, który już - decyzją komendanta wojewódzkiego policji - poddawany jest kontroli. Zastrzelona żona Bogumiła P. 13 lutego br., a więc tydzień przed dramatem, zgłosiła policji, że mąż znęca się nad nią i innymi członkami rodziny. Poinformowała też, że ma w domu broń myśliwską. W kolejnych dniach aż trzykrotnie wzywała na interwencję do domu policję. Funkcjonariusze się stawiali, ale ostatecznie niewiele z tych interwencji wynikło.
Dwudziestego lutego Bogumił P.

najpierw w domu przy ul. Harcerskiej na osiedlu Michelin zastrzelił z dubeltówki swoją żonę. Zadzwonił do pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie we Włocławku i roztrzęsiony powiedział, że zrobił coś strasznego i że planuje samobójstwo. Poprosił też, by czworo ich dzieci (6-11 lat) nie wracało ze szkoły do domu.

Następnie udał się kilka kilometrów dalej, do Nowej Wsi. Tu zastrzelił matkę swojej żony oraz szwagra cierpiącego na zespół
Downa. Potem, także używając dubeltówki, odebrał sobie życie w garażu, w jeszcze innej podwłocławskiej wsi.

- Jak wyglądały interwencje włocławskich funkcjonariuszy? Czym się kończyły? Czy można było w tej sprawie zrobić więcej? Na te pytania odpowiedzieć ma wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, które już się toczy - mówi Monika Chlebicz z KWP w Bydgoszczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska