Za organizację trzech ostatnich imprez Andrzej Szmak dostał do tej pory każdorazowo 6,5 tys. zł, czyli - jak udało nam się dowiedzieć - więcej niż w ubiegłych latach zarabiały festiwalowe wokalne gwiazdy.
[break]
Do jego kompetencji jako dyrektora Festiwalu Piosenki i Ballady Filmowej należy: sporządzanie wstępnego kosztorysu, kompletowanie składu jury, przeprowadzenie - w porozumieniu z kierownikiem muzycznym festiwalu - procedury kwalifikacyjnej przeglądu konkursowego, obsada wykonawców koncertu galowego i wybór imprez towarzyszących.
Festiwal na razie bez patentu
W 2010 roku Andrzej Szmak nic nie dostał za festiwal, bo organizowało go jego Biuro Toruńskiego Centrum Miasta. Rok później wypuścił imprezę z objęć Biura, ale jako dyrektor festiwalu i jego pomysłodawca wystawił za niego Toruńskiej Agendzie Kulturalnej pierwszy rachunek na 6,5 tys. zł. Podobnie było rok później.
- Moja praca przy festiwalu nie ma nic wspólnego z moją pracą w urzędzie - tłumaczył wówczas „Nowościom”.
W 2012 roku w mediach było głośno, kiedy wyszło na jaw, że ówczesny dyrektor BTCM zgłosił prywatny wniosek do Urzędu Patentowego RP o zastrzeżenie prawa do nazwy toruńskiej imprezy, która jest organizowana i finansowana przez miasto. Kto jest obecnie prawnym właścicielem nazwy festiwalu?
- Urząd Patentowy nie wydał jeszcze decyzji. Przypuszczamy, że potrwa to co najmniej 2-3 lata - mówi „Nowościom” Krystian Kubjaczyk, dyrektor Toruńskiej Agendzie Kulturalnej.
- Sądzę, że uda się osiągnąć rozwiązanie, które będzie zadowalało obydwie strony. Niepotrzebne są medialne spekulacje - stwierdził wczoraj podczas konferencji prasowej Andrzej Szmak. - Impreza od początku związana jest z Toruniem i żadna inna formuła organizacyjna nie wchodzi w rachubę. Pracuję przy tej imprezie w oparciu o odrębną umowę o dzieło. To moja prywatna sprawa, ile konkretnie pieniędzy za to otrzymuję. Tym bardziej że nie jestem już pracownikiem Urzędu Miasta.
Konkretnej kwoty nie chce też ujawnić Krystian Kubjaczyk.
- Jeżeli zatrudniana osoba nie wyraża zgody, to nie mamy takiego obowiązku - mówi.
Pro publico bono
- Jest co najmniej 300 osób w Toruniu, których wynagrodzenia powinny budzić większe zainteresowanie dziennikarzy niż moje. A moje stanowi zaledwie połowę wynagrodzenia Krzesimira Dębskiego (kierownika muzycznego festiwalu - przyp. red.) - mówi Andrzej Szmak. - Fakt ujawnienia mojego wynagrodzenia w poprzednich latach jest dla mnie wstydliwy. Z uwagi na niski poziom honorariów narażam się na śmieszność w środowisku. Wiele z moich ostatnich działań dla miasta było wykonywanych pro publico bono i niemal w takim samym charakterze pracuję obecnie przy festiwalu.
Jak się okazuje, podczas tegorocznej imprezy będzie pracować nie tylko Andrzej Szmak, ale także jego żona - Aniela Hebel-Szmak, międzynarodowa sędzina łyżwiarstwa figurowego. - Zastąpi mnie w roli sekretarza jury - mówi dyrektor Szmak.
Budżet tegorocznej imprezy to 225 tys. zł. Połowę stanowią koszty organizacyjno-promocyjne. Druga połowa idzie na honoraria. Czy festiwalowi jurorzy będą pracować społecznie?
- A dlaczego mieliby to robić? - odparł zapytany przez „Nowości” Andrzej Szmak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?