MKTG SR - pasek na kartach artykułów

A jak autoryzacja. I jak aberracja

Ryszard Warta
Ryszard Warta
Autoryzować czy nie autoryzować? Oto jest pytanie. Wróciło ono przy okazji awantury o wywiad Teresy Torańskiej z Adamem Bielanem w „Newsweeku”. Bielan twierdzi, że Torańska materiału nie miała prawa publikować, bo tekst był nieautoryzowany.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >Autoryzować czy nie autoryzować? Oto jest pytanie. Wróciło ono przy okazji awantury o wywiad Teresy Torańskiej z Adamem Bielanem w „Newsweeku”. Bielan twierdzi, że Torańska materiału nie miała prawa publikować, bo tekst był nieautoryzowany.

Owszem, z dziennikarką rozmawiał, ale miała być z tego książka, a nie wywiad prasowy. Torańska tłumaczy, że wielokrotnie próbowała skontaktować się z politykiem, ale ten nie odpowiadał. Sprawa ma polityczny smaczek, bo dawny spin doktor PiS w rozmowie kreśli obraz Lecha Kaczyńskiego daleki od hagiograficznego wzorca, obowiązującego dziś w tej partii i mediach jej usługujących. Tyle że dziś, po zakończeniu przygody z PJN, europoseł najwyraźniej nie zamierza palić mostów do swej starej partii.

<!** reklama>Nie byłoby tego skandalu, gdyby nie to, że w polskim prawie prasowym wciąż funkcjonuje czysto peerelowski relikt w postaci obowiązku autoryzacji bezpośrednio cytowanej wypowiedzi.

Mamy więc uświęconą literą prawa paranoję: polityk, urzędnik, artysta czy ktokolwiek, kto udziela wypowiedzi dziennikarzowi, może żądać autoryzowania, czyli prawa do zaakceptowania albo i do zupełnego przekręcenia tego, co sam wcześniej powiedział. Problem tkwi nie tylko w tym, że prawo to zakłada, że pytani przed dziennikarzy są jak dzieci i nie wiedzą, co mówią. Gorsze jest to, że prawo to często bywa nadużywane - czy to do blokowania publikacji, czy do dowolnego „upiększania” wypowiedzi ze szkodą dla szczerości.

Od kilku lat trwa prawny bój o autoryzację. Tu kapelusze z głów przed Jerzym Wizerkaniukiem, redaktorem niewielkiej „Gazety Kościańskiej”, który za puszczenie nieautoryzowanego wywiadu z posłem, został skazany. Wizerkaniuk wniósł skargę do Trybunału Konstytucyjnego, a następnie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

W TK przegrał - trybunał uznał, że przepisy o karaniu za złamanie obowiązku autoryzacji są zgodne z konstytucją. Zdaniem TK, autoryzacja „gwarantuje precyzję i pewność debaty publicznej oraz służy podnoszeniu wiarygodności tej debaty”. Brzmi to pięknie, tylko że to fikcja. Załóżmy hipotetycznie, że Bielan w momencie rozmowy z Torańską był szczery, bo nie wiązała go wtedy partyjna lojalność, ale później sytuacja się zmieniła i podczas autoryzacji mógłby powycinać wszystko, co utrudniłoby relacje z szefem partii.

Która więc wypowiedź lepsza jest dla „wiarygodności debaty” - ta szczera i nieautoryzowana, czy ta dopasowana w trakcie autoryzacji do politycznych interesów? Werdykt TK nie był jednogłośny, bardzo sensowne zdanie odrębne zgłosił prof. Andrzej Rzepliński, wskazując na wiele wad instytucji autoryzacji. Jednogłośnie za to Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał w zeszłym roku, że polska autoryzacja narusza podstawowe prawo do wolności słowa. I byłby to happy end całej tej nieszczęsnej historii, gdyby nie to, że w projektach nowego prawa prasowego dalej straszą zapisy o autoryzacji. Paranojo, trwaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska