Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwierząt skupować nie będzie, czyli afera mięsna spod Brodnicy

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Biznesmen z Obórek wysłał nocą do ubojni w Białej Rawskiej (woj. łódzkie) transport z krowami, z których jedne były chore, inne padłe. Usłyszał zarzuty.

<!** Image 3 align=none alt="Image 212654" sub="Biznesmen, który handlował mięsem, łamał wiele przepisów, m.in. ustawę o ochronie zwierząt
[Fot.: Jacek Smarz]">Biznesmen z Obórek wysłał nocą do ubojni w Białej Rawskiej (woj. łódzkie) transport z krowami, z których jedne były chore, inne padłe. Usłyszał zarzuty.

 

 

- Są to zarzuty dotyczące wprowadzania na rynek produktów zwierzęcych, które w konsekwencji zagrażać mogą zdrowiu konsumentów oraz oszustwa (art. 77 Ustawy o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt w związku z art. 286 Kodeksu karnego). <!** reklama>

Także w odniesieniu do Sławomira G. badamy jeszcze wątek znęcania się nad zwierzętami. Zapewne i w związku z nim stawiać będziemy zarzuty - mówi Andrzej Nowak, szef Prokuratury Rejonowej w Rawie Mazowieckiej.

Przypomnijmy. W nocy z 15 na 16 marca przy wjeździe do jednej z ubojni w okolicach Białej Rawskiej (woj. łódzkie) policjanci skontrolowali transport bydła, które miało trafić do zakładu. Z 24 sztuk aż dziewięć było martwych. Inne znajdowały się w stanie krytycznym. Przeprowadzone sekcje wykazały, że krowy były chore.

Transport pochodził z Obórek (pow. brodnicki), z firmy skupującej zwierzęta, prowadzonej przez Sławomira G. (a zarejestrowanej na żonę Beatę, bo sam mężczyzna był już skazany przez Sąd Rejonowy w Brodnicy za znęcanie się nad zwierzętami i skupowanie od rolników zwierząt leczonych antybiotykami).

Odkryty transport okazał się wierzchołkiem góry lodowej. Śledczy odkryli też 18 ton mięsa w samochodzie chłodni, zaparkowanym w pobliżu stacji diagnostycznej, która również należy do właściciela ubojni. Mięso było w różny sposób przetworzone, ale nie nadawało się do wprowadzenia do obrotu. Nie miało żadnych oznaczeń weterynaryjnych czy dokumentacji. Według ustaleń prokuratury, Piotr M., prowadząc ubojnię, czyli tzw. działalność nadzorowaną, nie spełniał wymogów weterynaryjnych, produkował żywność złej jakości, która nie spełniała parametrów zdrowotnych, a być może stanowiła zagrożenie dla zdrowia konsumentów.

Z zeznań części świadków wynika, że proceder trwał w zakładzie od dłuższego czasu. Śledczy znaleźli ponadto ukryty magazyn w chłodni, należącej do Piotra M., a w nim - aż 100 ton mięsa niewiadomego pochodzenia.

Piotr M. został aresztowany, a następnie zwolniony po wpłaceniu 150 tys. zł kaucji. Sławomir G. natomiast zatrzymywany nie był. W tempie błyskawicznym dostał zakaz prowadzenia działalności związanej ze skupem zwierząt. Szeroko o sprawie pisaliśmy w reportażu „Biznes podszyty cierpieniem” (15.04.2013 r.)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska