Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do Rzymu jedzie nasza wieś!

Krzysztof Błażejewski, zdjęcia: Archiwum Państwowe w Bydgoszczy
„Bez wiz i dewiz do Rzymu, Tokio, Meksyku” - to hasło w PRL-u jednoczyło tysiące mieszkańców kujawskich i pomorskich wsi. Chodziło o wzorowane na prawdziwych igrzyskach olimpiady sportowców wiejskich.

„Bez wiz i dewiz do Rzymu, Tokio, Meksyku” - to hasło w PRL-u jednoczyło tysiące mieszkańców kujawskich i pomorskich wsi. Chodziło o wzorowane na prawdziwych igrzyskach olimpiady sportowców wiejskich.

<!** Image 2 align=none alt="Image 194191" sub="Igrzyska Olimpijskie Sportowców Wiejskich w 1988 roku odbyły się w... Seulu koło Chojnic. Zdjęcie z ceremonii otwarcia igrzysk z udziałem przedstawicieli władz samorządowych - za nimi poczet sztandarowy Rady Wojewódzkiej Ludowych Zespołów Sportowych. fot. archiwum państwowe w bydgoszczy">Ta impreza, jak rzadko która, cieszyła się na początku swojego istnienia wielkim zainteresowaniem i budziła powszechny entuzjazm. Narodziła się w dobie, kiedy nie było jeszcze telewizji, a jedynymi źródłami informacji o przebiegu igrzysk olimpijskich były relacje radiowe i prasowe. Wtedy, kiedy finał setki czy pięściarskie nokauty na olimpiadzie i największych herosów igrzysk można było zobaczyć na własne oczy dopiero po roku w... kinach. Same igrzyska były wówczas dla większości ludzi dość abstrakcyjnym pojęciem, takim wspaniałym cukierkiem do polizania przez grubą szybę.<!** reklama>

I nagle wszystko to miało stać się udziałem tysięcy młodych Kowalskich i Nowaków, zajętych na co dzień pracą w polu, pomagających rodzicom w ich staraniach o doprowadzenie do zagród prądu i wodociągu, dla których jedyną szansą wyrwania się ze wsi była praca w wielkiej fabryce w dużym mieście. Co z tego, że tylko na niby i w mikro skali? „Byłem w Meksyku” - można było opowiadać szkolnym kolegom z wielkim zapałem, choć wszyscy doskonale wiedzieli, że chodziło o Meksyk pod... Brodnicą.

<!** Image 3 align=none alt="Image 194191" sub="Seul k. Chojnic, czerwiec 1988 roku. Dobiega końca defilada kilkuset uczestników kolejnych igrzysk olimpijskich sportowców wiejskich naszego regionu, element ceremoniału wzorowany możliwie wiernie na prawdziwych olimpiadach. Sportowcy paradowali podzieleni na gminy.fot. archiwum państwowe w bydgoszczy">- To wszystko było jak sen, jak spełnienie chłopięcych marzeń - mówi Stanisław Napierała, uczestnik wiejskich igrzysk w Tokio i Meksyku. - Kiedy na bieżni pojawiał się biegacz ze zniczem, kiedy płonął olimpijski ogień na koronie stadionu, a my ruszaliśmy do defilady, to wszystko nabierało innego wymiaru. Naprawdę wydawało mi się wtedy, że jestem w prawdziwym Tokio i reprezentuję naszą ojczyznę. I nie miało większego znaczenia to, że spaliśmy w namiotach wojskowych na... słomie, a myć musieliśmy się zimną wodą, która wypływała z rury wodociągowej.

Na początku był Rzym

Zaczęło się w 1960 roku od pomysłu, który zrodził się na którymś z kolegiów redakcyjnych bydgoskiej popołudniówki „Dziennik Wieczorny”. Redakcja zmobilizowała następnie Radę Wojewódzką Ludowych Zespołów Sportowych, aby - skoro mamy w naszym województwie małą, bo małą, ale prawdziwą miejscowość o nazwie Rzym - zorganizować w podobnym czasie co zbliżające się igrzyska olimpijskie we włoskim Rzymie imprezę sportową dla tak zwanych mas. Pomysł bardzo spodobał się głównym protektorom i cenzorom ówczesnego życia społecznego, działaczom Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, wsparcia udzieliło też Zjednoczone Stronnictwo Ludowe. I tak rozpoczęła swój żywot Olimpiada Sportowców Wiejskich, dopiero później nazwana poprawnie Igrzyskami Olimpijskimi Sportowców Wiejskich.

<!** Image 4 align=none alt="Image 194191" sub="Igrzyskom wiejskim zawsze towarzyszyło duże i autentyczne zainteresowanie lokalnej społeczności">Organizatorami pierwszych igrzysk byli „Dziennik Wieczorny”, Zarząd Wojewódzki Ligi Przyjaciół Żołnierza, Rada Okręgowa Ludowych Zespołów Sportowych i Komenda Chorągwi Bydgoskiej Związku Harcerstwa Polskiego. Pierwsze igrzyska odbyły się tylko jednego dnia, w środę, 21 lipca 1960 r., w przeddzień PRL-owskiego Święta Odrodzenia, w Rzymie koło Żnina, choć miejscowość ta posłużyła tylko jako symbol. Główną areną zawodów był stadion w pobliskim Rogowie.

„Staraliśmy się upodobnić naszą imprezę do prawdziwej olimpiady, aby dać młodzieży przedsmak prawdziwego sportu” - mówili organizatorzy, którzy spodziewali się udziału około 600 zawodników.

Ogień z Biskupina

21 sierpnia rano w pobliskim prasłowiańskim Biskupinie zapalono, jak w Olimpii, za pomocą wiązki światła słonecznego, ogień olimpijski. Sztafeta motocyklowa przywiozła go do Rzymu, a następnie na stadion w Rogowie. O godz. 10.30 zapalono znicz usytuowany nad trybuną. Przy dźwiękach oryginalnego hejnału olimpijskiego na maszt powędrowała niebieska flaga z pięcioma kolorowymi kółkami.

Tuż po ostatnich akordach melodii w niebo wzleciało 3 tysiące gołębi pocztowych. To był pierwszy lot młodych gołębi wyhodowanych w Bydgoszczy. W mieście nad Brdą czekało na te ptaki aż 600 hodowców, emocjonując się, który gołąb doleci do swojego domu jako pierwszy.

Tymczasem w Rogowie dopisała bardzo niepewna wcześniej pogoda. Na stadion przyszło prawie 10 tys. widzów, ledwo się mieszcząc. Kibice przyjechali z całej okolicy, widziano nawet wycieczki zakładowe z Inowrocławia i Bydgoszczy. „Górę” reprezentowali przewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej, działacz ZSL, Aleksander Schmidt i kierownik Wydziału Propagandy KW PZPR Wiktor Soporowski. Słowa: „Igrzyska uważam za otwarte” wypowiedział jednak przewodniczący Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Żninie, Stefan Szmyciński. Potem odbyły się pokazy lotnicze w wykonaniu pilotów Aeroklubu Kujawskiego z Inowrocławia. Wśród nich znalazł się miejscowy as pilotażu Ackerman, mistrz Polski w akrobacji samolotowej. Po podniebnych ewolucjach szybowców i samolotów kolej przyszła na spadochroniarzy, którzy wykonali efektowne skoki do sąsiadującego z Rzymem jeziora Zioła. Po nich miały miejsce zawody motorowodne ślizgaczy Klubu Morskiego LPŻ - organizowane po raz pierwszy w naszym regionie. Było to zatem otwarcie, co się zowie.

Część sportową imprezy rozpoczęły wyścigi kolarskie juniorów i seniorów z udziałem około 100 zawodników. Młodzi rowerzyści pokonywali trasę z Rogowa do Żnina z metą na rogowskim rynku, seniorzy natomiast musieli dojechać do Gniezna i z powrotem.

Strzelamy bez pudła

Na boisku piłkarskim w Żninie odbył się finał „olimpijskich” rozgrywek piłkarskich z udziałem czterech zespołów, wyłonionych w eliminacjach. Najlepszy okazał się LZS „Strażak” z Przechowa, w którym grali... sami strażacy ochotnicy z miejscowej OSP. W Gąsawie z kolei motocykliści na tamtejszym szkolnym boisku popisywali się zręcznością przy pokonywaniu przeszkód. Natomiast pod wsią, na specjalnie przygotowanym przez działaczy Polskiego Związku Motorowego w Bydgoszczy polu - rozegrano zawody motocrossowe, eliminacje do mistrzostw okręgu.

Gros imprez sportowych przeprowadzono jednak na stadionie w Rogowie, gdzie mecz gonił mecz. Najpierw swoje turnieje w ramach igrzysk rozegrali siatkarze i siatkarki, następnie odbyły się wielkie zawody lekkoatletyczne z udziałem 70 zawodniczek i zawodników, a potem przyszła kolej na miejscową specjalność, czyli hokej na trawie. Doszło do wielkiej sensacji. LZS Rogowo po raz pierwszy w historii odniósł zwycięstwo nad mistrzem Polski, Stellą Gniezno, ale znawcy tej dyscypliny doskonale wiedzieli o osłabieniu drużyny przyjezdnych z braku... olimpijczyków, którzy wyjechali do prawdziwego Rzymu. Potem rogowianie przegrali z poznańskim Grunwaldem po trzech dogrywkach. Ostatnie minuty hokeiści grali już w zupełnej ciemności, na wyczucie.

W pobliżu stadionu Liga Przyjaciół Żołnierza zorganizowała otwarte zawody strzeleckie pod hasłem „Strzelamy bez pudła”. Każdy, kto przyszedł, mógł postrzelać. Aż do wyczerpania się zapasów amunicji do stanowisk strzeleckich czekała wieloosobowa kolejka.

Specjalne konkursy dla zuchów zorganizowali harcerze, obejmowały one takie konkurencje jak wspinanie się na linie, wyścigi w workach etc.

Dla wszystkich uczestników organizatorzy przygotowali pamiątkowe dyplomy oraz dla najlepszych kolorowe metalowe znaczki z pięcioma kółkami olimpijskimi i napisem „Rzym k. Żnina 1960 r.”.

Była też gratka dla tak licznych w owych czasach filatelistów. Dyrekcja bydgoskiej poczty postarała się o dodatkowe dostawy znaczków olimpijskich, wydanych z okazji IO w Rzymie dla poczty w Rogowie, tam też stosowano specjalny, okolicznościowy datownik.

Pół litra spod lady

Zaskakujący przyjazd kilku zakładowych autokarów z Inowrocławia i Bydgoszczy wyjaśnił się szybko. Pojazdy zaparkowały nie w pobliżu stadionu w Rogowie, lecz nad jeziorem Zioła. Okazało się, że Państwowe Gospodarstwo Rybackie Łysinin, gospodarz jeziora, w dniu olimpiady w czynie społecznym udostępniło wszystkim chętnym wody jeziora obfitującego w karpie. Chętnych do „moczenia kija” było kilkaset osób - jednocześnie kompletnie niezainteresowanych igrzyskami. Nic dziwnego, że już w południe, mimo obfitego jak na tamte czasy zaopatrzenia, zwłaszcza w parówki, w specjalnie zorganizowanych stoiskach - bufetach nie było nic do jedzenia, podobnie jak w nielicznych wiejskich sklepach. Nie brakowało natomiast... półlitrówek wyciąganych z ukrycia i sprzedawanych spod lady, jako że oficjalny wyszynk alkoholu przy okazji imprezy sportowej był zakazany.

Na zakończenie imprezy na stadionie w Rogowie zapłonęło harcerskie ognisko i rozpoczęły się śpiewy. Swoją kamerę pakowała raczkująca wówczas dopiero telewizja warszawska, która nakręciła z igrzysk reportaż.

Już w czasie pierwszych igrzysk zapadła decyzja o ich kontynuacji w kolejnych latach olimpijskiego cyklu. Działacze LZS, którzy mieli odtąd być jedynymi już organizatorami, otrzymali zadanie odszukania w regionie miejscowości o nazwie Tokio. I znaleźli ją, okazało się bowiem, że tak kilka lat wcześniej nazwano osiedle domków jednorodzinnych w Osieku pod Wyrzyskiem.

Drugie igrzyska olimpijskie sportowców wiejskich Kujawsko-Pomorskiego miały miejsce w Tokio, Wyrzysku i Nakle w sobotę i niedzielę 12 i 13 września 1964 r. Przeprowadzono całoroczne eliminacje z udziałem ok. 114 tys. zawodniczek i zawodników oraz 3531 drużyn wyłącznie z LZS. Sam szef Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Włodzimierz Reczek, ufundował nagrodę dla najlepszego powiatu. Zmodernizowano stadion w Wyrzysku, wiele prac przeprowadzono w czynie społecznym. Wybite zostały w trzech odmianach medale dla zwycięzców, które zaprojektował plastyk Janusz Kochanowski. Zainteresowanie imprezą znów było ogromne. Na samo oddanie do użytku stadionu tydzień wcześniej przyszło... 2 tys. ludzi.

Pan ambasador przyjechał

Znicz na stadionie zapłonął dopiero drugiego dnia igrzysk. W niedzielę przed południem przyniesiony został z Kruszwicy, gdzie uroczyste zapalenie „od słońca” nastąpiło na Mysiej Wieży. W sobotę biegacze i motocykliści nieśli go do Nakła przez Inowrocław, Pakość, Barcin, Łabiszyn, Szubin. Następnego dnia przez Sadki, Wyrzysk i Osiek do Tokio.

W sobotę miały miejsce finały gier zespołowych w siatkówkę, piłkę ręczną i nożną, w niedzielę panowała lekka atletyka, podnoszenie ciężarów, kolarstwo. Gościem specjalnym igrzysk był... ówczesny ambasador Cesarstwa Japonii w Polsce, Ichiro Kawasaki. Niestety, nie dopisała pogoda. Zmagania ok. 1000 zawodników obserwowało 10 tys. kibiców. Najlepszym powiatem okazał się Włocławek przed Lipnem i Bydgoszczą.

Tak rozpoczynała się ta jedyna na świecie tego typu impreza, kontynuowana zresztą do dziś...


Warto wiedzieć

Raz na cztery lata, kiedy oczy całego świata...

Igrzyska Olimpijskie Sportowców Wiejskich odbywały się kolejno: 1960 - Rzym k. Żnina, 1964 - Tokio k. Wyrzyska, 1968 - Meksyk k. Brodnicy, 1972 - Olimpia k. Tucholi, 1976 - Montreal k. Mogilna, 1980 - Moskwa k. Janikowa, 1984 - Szubin, 1988 - Seul k. Chojnic, 1992 - Barcelona k. Sępólna Krajeńskiego, 1996 - Atlanta k. Kruszwicy 2000 - Sydney k. Świecia 2004 - Ateny k. Więcborka, 2008 - Pekin k. Jabłonowa Pomorskiego. Ostatnie - w Londynie k. Tucholi - odbyły się już w czerwcu tego roku. Za 4 lata igrzyska mają zorganizować działacze LZS w Chełmnie. W kolejce czeka ponownie Sępólno Kraj. Obecnie igrzyska organizuje Kujawsko-Pomorskie Zrzeszenie LZS z siedzibą w Toruniu.

Na ostatniej zmianie sztafety w 1964 r. biegł uczestnik igrzysk w Rzymie, wielokrotny reprezentant Polski, Alojzy Graj. Znicz zapalił sam Klemens Biniakowski, dwukrotny olimpijczyk sprzed wojny. Cztery lata później, w Brodnicy, dokonał tego kolejny olimpijczyk, Dominik Sucheński.

Komitet Wojewódzki PZPR nie był do końca zadowolony z pierwszych igrzysk. „Mimo takiego wielkiego zainteresowania - napisano w sprawozdaniu - wyszły trudności obiektywne w pracy LZS-u: fakt, że zrzeszenie działa w trudnym terenie wiejskim, częste są próby ze strony kleru izolowania zwłaszcza młodzieży żeńskiej bądź też przechwytywania form sportowych dla skupienia młodzieży wokół parafii. Bardzo pozytywne jest to, że aż 75 proc. działaczy LZS należy do partii i Związku Młodzieży Wiejskiej”.

Najbardziej znanym sportowcem - uczestnikiem igrzysk wiejskich była lekkoatletka Danuta Gąska z LZS Zbiczno, późniejsza medalistka MEJ w Paryżu.

Ciekawostka

Kłopoty towarzyszy

Tylko Rzym był faktycznie istniejącą miejscowością. Potem wyszukiwano osiedla, które nazywały się tak samo jak miasta organizatorzy prawdziwych igrzysk olimpijskich. W 1972 r., gdy igrzyska odbywały się w Monachium, pojawiły się kłopoty. W zamian była Olimpia. Towarzysze z KW PZPR jeszcze większy dylemat mieli w 1984 r., kiedy wypadało mieć bojkotowane przez socjalistyczne kraje Los Angeles. Jedynym wyjściem z sytuacji, jakie znaleziono, było... pominięcie nazwy. Igrzyska wiejskie tego roku odbyły się zatem w... Szubinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska