Prezydent Bruski postanowił nie czekać na wynik rozmów marszałka Piotra Całbeckiego z wicepremier Elżbietą Bieńkowską. Przebywają oni obecnie w Brukseli na spotkaniach poświęconym unijnym programom, w tym po części Zintegrowanym Inwestycjom Terytorialnym.
[break]
Prezydent Bruski wystosował tymczasem do wicepremier pismo, w którym przekonuje do swojej wizji. W liście czytamy między innymi, że to wariant bydgoski jest bliższy wytycznym rządowym, w przeciwieństwie do toruńskiego. Przekonuje także, że Bydgoszcz została pokrzywdzona przy podziale środków unijnych w poprzedniej perspektywie finansowej.
Co ciekawe, prezydent Bruski powołuje się na niemiarodajne statystyki. W nich pieniądze na drogi wojewódzkie w regionie zostały tylko dlatego przypisane Toruniowi, że tu ma siedzibę Urząd Marszałkowski, który nimi dysponuje!
Prezydent Bruski przedstawił też propozycje współpracy przygotowane przez oba miasta, aby wicepremier mogła rozsądzić, które jest właściwsze. Nie powstrzymał się jednak od komentarza.
- Zajęte przez władze Torunia stanowisko z góry zakładało brak akceptacji po stronie władz Bydgoszczy - napisał w liście Rafał Bruski, zapominając, że to jego miasto obstaje wyłącznie przy własnym bezkompromisowym rozwiązaniu.
Kluczowa jest więc decyzja wicepremier i wsparcie marszałka, na które bydgoszczanie do niedawna liczyli.
Podczas wczorajszej konferencji prasowej przedstawiciele władz Bydgoszczy poinformowali jednak, że zostali przez marszałka oszukani. Ich zdaniem przekonywał on na spotkaniu w ostatni czwartek, że w piśmie, w którym zwrócił się do wicepremier, przedstawił jej możliwość utworzenia dwóch obszarów ZIT w regionie, ale tego nie uczynił. Marszałek miał przedstawić taki kształt ZIT, który uwzględniałby wszystkie gminy powiatu toruńskiego. W kwestii wyznaczenia dwóch obszarów ZIT miał jednak nie zabrać tak kategorycznego stanowiska. Ograniczył się rzekomo do stwierdzenia, że w przypadku, gdyby ministerstwo zdecydowało się na taki podział, „Zarząd Województwa weźmie pod uwagę stanowisko strony rządowej”.
- Pismo do minister, na które powołuje się Bydgoszcz, zostało wysłane przed czwartkowym spotkaniem samorządowców z marszałkiem, więc nie mogło być w nim mowy o deklaracjach złożonych
na tym spotkaniu, w tym o dwóch ZIT-ach - wyjaśnia Beata Krzemińska, rzecznik marszałka i dodaje, że należy się teraz skupić na ratowaniu pieniędzy z ZIT. Rozwiązanie z dwoma ZIT-ami będzie przedmiotem rozmów z wicepremier Bieńkowską i to ona podejmie decyzję.
Tymczasem niezadowoleni z braku porozumienia Torunia z Bydgoszczą prezydenci Grudziądza, Włocławka i Inowrocławia wystosowali wspólne stanowisko. Nie chcą, by przez jego brak przepadły pieniądze ze wspólnej wojewódzkiej puli. Innymi słowy - jeśli Toruń i Bydgoszcz się nie dogadają, to straconych w ZIT pieniędzy poszukają we wspólnej kieszeni regionu.
- Stanowisko tych trzech miast wskazuje na najważniejszy kierunek, o który sam przecież zabiegam - komentuje prezydent Michał Zaleski. - Rozumiem troskę kolegów prezydentów, bo chcieliby, aby te dwa miasta wspólnie dawały napęd rozwojowy województwu. Doskonale zdają sobie sprawę, że jeśli będziemy to robili oddzielnie, to nasze siły i możliwości będą mniejsze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?