Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadek Władysław i trzej jego synowie - wszyscy szyli na miarę

Hanna Zygmont
Dziadek Władysław Klepacki i trzej jego synowie: Władysław – mój ojciec, Czesław i Aleksander w okresie  międzywojennym
Dziadek Władysław Klepacki i trzej jego synowie: Władysław – mój ojciec, Czesław i Aleksander w okresie międzywojennym Nadesłane
Wiosna i zbliżające się święta to najlepszy czas do przejrzenia domowej szafy, a może nawet wybrania się do krawca. Po rzeźnikach, piekarzach, szewcach i fryzjerach dzisiaj w albumie o mistrzach igły i nitki.

Mój ojciec Władysław Kołpacki i mój dziadek, również Władysław, z zawodu byli krawcami. Dziadek szył na miarę jeszcze w zaborze pruskim. Mieszkał we wsi Wielkie Radowiska, obecnie położonej w powiecie wąbrzeskim.
[break]
Dziadek wraz z babcią i gromadką swoich dzieci posiadali mały domek, w centrum wioski. Niewątpliwie takie położenie domu i pracowni, która oczywiście znajdowała się w izbach mieszkalnych, zapewniało mu pracę i utrzymanie rodzinie.
Jak opowiadał mój ojciec, dziadek na początku szył ręcznie, potem kupił maszynę do szycia typu Singer. W tamtych odległych czasach, około 1880 roku, zakup takiej maszyny był dużym wyzwaniem, szczególnie dla krawca mieszkającego na wsi. Należy dodać, że Singer stworzył system sprzedaży zbliżony do obecnego leasingu, co pozwoliło niezamożnym ludziom na zakup maszyny do szycia, a także rozpropagowało krawiectwo wśród kobiet.

Mistrz z papierami

Zapewne synowie przyglądali się pracy swojego taty. W efekcie trzej jego synowie: Czesław, Aleksander i mój ojciec Władysław zostali również krawcami. Wszyscy w latach trzydziestych ubiegłego wieku przeprowadzili się do Torunia i tu założyli swoje pracownie.
Właśnie w Toruniu mój ojciec rozpoczął prawdziwą naukę zawodu. Przeszedł wszystkie etapy poznawania krawieckiego kunsztu, od ucznia poprzez czeladnika do mistrza.
Po zdaniu egzaminu przed komisją Cechu Krawców, został mistrzem w krawiectwie damskim ciężkiem, co oznaczało, że specjalizował się w szyciu płaszczy, kostiumów, żakietów i pelis, czyli zimowych płaszczy podszytych futrem. Dopiero po uzyskaniu tytułu mistrza krawieckiego ojciec mógł rozpocząć samodzielną działalność.
W 1933r. ojciec otworzył swoją pierwszą pracownię przy ulicy św. Ducha, którą prowadził do około 1943 r. Kolejną pracownię, już po wojnie miał przy ulicy Szerokiej 6 - nad sklepem Dom Dziecka. Jak u wielu krawców w tamtych latach, pracownia mieściła się mieszkaniu, ponieważ czasy powojenne nie sprzyjały rozwojowi rzemiosła, nazywanego wtedy prywatną inicjatywą. Braki materiałów, dodatków krawieckich i ciągłe kontrole skutecznie utrudniały normalne funkcjonowanie.

Talent do puszystych

W pracowni ojca znajdował się duży dębowy stół, dwie maszyny do szycia typu Singer, ciężkie żelazka, przeróżne nożyce, no i oczywiście manekin służący do wstępnych przymiarek. Wieczorami, gdy w pracowni panował spokój, ojciec na stole rozkładał materiał, przykładał różne szablony, rysował kredą krawiecką przedziwne linie i kroił materiał. Przed przystąpieniem do krojenia sprawdzał, czy materiał jest ułożony zgodnie z kierunkiem włosa - dzięki temu materiał się nie mechacił i wszystkie części odzieży były w tym samym odcieniu.
Następnego dnia uczniowie fastrygowali i pod czujnym okiem mojego taty przygotowywali do pierwszej przymiarki. Wśród klientek mojego taty często bywały panie, obecnie określane mianem puszystych. Tata miał do szycia dla takich pań wyjątkowy talent, a po latach stwierdzam, że i dużą cierpliwość. Zawsze starał się dopasować krój do sylwetki i osobowości, uwzględniając oczekiwania klientek.
Ojciec mój w swojej pracy wykształcił wielu uczniów i czeladników. Często zasilali oni kadry dużego toruńskiego zakładu krawieckiego Torpo. Wieczorem był czas na odpoczynek i codzienny spacer po starówce toruńskiej. Tu spotykał się z innymi kolegami po fachu, którzy również mieli swoje pracownie na starówce. Spacery miały często charakter szkoleniowy, bowiem panowie wymieniali swoje krawieckie doświadczenia i nowe metody szycia, chociażby na owe czasy nowatorską metodę klejenia. W tym okresie na starówce swoje pracownie krawieckie miał Feliks Murawski, Czajkowski, Skuza, Panecki, Rybicki. Pomimo dużej konkurencji potrafili się ze sobą spotykać i wymieniać doświadczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska