Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były komendant toruńskiej straży miejskiej ponownie nie przyznał się do winy

Waldemar Piórkowski
Waldemar Piórkowski
W toruńskim sądzie po raz drugi rozpoczął się proces przeciwko Wiesławowi L. byłemu szefowi toruńskiej Straży Miejskiej. Zarzucono mu między innymi przekroczenie uprawnień i naruszenie nietykalności.

W toruńskim sądzie po raz drugi rozpoczął się proces przeciwko Wiesławowi L. byłemu szefowi toruńskiej Straży Miejskiej. Zarzucono mu między innymi przekroczenie uprawnień i naruszenie nietykalności.

<!** Image 3 align=none alt="Image 213038" sub="Były szef toruńskiej Straży Miejskiej powiedział wczoraj w sądzie, że nigdzie obecnie nie pracuje [Fot.: S. Kowalski]">

To, że były szef toruńskich strażników po raz drugi zasiadł na ławie oskarżonych toruńskiego Sądu Rejonowego, jest wynikiem decyzji Sądu Okręgowego. Rozpatrywał on bowiem apelację od pierwszego wyroku, na mocy którego postępowanie przeciwko byłemu komendantowi warunkowo umorzono na dwa lata. Orzeczono też, iż Wiesław L. zapłacić ma 1000 złotych na fundusz pomocy pokrzywdzonym oraz pokryć koszty i opłaty sądowe.

Wyrok skrytykowany

<!** reklama>Przypomnijmy, że na sądową ławę oskarżonych zaprowadziły Wiesława L. wydarzenia z grudnia 2008 roku. Prokuratura zarzuciła ówczesnemu szefowi toruńskiej Straży Miejskiej, że po godzinach pracy i po pijanemu przyłączył się do interweniujących podwładnych, którzy legitymowali młodych mężczyzn wracających po wieczorze kawalerskim. Komendant miał kopnąć w nogę jednego z nich, wydawał też funkcjonariuszom polecenia. Potem nie nadał biegu skardze, jaka wpłynęła w sprawie tego zdarzenia od jednego z uczestników zajścia.

Sąd w pierwszym wyroku uznał, że do jego udziału w tej interwencji z 2008 roku rzeczywiście doszło. Oskarżony był wówczas pod wpływem alkoholu szturchnął nogą jednego z legitymowanych, aby ten przyjął bardziej godną postawę w czasie rozmowy ze strażnikiem. Nie był to jednak wybryk chuligański, bo oskarżony - choć zupełnie niepotrzebnie - chciał pomóc w zaprowadzeniu porządku.

Sąd pierwszej instancji nie zgodził się natomiast, że Wiesław L. nadużył władzy przy rozpatrywaniu skargi na samego siebie. Co prawda źle zastosował procedury, ale pouczył skarżącego, że może się odwołać do sądu.

Ten wyrok pierwszej instancji dość mocno skrytykował Sąd Okręgowy. Uznał, że ustalenia poczynione podczas tego procesu były bardzo pobieżne i nawet nie pozwalały na ustosunkowanie się do wszystkich uwag znajdujących się w apelacji, dlatego proces trzeba przeprowadzić ponownie.

Oświadczenie oskarżonego

Wiesław L. nigdy nie przyznał się do winy. Tak samo zrobił również wczoraj. Odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Podtrzymał to, co powiedział podczas pierwszej rozprawy, gdzie wskazywał na błędy prokuratury w ocenie tego, co zaszło podczas tego zajścia.

Były szef toruńskich strażników miejskich złożył też wczoraj oświadczenie, w którym podważał fakt, że zarówno oskarżyciel publiczny, jak i sąd w pierwszym wyroku uznali, że był wówczas pod wpływem alkoholu.

- To przecież nie zostało nigdy zbadane żadnym urządzeniem lub poparte badaniem krwi, a jedynie oparto się na relacjach świadków uczestniczących w tych zdarzeniach. Zresztą ich zeznania są często rozbieżne w tej kwestii - tłumaczył w toruńskim sądzie Wiesław L.
Przypomnijmy, że Wiesław L. od dawna nie jest już szefem toruńskich strażników miejskich. Wczoraj w sądzie powiedział, że nigdzie teraz nie pracuje i nie ma żadnych stałych dochodów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska