Dziewczyny, macie rację!

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/budniewska_lucyna.jpg" >Znacie Państwo jakieś dobre dowcipy o blondynach albo teściach? A może anegdotki
o chłopach za kierownicą?
Ja niestety też nie. Znam za to poglądy pewnej przedstawicielki mojej płci, powtarzającej przy każdej okazji jak mantrę zdanie o „głupich babach, którym zachciało się równouprawnienia”. I pobłażliwe uśmiechy kolegów, gdy mowa o feministkach. Słyszałam zdumiewające wywody znanych osób o tym, jak kobieta powinna postępować, jak wyglądać, gdzie pracować, co jej wypada, a co nie.

<!** reklama>A wypada płacić kobiecie mniej za tę samą pracę niż jej koledze? Manifa to nie mój klimat. Ale trudno nie przyznać racji dziewczynom upominającym się o ekonomiczne prawa kobiet. Tym bardziej że dyskryminacja zaczyna się już podczas procesu rekrutacji. Wiadomo, młoda kobieta, urlopy macierzyńskie, chorujące dzieci.... Jeżeli już uda się pracę znaleźć, też nie jest lekko. Na szczęście w instytucjach państwowych i samorządowych, w dobrych firmach prywatnych nikt jawnie dyskryminować nie będzie, jednak czasem proceder ten przybiera „aksamitny” charakter.
A więc, kobieta jest akceptowana w relacji mistrz-uczennica. On profesor, ona doktorantka, on szef, ona stażystka lub sekretarka. Uśmiechnie się, zrobi kawę, ozdoba biura. Weźmie taką pensję, jaką zaproponują, a jeśli mało, dołoży jej mąż. Gdy natomiast dobrze wykształcona i kompetentna osoba bez kompleksów rywalizuje z kolegami, chce awansować i pokazać, co potrafi, nie będzie miała lekkiego życia.

Mam nadzieję, że córki dziewczyn, które podczas niedzielnej manifestacji upominały się o równe zarobki, nie będą już musiały o to walczyć, że będą to miały zagwarantowane, tak jak my mamy dzisiaj, dzięki sufrażystkom sprzed stu lat, prawa wyborcze. Nie dawajcie nam w Dniu Kobiet tulipanów. Dajcie nam podwyżki.