- Mówił, że będę umierała w bólach; ze to będzie najgorsza zbrodnia świata. Związał mnie całą, rozebrał do naga. Pociął mnie wysuwanym nożykiem po piersi, brzuchu, pośladku, udzie. Potem nożem obciął mi włosy. Kazał mi wybierać, kogo ma zabić pierwszego: dziadka, brata czy mnie - zeznała dziś (27.03) Klaudia B. w Sądzie Okręgowym w Toruniu. Towarzyszyła jej biegła psycholog.
Wielka miłość gwałciciela
Horror w mieszkaniu przy ul. Gagarina w Toruniu wydarzył się 1 lutego 2018 roku, o poranku. By zrozumieć, jak do niego doszło, trzeba jednak cofnąć się do okolic Bożego Narodzenia 2017 roku. Wtedy to Klaudia B., trzydziestoletnia barmanka pracująca w jednym z toruńskich klubów, poznała starszego o dziesięć lat Rafała K. Mężczyzna nie pochwalił jej się tym, że kilka miesięcy wcześniej opuścił więzienie. Za gwałt skazany był na 5 lat odsiadki.
Poznali się w klubie, gdzie pracowała. Można powiedzieć, że w oboje trafił grom.
- Zaprosił mnie do stolika. Piliśmy piwo, dobrze nam się rozmawiało. Był miłym, spokojnym, grzecznym człowiekiem. Po 2-3 godzinach pojechaliśmy do jego domu. Spędziliśmy razem noc i od tego czasu zaczęliśmy się spotykać - wspominała dziś Klaudia B., atrakcyjna blondynka. - Po trzech tygodniach mi się oświadczył.
Na początku miłość kwitła i nic nie zapowiadało problemów. Po jakimś czasie jednak, jak relacjonuje kobieta, z Rafała K. zaczęła wychodzić jego prawdziwa natura. Był chorobliwie zazdrosny, zaczął jej ubliżać i awanturować się. Do klubu, gdzie pracowała, przychodził w mundurze ochroniarza "Delty" i z bronią. Jak się później okazało, praca w ochronie była bajką. Goście lokalu się go bali. Szef raz zmuszony był wezwać policję, bo tak się awanturował. Już wtedy Klaudia B. słyszała groźby pod swoim adresem, ale bała się je gdziekolwiek zgłosić. Wiedziała, że jeśli np. policja zatrzyma go na 24 godziny, to po wyjściu mężczyzna może się mścić.
Polecamy
Zmęczona i przestraszona całą relacją barmanka zerwała z Rafałem K., co wprawiło go w szał. Znów przyszedł do miejsca jej pracy. "Do końca życia będę cie prześladował!" i "Pożałujesz, że mnie zostawiłaś" - usłyszała wtedy. Bała się coraz bardziej. Krytycznego 1 lutego 2018 roku wróciła do mieszkania przy ul. Gagarina o poranku. Dziadkowi i bratu powiedziała wprost, że były narzeczony jest niebezpieczny i nie mają go wpuszczać do mieszkania. Nie posłuchali...
- Wpuścili go. Brat wyszedł na chwilę do sklepu. Ja schowałam się w swoim pokoju. Nagle usłyszałam krzyk dziadka. Wybiegłam i zobaczyłam dziadka skutego kajdankami. Rafał K. złapał mnie i kazał podać taśmę klejącą. Groził, że inaczej poderżnie dziadkowi gardło. Miał nóż i wielokrotnie go wtedy wyciągał - relacjonowała Klaudia B.
Horror w mieszkaniu
Napastnik najpierw unieruchomił mężczyzn. Dziadka skuł kajdankami i związał w jego pokoju. Potem jeszcze drzwi zablokował fotelem. Brata, który wrócił ze sklepu, związał i rzucił na łóżko w dużym pokoju. Za dręczenie Klaudii zabrał się w jej pokoju. - Związał mnie całą, rozebrał do naga. Pociął mnie wysuwanym nożykiem po piersi, brzuchu, pośladku, udzie. Potem nożem obciął mi włosy. Kazał mi wybierać, kogo ma zabić pierwszego: dziadka, brata czy mnie - zeznała. - Groził, że odetnie mi sutki i oszpeci. Oblewał mnie piwem...
Rafał K. wiedział, że kobieta przyjmuje leki psychotropowe. Chwycił jej reklamówkę z medykamentami i zabrał się za przygotowywanie szatańskiego koktajlu. Rozgniatał tabletkę za tabletkę i mieszał je z piwem. - Poił mnie tym na siłę. Jak nie mogłam przełknąć i wypluwałam, to groził, że zabije dziadka i brata - opowiadała dziś Klaudia B. - Wypiłam w sumie kilka szklanek. Podkreślam, że byłam pojona na siłę, bo miałam przecież związane ręce. Nogi zresztą też...
W tym czasie dziadkowi udało się oswobodzić ręce. Napisał kartkę z wołaniem o pomoc i wyrzucił ją przez okno. Mężczyzna, który ją znalazł, zadzwonił na policję. Brat natomiast uwolnił się całkowicie i wyskoczył na ulicę z balkonu, z pierwszego piętra. Oczywiście, też szukał pomocy. Gdy Rafał K. to odkrył, spanikował. - "Nie mam czasu. Muszę to dokończyć" - powiedział i zaczął mnie dusić sznurkiem. Dusił, aż straciłam przytomność. Myślał, że nie żyję i uciekł - zeznawała dziś barmanka.
Naga i półprzytomna kobieta jakoś wydostała się na klatkę schodową. Zaopiekowała się nią sąsiadka z naprzeciwka. Przyjechała policja i karetka pogotowia. Wtedy Klaudia B. zaczęła tracić przytomność. Jak mówi, odzyskała ją dopiero po jakimś czasie w szpitalu. Tymczasem policjantom dość sprawnie udało się namierzyć i zatrzymać Rafała K. Od lutego ub.r jest tymczasowo aresztowany.
Dziś ten 41-letni mężczyzna stanął przed sądem oskarżony przez Prokuraturę Rejonową Toruń Centrum Zachód o usiłowanie zabójstwa, uwięzienie trzech osób ze szczególnym udręczeniem oraz wcześniejsze kierowanie pod adresem Klaudii B. gróźb karalnych. Już za pierwszy tych czynów grozi nawet dożywocie. Na sali sądowej Rafał K. przyznał się tylko do posiadania broni oraz uwięzienia brata Klaudii B. Jego obrońca podważa wiarygodność kobiety. Dziś zgodziła się ona na badanie przez biegłego psychologa.
Obejrzyj także: Piraci na drogach w Kujawsko-Pomorskiem
Polecamy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?