MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kocham Kościan, czyli autoryzacja

Ryszard Warta
Ryszard Warta
Która z redakcji zrobiła w tym roku najwięcej dla wolności prasy? Moralizująca „Gazeta Wyborcza”, superpoważna „Rzeczpospolita”, tropiące afery i psujące język bulwarówki, a może któraś z stacji telewizyjnych?

<!** Image 1 align=left alt="Image 10288" >Która z redakcji zrobiła w tym roku najwięcej dla wolności prasy? Moralizująca „Gazeta Wyborcza”, superpoważna „Rzeczpospolita”, tropiące afery i psujące język bulwarówki, a może któraś z stacji telewizyjnych?

Wielcy mogą się schować. Mój typ to „Gazeta Kościańska”, jeden z tygodników lokalnych, których wysyp po ‘89 był wielkim i dziś, niestety, trochę zmarnowanym sukcesem polskiej prasy. Otóż dzięki „Gazecie Kościańskiej” Trybunał Konstytucyjny zbada zgodność z konstytucją przepisów Prawa Prasowego o autoryzacji. Koledzy z Kościana sparzyli się na rozmowie z jednym z eseldowskich posłów, który najpierw zrezygnował z autoryzacji, a potem pozwał gazetę do sądu, gdy ta opublikowała jego nieautoryzowane wypowiedzi. „GK” dwa razy przegrała w sądzie. Dziennikarze z Kościana jednak nie odpuścili i - za co im chwała - sprawili, że sprawą zajął TK. Uzyskali też wsparcie rzecznika praw obywatelskich, co więcej, wystąpili ze skargą do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Jest więc szansa, że słynny paragraf 2., art. 14. Prawa Prasowego, który nakłada obowiązek autoryzacji na żądanie - pójdzie do kosza. Oby. Nie ma nic gorszego niż zaśmiecanie prawa przepisami, które ani są sensowne, ani skuteczne. Dziennikarzy partaczy autoryzacja psuje, oducza odpowiedzialności i uczy niedbałości, bo „przy autoryzacji się sprawdzi”. Przed dziennikarzami cwaniakami autoryzacja nie chroni, bo jeśli zechcą manipulować wypowiedzią przykładowego Kowalskiego, to użyją sprytnej formułki, typu: „zdaniem Kowalskiego...”. Prawo do autoryzacji nie dotyczy omówień. Dla przyzwoitych żurnalistów to jedynie do niczego niepotrzebny, a czasami niebezpieczny obowiązek. Niebezpieczny, bo dający możliwość przyblokownia publikacji.

Autoryzacja to efekt typowego dla PRL-u, ale - o zgrozo - pokutującego i dziś przekonania, że ludziom nie wolno dawać pełnej odpowiedzialności za to co robią, że są jak dzieci, które należy kontrolować. Redaktorzy nie wiedzą, co robią i trzeba ich sprawdzać. Przepytywani ludzie nie wiedzą, co mówią i trzeba im zagwarantować, że już po rozmowie z dziennikarzem będą mogli zmienić własną wypowiedź. Jakby z góry założyć, że po obu stronach - nikt nie jest odpowiedzialny. To jest groźne, bo media to jednak zabawa dla poważnych ludzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska