Hałdy rosną. Niezadowolenie również

[break]
Mieszkańcy ulicy Włocławskiej są zaniepokojeni powstaniem w ich sąsiedztwie firmy zajmującej się składowaniem dywaników i okładzin samochodowych. Interweniowali w tej sprawie u władz miasta.

Obawiają się skażenia środowiska lub pożaru, który byłby dla nich bezpośrednim zagrożeniem. Boją się także, że zbyt długo magazynowane śmieci staną się schronieniem dla szkodników, takich jak szczury.

- Po odebraniu zastrzeżeń mieszkańców przeprowadziliśmy niezbędne kontrole firmy. Sytuację monitoruje straż pożarna oraz Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska - mówi Radosław Tyczyński z Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta. - Sprawdzamy, ile śmieci przybyło, a ile ubyło. Do tej pory kontrole nie wykazały żadnych nieprawidłowości, ale nie zamierzamy na tym poprzestać. Będziemy śledzić sprawę na bieżąco.

Właścicielem składowiska jest firma Zeolitec sp.z.o.o. z siedzibą w Warszawie. Pracownicy firmy zapewniają, że działają zgodnie z obowiązującymi przepisami, a bezpośrednim sąsiadem składowiska jest jedynie właściciel posesji, od którego wynajmują teren.
- Staramy się robić wszystko tak, żeby jak najmniej utrudniać życie mieszkańcom - mówi kierownik składowiska przy Włocławskiej Sławomir Markiewicz. - Odpady, które składujemy, nie wydzielają absolutnie żadnych substancji. Niemożliwe jest także, aby zagnieździły się w nich jakiekolwiek szkodniki. Wszystkie przeprowadzone kontrole dały wynik pozytywny.

Radzie Miasta sprawę w imieniu mieszkańców przedstawił Michał Jakubaszek, wiceprzewodniczący Rady.

- W mojej ocenie mieszkańcy wyrażają uzasadnioną obawę o środowisko naturalne, jak i zagrożenie pożarowe, które wiąże się z zalegającymi materiałami syntetycznymi - mówi Michał Jakubaszek. - Ilość tych materiałów wzrasta, podobnie jak natężenie ruchu samochodów ciężarowych na dotychczas spokojnym osiedlu. Pierwszy raz spotykam się z sytuacją, gdzie urzędnicy wydają zezwolenie na składowanie odpadów syntetycznych w mieszkalnej części miasta.

- Dostaliśmy niezbędne pozwolenia od pana prezydenta, a to oznacza, że spełnialiśmy wszystkie niezbędne warunki - odpowiada Sławomir Markiewicz. - Nadużyciem jest mówienie o wzmożonym ruchu, w czasie gdy są to jeden-dwa transporty w ciągu tygodnia.
Mieszkańców zbulwersował fakt, że nikt nie skonsultował z nimi podjęcia decyzji o powstaniu składowiska. Władze miasta tłumaczą, że tereny te znajdują się na obrzeżach, a składowane tam odpady nie mają substancji płynnych oraz właściwości niebezpiecznych dla środowiska. Uspokajają również, że kontrolują wywóz śmieci, który w danej firmie odbywa się cyklicznie.

- Przeszkodą w wydaniu pozwolenia na powstanie czasowego składowiska odpadów mógłby być plan zagospodarowania przestrzennego. Dla tego konkretnie terenu taki plan nie był przygotowany, więc nie było podstaw by nie wydać zezwolenia - wyjaśnia Radosław Tyczyński.

Z punktu prawnego cała sytuacja jest bez zastrzeżeń i urzędnicy nie mogą zrobić nic poza regularnymi kontrolami firmy.
Jakie zatem istnieje rozwiązanie dla tej sytuacji?

- Moim zdaniem takie składowisko powinno powstać w innej części miasta, z dala od zabudowy mieszkalnej i terenów leśnych - uważa Michał Jakubaszek.

Tymczasem mieszkańcom ulicy Włocławskiej pozostaje jedynie przyzwyczaić się do nowego elementu w krajobrazie.