<!** Image 3 align=none alt="Image 215874" sub="Fot. Nadesłana">
Śmieciowy pat na najstarszym toruńskim cmentarzu św. Jerzego przy ul. Gałczyńskiego. Z jednych koszy śmieci się wysypują, kilkanaście metrów dalej stoją puste siatki na odpadki.
Zdjęcia przepełnionych koszy przesłała nam jedna z Czytelniczek (nazwisko zastrzegła do wiadomości redakcji). Na cmentarzu przy ul. Gałczyńskiego jest regularnie. Ma groby bliskich w części zarządzanej przez parafię św. Janów. <!** reklama>
- Odkąd pamiętam zawsze był i jest tam bałagan, a bywam na cmentarzu od kilkudziesięciu lat - twierdzi kobieta.
Sprawa nie taka oczywista
Na zdjęciach widać, że z przepełnionych metalowych siatek wysypują się zwiędnięte kwiaty i plastikowe znicze. Kobieta podaje, że nierzadko sporo w nich gruzu, zdezelowanego sprzętu AGD i RTV.
- Na komunalnej nekropolii przy ul. Grudziądzkiej jest czysto i schludnie, czyli jednak można utrzymać porządek - kwituje kobieta.
- Zwolnię w końcu tego człowieka! - ksiądz proboszcz Marek Rumiński najpierw grzmi na podwładnego, odpowiedzialnego za porządek w parafialnej części cmentarza, po kilkunastu minutach oddzwania i bierze jednak w obronę. Wyjaśnia jak rzeczywiście wygląda sprawa. - W jednym punkcie kosze są przepełnione, ale kilkanaście metrów dalej są w połowie zapełnione - zdaniem proboszcza w tym tkwi sedno problemu. - Ludzie pozostawiają śmieci przy koszu, a przecież mogliby przejść kilkanaście metrów dalej.
40 tysięcy złotych rocznie wydaje parafia św. Janów na wywózkę śmieci ze swojej części cmentarza św. Jerzego.
- Rzecz w tym, że zamawianie w Miejskim Przedsiębiorstwie Oczyszczania wywózki w połowie pustych koszy jest marnotrawstwem pieniędzy - mówi proboszcz i apeluje żeby pofatygować się nieco dalej ze śmieciami, tam gdzie jest na nie miejsce. W części administrowanej przez parafię św. Janów przygotowano dwanaście pojemników.
Inny problem to przypadkowe śmieci podrzucane do koszy cmentarnych. Proboszcz Marek Rumiński widział w nich np. części komputerów. - Cmentarz jest otwarty, nie ma możliwości kontrolować co kto wyrzuca - problem, jego zdaniem, wymaga współpracy wszystkich trzech administrujących, oprócz św. Janów, parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny ze starówki oraz parafii ewangelicko-augsburskiej.
Jak sobie radzi miasto?
W miejskiej spółce Urbitor problem podrzucanych śmieci jest podobno marginalny.
- Na Toruńskiej Giełdzie przy Towarowej mieliśmy taki kłopot, ale ochrona wraz z naszymi sprzątającymi doskonale sobie z tym radzi - twierdzi Wojciech Świtalski, prezes Urbitor.
Złapani na gorącym uczynku, w większości handlujący i klienci, podobno trafiają na czarną listę i mają zakaz wejścia na Giełdę. Liczba osób podrzucających śmieci spadła z kilku dziennie do 1-2 w tygodniu.
- Z kolei na cmentarzach mamy opiekunów rezydujących od godziny 7 do 15 oraz kulturalne sąsiedztwo - przekonuje prezes Urbitoru. - Na przykład na Koniuchach obok nekropolii są wspólnoty mieszkańców. Tam każdy płaci za swoje śmieci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?