Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cukier nadal krzepi

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Chełmżyńskiej cukrowni należy się tort. Bardzo ogromny, bo musi się na nim zmieścić 130 świeczek. Tyle lat kończy właśnie fabryka, która w chwili powstania była największym takim zakładem w Europie.

Chełmżyńskiej cukrowni należy się tort. Bardzo ogromny, bo musi się na nim zmieścić 130 świeczek. Tyle lat kończy właśnie fabryka, która w chwili powstania była największym takim zakładem w Europie.

<!** Image 3 align=none alt="Image 194216" sub="Niemiecka pocztówka przedstawiająca chełmżyńską cukrownię jako największą w Niemczech. Taki tytuł należał do zakładu także w czasach II Rzeczypospolitej [Fot.: archiwum]">„Panów akcyonaryuszy Cukrowni w Chełmży wzywa się niniejszym, aby dalszą ratę, w wysokości pięć procent podpisanego przez nich kapitału akcyjnego, najpóźniej do 15 lipca 1881 wpłacić raczyli”. Podpisano - Rada Nadzorcza: Weinschenck, Czarliński, Petersen, Sodenstjern, Bremer, Donner. Oraz zarząd: Guntemeyer, Wagner, Sczaniecki, Grundmann. Takie ogłoszenie pojawiło się na łamach „Gazety Toruńskiej” w sobotę, 4 czerwca 1881 roku.

<!** reklama>Obwieszczenie dokumentowało kolejny krok realizacji przedsięwzięcia, które rok później doprowadziło do uruchomienia największej cukrowni ówczesnej Europy. W odróżnieniu od wielu innych, całkowicie niemieckich wielkich inwestycji, zmieniających w drugiej połowie XIX wieku obraz Pomorza, tu na liście głównych sterników, nie brakuje znakomitych polskich nazwisk. Sczanieccy, których pałac rozpada się w Nawrze niedaleko Chełmży, z cukrownią związani byli nawet przez kilkadziesiąt lat. Nie wybiegajmy jednak w przyszłość. „Gazeta Toruńska”, w jednej z opublikowanych w lutym 1881 roku notek na temat rozwoju cukrownictwa wspomina, że fabryka w Chełmży jest dopiero projektowana, tymczasem...

<!** Image 4 align=none alt="Image 194216" sub="Stara cukrownia kryje sporo niespodzianek. Część z nich być może uda nam się zresztą poznać, jesienią spróbujemy to miejsce odwiedzić wspólnie z naszymi Czytelnikami [Fot.: Grzegorz Olkowski]">- Pierwsza kampania w naszym zakładzie odbyła się w 1882 roku - mówi Tomasz Soliwodzki, dyrektor chełmżyńskiej cukrowni. - przerobiono wówczas ponad 66 tysięcy ton buraków, otrzymując niemal sześć tysięcy ton cukru. 130 lat później nasza wydajność jest znacznie wyższa.

Coraz dłuższy jest również czas trwania gorączki produkcyjnej. Kiedyś zakład ruszał pełną parą w połowie września i trwał pod nią do grudnia. Ten rytm pracy w ostatnich latach uległ zmianie, przebudowana w 2008 roku cukrownia, poza słodyczą z buraków, zaczęła ją wydobywać także z trzciny cukrowej.

<!** Image 5 align=none alt="Image 194216" sub="Tradycja tradycją, cukier produkuje się dziś jednak nowoczesnymi metodami. Na zdjęciu Agnieszka Cebulak w laboratorium [Fot.: Grzegorz Olkowski]">Dąży w ten sposób do tego, by kampania trwała przez cały rok. Na tym jednak atak nowoczesności na chełmżyński bastion cukrowniczej tradycji się nie kończy. Ze zdominowanej przez rozciągający się na ponad 50 hektarach zakład panoramy miasta zniknął kilka lat temu jeden z trzech ogromnych i bardzo charakterystycznych fabrycznych kominów, pojawił się natomiast wielki silos mogący pomieścić 60 tysięcy ton cukru. Budowla przypomina kształtem planetarium, co zresztą mieszkańcy miasteczka czasami wykorzystują, nabierając przyjezdnych.

<!** Image 6 align=none alt="Image 194216" sub="Zwykli zjadacze słodyczy przyzwyczaili się do kilogramowych torebek z białym proszkiem. Są jednak opakowania większe - tonowe [Fot.: Grzegorz Olkowski]">- Rzeczywiście, sporo się u nas ostatnio pozmieniało - dodaje dyrektor Soliwodzki. - Jeszcze nie tak dawno na przykład, podczas kampanii w cukrowni pracowało około 800 osób, teraz zatrudnionych jest 160 osób. Przekształcamy zespół stawiając na stałą załogę złożoną z ludzi dobrze przygotowanych.

Chociaż słodki proszek sypie się dziś do paczek (kilogramowych, bądź nawet tonowych - kupowanych przez zakłady przemysłowe) przez cały rok, największy ruch tradycyjnie panuje jesienią, gdy w stronę cukrowni ciągną transporty buraków.

- Przywiezione buraki są najpierw czyszczone z ziemi czy liści, a następnie myte - tłumaczy Kazimierz Kuśmierek, inżynier zakładowy. - Później buraki są krojone, a zawarty w nich cukier jest wydobywany w procesie ekstrakcji. Uzyskany w ten sposób roztwór czyści się przy pomocy mleka wapiennego, a następnie zagęszcza. Kolejnym krokiem jest krystalizacja. Zarówno surowiec, jak produkt są badane w naszym laboratorium.

Tak, w dużym uproszczeniu, wygląda produkcja cukru w zakładzie, który 130 lat temu powstał jako największa cukrownia w Europie i do dziś jest pod tym względem jednym z głównych krajowych gigantów. Nasi Czytelnicy zainteresowani tym, ile jest cukru w cukrze, najprawdopodobniej będą mieli okazję przekonać się o tym na własne oczy. Podczas wakacji zwiedzamy ciekawe i niedostępne na ogół miejsca w Toruniu, może więc jesienią uda się zorganizować także wycieczkę do Chełmży? Specyficzne zapachy, które wcześniej były nieodłączną wizytówką kampanii buraczanej, stały się już przeszłością, a miejsce jest naprawdę ciekawe.


Warto wiedzieć

Coś z przeszłości i teraźniejszości

Wieść gminna niesie, że podobno jeszcze w latach 70. w cukrowni pracował agregat wymontowany z zatopionego w 1945 roku u wejścia do portu gdyńskiego niemieckiego pancernika „Gneisenau”. Prawda czy fałsz? Ktoś z Państwa może to potwierdzić?

Chełmżyńska cukrownia jest dziś jednym z zakładów koncernu Nordzucker.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska