Ukończyłam IV Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki, „szkołę na kółkach”, gdyż co rok zmieniała się jej siedziba. Początkowo mieściła się przy ul. Mickiewicza (w późniejszych latach znajdowała się w tej kamienicy redakcja „Nowości”).
[break]
Na egzaminie wstępnym, w maju lub czerwcu 1945 roku, część kandydatów nie umiała mówić po polsku, wszak w latach wojny chodziliśmy do niemieckich szkół. Kolejno uczyliśmy się w budynku Liceum im. Królowej Jadwigi na ul. Sienkiewicza (obecnie seminarium duchowne), następnie w budynku obecnego sądu na ul. Piekary, blisko Łuku Cezara. Ostatnią przystanią mojego Liceum były dawne koszary przy ul. św. Katarzyny, gdzie zdawałam maturę w 1951 r. W roku szkolnym 1949/50 uczyła nas matematyki Elżbieta Zawacka, generał Zawacka.
Studiowałam na UMK. Kierunek studiów wybrałam drogą eliminacji - na co się nadaję lub zdecydowanie nie chcę. Została chemia, która ukończyłam w 1955 roku, w katedrze chemii fizycznej u prof. Antoniego Basińskiego.
Studenci na scenie
Na UMK rozpoczęła się moja przygoda z teatrem. W owym czasie na uniwersytecie kwitło życie kulturalne, działały dwa zespoły dramatyczne pod kierunkiem zawodowych aktorów toruńskiego teatru, Tadeusza Tusiackiego i Marcina Szula. Zespół recytatorski prowadziła Grażyna Korsakow.
Sięgaliśmy po ambitny repertuar. Zespołem, który wystawił „Ożenek” Gogola, opiekował się Marcin Szul, a z ramienia UMK sprawował pieczę nad nami mój ówczesny dziekan, prof. Leon Jeśmanowicz. Uczestniczył w próbach, dawał nam cenne rady, a po premierze - a jakże by inaczej, na deskach toruńskiego teatru - napisał, a także narysował recenzję w „Głosie Uczelni”.
Grałam Fiokłę Iwanownę i o sobie mogłam przeczytać: „Pełna temperamentu. Mimo siwych włosów i piekielnie pomarszczonej twarzy tryskała z niej energia dwudziestoletniej studentki Wydz. Mat-Fiz-Chem., co z zadowoleniem podkreślam. Ona na scenie czuła się jak zawodowa artystka: co za dykcja, ekonomia ruchów, siła wyrazu! Wprawdzie za często brała się pod boki i przyjmowała wyzywającą postawę, a wymowa jej była tak czysta, że tekstowe zniekształcenia w rodzaju „zadowolnienia” brzmiały w jej ustach fałszywie i nieprzekonywująco. Te drobne usterki chętnie jej podarujemy” - recenzował przedstawienie w uniwersyteckiej gazecie dziekan mojego wydziału.
Zupełnie samodzielnie pracował studencki kabaret. Tam się spotykaliśmy. Teksty, niestety, nie były naszego autorstwa, ale za to starannie dobierane. W kabarecie występowała m.in. Jadzia Żywczak, późniejsza aktorka teatrów zawodowych. W gronie zaangażowanych znajdował się również organizator i wieloletni dyrektor V Liceum Ogólnokształcącego Leszek Wabia.
Organizacją całości zajmowal się Wydział Pracy Kulturalno-Masowej ZSP pod kierunkiem Emila Marczuka, w przyszłości redaktora naczelnego „Nowości”. W 1955 roku odbył się ogólnopolski przegląd uniwersyteckich zespołów teatralnych w Toruniu.
Gwoździe za złom
Nasz kabaret występował głównie w terenie. Jeździliśmy po okolicznych miasteczkach i wsiach, występowaliśmy przy lampach naftowych i świeczkach. Po występie organizowano dyskusje, do których byliśmy przygotowani. W „temacie zbiórka złomu” odpowiedzią było: „jak zbierzesz złom, to będą gwoździe” (których wówczas, jak wielu rzeczy, brakowało.) Po jednym z przedstawień pytano nas: „Czy jak rolnicy oddadzą popiół, to dostaną węgiel.” Takie to były czasy.
Po studiach otrzymałam nakaz pracy do Włocławka, do Technikum Przemysłu Papierniczego. Następny etap mojej przygody z teatrem miał miejsce właśnie w teatrze. Związałam się z Teatrem Ludzi Upartych Związku Nauczycielstwa Polskiego pod kierunkiem prof. Włodzimierza Gniazdowskiego. Teatr ten, amatorski przecież, wystawiał również ambitny repertuar i spełniał ważną rolę w „krzewieniu kultury na prowincji”.
Po czterech latach pracy we Włocławku udało mi się znaleźć etat w Toruniu - w Technikum Przemysłu Cukrowniczego. I tutaj zaczyna się kolejny, ostatni, najdłuższy i najważniejszy etap mojej przygody z teatrem. Moim mężem został pierwszy amant toruńskiej sceny, Witold Tokarski. Ta przygoda trwa pół wieku. W tym roku obchodzić będziemy złote gody. Dobrze mieć własnego amanta przy sobie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?