MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co wymyśli Mielewczyk?

Małgorzata Oberlan
Jeśli do listopada w Starym Browarze nie powstanie hotel, Krzysztof Mielewczyk będzie musiał płacić po 20 tys. zł za każdy miesiąc zwłoki. Na tym nie koniec jego problemów.

Jeśli do listopada w Starym Browarze nie powstanie hotel, Krzysztof Mielewczyk będzie musiał płacić po 20 tys. zł za każdy miesiąc zwłoki. Na tym nie koniec jego problemów.

Rzutki szef spółki Polskie Pierze i Puch oraz mąż znanej posłanki PiS, Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk, nieraz już wpadał w kłopoty i jakoś z nich wychodził. Często niekonwencjonalnymi metodami.

Stary Browar kupił od miasta za jedyne 3 mln zł. Miał tam powstać hotel. Według umowy, jeśli hotelu nie będzie do listopada 2012 roku, za każdy miesiąc zwłoki będzie musiał płacić 20 tys. złotych.

<!** reklama>Przez dłuższy czas browar usiłowała sprzedać agencja Home Expert. Bez powodzenia. Mielewczykowi natomiast nie udało się do współpracy namówić żadnego z banków. O tym, że powstanie tu Hilton i otworzy go Paris Hilton, nie wspomina od dawna.

- Bankierzy to dupki żołędne! - w swoim stylu zaczyna biznesmen. - Nie mam pieniędzy. Jeszcze liżę rany po Polmosie. Miałem jednak wspaniały plan. Zrobiłbym z browaru hotel - perełkę. Nie wyszło. Będą tam apartamenty i lokale użytkowe.

Jak zareaguje miasto, przekonamy się w listopadzie. Z innymi hotelami Mielewczyk ma więcej szczęścia. Spółka Hotele Solaris w likwidacji ma pod swoimi skrzydłami pierwszy czterogwiazdkowy hotel w Toruniu - „1231” oraz trzygwiazdkowy „Spichrz” w Borczu, w samym sercu Szwajcarii Kaszubskiej. Inny toruński hotel - „Solaris” przy Panny Marii - biznesmen odsprzedał spółce Chemirol. Tej samej, która kupiła Polmos. Jej właścicielem jest Leszek Borczuch, biznesowy partner Krzysztofa Mielewczyka.

Ostatnio pojawiły się plotki o nowym, zagranicznym właścicielu „Solarisa”. - Prostuję. Hiszpan zarządzający hotelem to narzeczony córki pana Borczucha. Fachowiec, skończył hotelarstwo w Londynie - mówi Mielewczyk.

W branży alkoholowej też kłopoty. Resztki po Polmosie w postaci butelek wódki „Palycot”, „Copernicus” i „Moherowka” sprzedaje przez Internet. Marki trunków nadal należą do Mielewczyka. Wniósł je do nowej spółki - Pomorskiej Fabryki Wódek, której jest współwłaścicielem wraz z bratem i głównym księgowym. Firma wydzierżawiła gorzelnię w Nieszawie i przygotowuje się do produkcji wódek. Na razie alkohol leje się w sieci. A tego według Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych robić nie wolno. Handlowiec w zezwoleniu (w tym przypadku burmistrza Nieszawy) ma wskazany konkretny, fizyczny punkt, w którym może sprzedawać trunki. I to sprzedawca, a nie kurier dostarczający butelkę, zobowiązany jest do sprawdzenia, czy klient jest pełnoletni. - Polscy urzędnicy są nadgorliwi. Gdyby ich wysłać razem z sanepidem i ZUS-em do Włoch czy Portugalii, w tydzień wykończyliby tamte gospodarki - przekonuje Mielewczyk.

Będzie miał jednak kłopoty, jeśli poważnie handlem w sieci zainteresuje się np. policja.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska