Kierowcy muszą uważać, jak stawiają swoje auta

[break]
Sytuacja z parkowaniem w obrębie starówki mocno się pogorszyła. Wolnych miejsc dramatycznie brakuje, a kierowcy nierzadko stawiają auta z naruszeniem przepisów. Dzieje się tak dlatego, że od kilku lat strefa płatnego parkowania na starówce kurczy się w sezonie turystycznym, czyli od 1 kwietnia do 31 października. Samochodów nie można parkować m.in. na części ul. Mostowej, Kopernika, Żeglarskiej, św. Ducha, Szczytnej i Most Pauliński. Przez długich siedem miesięcy są to ciągi uliczne wyłączone z ruchu. Na wielu ulicach zamiast aut stoją ogródki piwne, często ogromnych gabarytów i mocno wątpliwej urody.

Nasz Czytelnik, pan Krzysztof, kilka dni temu przyjechał do banku, którego siedziba mieści się przy ul. Szerokiej. Zostawił swój samochód przy ul. Mostowej.

- Szybko załatwiłem sprawę i kiedy wróciłem do auta zastałem przy nim strażników miejskich, którzy już wypisywali mi wezwanie - relacjonuje mężczyzna. - Panowie wyjaśnili mi, że parkując na ul. Mostowej w pobliżu ul. Ciasnej łamię prawo, bo to okolice skrzyżowania, a przepisy mówią, że nie wolno parkować w obrębie skrzyżowania - należy zachować 10-metrową odległość od niego. W efekcie skończyło się na pouczeniu, ale sam temat mnie zaintrygował. Czy kodeksowe 10 metrów obowiązuje na starówce czy nie?

Gdyby toruńscy drogowcy chcieli zastosować zasady wynikające z prawa o ruchu drogowym, wówczas na ulicach starówki parkowałoby znacznie mniej aut. Spore fragmenty ulic zostałyby wyłączone z parkowania. A to zapewne nie ucieszyłoby ani kierowców, ani mieszkańców.

Panowie ze straży miejskiej wyjaśnili mi, że łamię prawo, bo parkuję samochód w obrębie skrzyżowania - pan Krzysztof, Czytelnik

Takie newralgiczne skrzyżowania to m.in. ul. Łazienna i św. Janów, ul. Żeglarska i Rabiańska, ul. Łazienna i Ciasna, św. Jakuba i Szpitalna, Rynek Nowomiejski i Browarna i wiele, wiele innych.

- Staramy się zachowywać przepisowe 10 metrów od skrzyżowania. Trzeba jednak pamiętać, że starówka to specyficzny obszar. Tam gdzie nie da się tego zrobić, staramy się tak wyznaczać miejsca, by parkowanie nie stwarzało zagrożenia dla pozostałych użytkowników ruchu - tłumaczy Agnieszka Kobus-Pęńsko, rzeczniczka toruńskiego MZD.

Jarosław Paralusz, rzecznik Straży Miejskiej w Toruniu, powołuje się na art. 5 paragraf 1 Kodeksu drogowego. Brzmi on następująco: „Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani stosować się do poleceń i sygnałów dawanych przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli, sygnałów świetlnych oraz znaków drogowych, nawet wówczas, gdy z przepisów ustawy wynika inny sposób zachowania niż nakazany przez te osoby, sygnały świetlne lub znaki drogowe”.

- Oznacza to, że jeśli zarządca drogi, w tym przypadku Miejski Zarząd Dróg, zezwala na parkowanie w określonych miejscach, to jest ono dozwolone. Znaki drogowe stają się niejako nadrzędne nad przepisami - mówi Jarosław Paralusz. - Nasze interwencje podejmowane są wówczas, gdy kierowcy łamią prawo. Często stawiają auta tuż za miejscem wyznaczonym do parkowania, zaraz za znakami. I, co gorsza, uważają, że wszystko jest w porządku. Jeśli się zdarzy, że samochód blokuje ruch, to jego właściciel powinien się liczyć nie tylko z mandatem, ale też z odholowaniem auta.

- Od samego początku uważałem, że interwencja strażników miejskich wobec mnie jest bezpodstawna. Słowa toruńskich urzędników to tylko potwierdzają - kwituje pan Krzysztof.