<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/szczepanski_artur.jpg" >Były premier Marcinkiewicz rzucił niedbale i od niechcenia, że Lech Kaczyński polecił służbom specjalnym, aby zainteresowały się szefem rządu. Nie chodziło bynajmniej o ochronę premiera, ale o inwigilację lubianego w naszym kraju Kazika z Gorzowa. Niestety, po wielu naszych politykach można spodziewać się wiele, a nawet więcej, ale reakcja Kazimierza Marcinkiewicza na co najmniej dziwne, jak utrzymuje były premier, działania prezydenta wobec niego może budzić grozę. Otóż jeden z najpopularniejszych i lubianych polityków trzymając rękę na walecznym sercu, twierdzi, że tak było i za chwilę w efektownej paradzie wyznaje prezydentowi dozgonną miłość. Marcinkiewicz jest o krok od tego, by przyznać Lechowi Kaczyńskiemu rację i złożyć samokrytykę, bo przecież głowa państwa musi wiedzieć, co robi.
<!** reklama>Były premier nie tylko wyrzuca z siebie straszne w demokratycznym państwie oskarżenie, ale wybacza, ba, nawet rozumie. W czasie pewnego procesu sądowego zastraszony, a wcześniej dotkliwie pobity przez bandziorów poszkodowany utrzymywał, że oprawcy bili go wcale nie tak mocno, ponadto robili to niedbale i bez przekonania, a jak wiadomo, są znani z okrucieństwa. Potem przyznał, że jest im wdzięczny, iż nie wrzucili go pod przejeżdżający akurat tramwaj. - Mogło być gorzej - dodała z rozbrajającą szczerością ofiara.
Trudno powiedzieć, na ile prawdziwe są rewelacje premiera Marcinkiewicza, który obiecuje poddanie się badaniu wariografem, pewne jest tylko to, że powrócą pytania - jak to się stało, że w mgnieniu oka PiS wykluczyło z życia politycznego premiera z 70-procentowym poparciem?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
