Kowalczyk przegrała z gwiazdą

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/bednarczyk_piotr.jpg" >Wiosna pełną gębą! Tak za oknem, jak i w sporcie. Właśnie wrócili na ligowe boiska regionalni piłkarze, a i żużlowcy pojechali pierwsze treningi punktowane. I - co ciekawe - dwukrotnie poloniści „pogonili” torunian, choć przecież ci przygotowywali się do sezonu w dużo bardziej komfortowych warunkach, a poza tym teoretycznie mają mocniejszy skład.

Ale na pisanie o wiośnie będzie jeszcze czas. Dziś kończymy z zimą. Justyna Kowalczyk, mimo heroicznych wysiłków, nie zdołała przejść do historii jako pierwsza biegaczka narciarska, która cztery razy z rzędu wywalczyła Puchar Świata. Nie udała się ta sztuka również żadnemu biegaczowi, a więc mogłaby zostać królową nart pełną gębą.

Ale w paradę weszła jej niesamowita Marit Bjoergen, kojarząca się wręcz z narciarskim robotem. Małym pocieszeniem dla Polki może być fakt, że przegrała z nie byle kim. No i to, że reszta rywalek w walce o Puchar Świata nie miała praktycznie nic do gadania. Jeżeli możemy czegoś żałować, to tego, że pozostałe Polki też przez cały sezon nic do gadania nie miały i aż strach pomyśleć, co będzie, jak Justyna skończy karierę.

<!** reklama>Za to - nieoczekiwanie - coś drgnęło u skoczków. Śmiano się z Łukasza Kruczka, jaki to on był przeciętny zawodnik, a tymczasem widać, że jako trener chyba robi dobrą robotę. Na razie nie na miarę sukcesów Adama Małysza, ale pomału, pomału...

W skokach w tym roku było inaczej niż w biegach pań. Nie było wielkich gwiazd, jak kiedyś Małysz, Hannawald, Schmitt, Ahonen, Nykaenen, Weissfllog czy kilku innych. Ktoś jednak wygrać PŚ musiał. Padło na Andersa Bardala.