Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Królewianki znów się spotkały, ale to był ostatni raz

Teresa Drzewulska-Wilczyńska
To my 65 lat po maturze. Na nasze ostatnie spotkanie przybyłyśmy w dwudziestkę
To my 65 lat po maturze. Na nasze ostatnie spotkanie przybyłyśmy w dwudziestkę Jacek Balcerak
Okazały gmach naszej przyszłej szkoły przy ulicy H. Sienkiewicza (dawnej ul. Szkolnej) wybudowano w latach 1909-1910. W czasie pierwszej wojny światowej ulokowano w nim szpital wojskowy.

W 1921 roku, po uzyskaniu przez Polskę niepodległości, utworzono w nim Państwowe Seminarium Nauczycielskie Żeńskie im. Królowej Jadwigi.
[break]
W 1934 roku zakupiono w pobliskim Otłoczynie ziemię i wybudowano szkolny ośrodek kolonijny. Od roku szkolnego 1937/38 szkoła nosiła nazwę: II Państwowe Liceum i Gimnazjum im. Królowej Jadwigi. Przełożoną zostaje Maria Szpręgowska.
W maju 1939 roku szkołę opuszczają pierwsze w jej historii maturzystki; 23 humanistki i 21 przyrodniczek.
W marcu 1945 roku szkoła wznawia działalność. Początkowo mieści się w czynszowych kamienicach przy ul. Mickiewicza 81, 90 i 102, gdyż w gmachu przy ul. Sienkiewicza urządzono radziecki lazaret.
Nie mamy dosłownie nic - nie ma książek, zeszytów, żadnych pomocy naukowych. Z domów przynosimy taborety, krzesła, stoliki. Jesteśmy gimnazjalistkami.
Od połowy marca do połowy lipca przerabiamy materiał pierwszej klasy gimnazjum. Pierwsze wakacje są krótkie, trwają tylko miesiąc. 15 sierpnia rozpoczynamy nowy rok szkolny.

Wracamy do królówki!

Jeszcze przed wakacjami rozniosła się radosna wieść, że przeniesiemy się do naszej szkoły przy ul. Sienkiewicza. Po wyprowadzeniu rannych i personelu medycznego w całym ogromnym gmachu walały się poszpitalne resztki, nawet amputowane kończyny. Smród był niemiłosierny, a wszędzie uwijały się spasione szczury.
Wyczyszczony, odmalowany, oszklony gmach przekazano szkole, a my nastolatki przenosiliśmy na własnych barkach z ul. Mickiewicza ławki, tablice, krzesła, szafki. Nareszcie mogliśmy powiedzieć: chodziłyśmy do własnej szkoły, do królówki, my królewianki.
W 1947 roku toruński rzeźbiarz Ignacy Zelek (m.in. autor wystroju rzeźbiarskiego kościoła garnizonowego, twórca niedźwiedzi przed Dyrekcją Lasów) wykonał piękny ołtarz dla szkolnej kaplicy. Z lewej strony postaci Matki Boskiej klęczy królowa Jadwiga, z prawej uczennica w szkolnym mundurku, sportretowana córka rzeźbiarza Rysia, nasza koleżanka.
Prefekt ks. Raniuszek Żur odprawia msze święte, do których my, dziewczęta, służymy. Utalentowana Benia Matuszczak gra na fisharmonii. Podczas bierzmowania wiele z nas przyjmuje imię Jadwiga.
Działają dwie drużyny harcerskie: „Leśnych ludzi” i „Ognisko”. Ówczesna komendantka hufca, dzisiaj patronka jednej z toruńskich ulic, Janina Bartkiewiczówna, zatwierdza obie te drużyny. Chodzimy na zbiórki, jeździmy na obozy, spełniamy codziennie dobre uczynki, w praktyce stosujemy zasady prawa harcerskiego.
Dzisiaj trudno sobie wyobrazić ubogą, przaśną powojenną rzeczywistość, gdy trzeba było nicować (kto wie, co to dzisiaj znaczy) sfatygowaną odzież. Od czasu do czasu w ramach pomocy zagranicznej szkoła otrzymywała używaną odzież, rozdzielaną następnie „według wzrostu”.
Pamiętam szary, falbaniasty płaszczyk, w którym wstydziłam się chodzić. a który przerobiła moja mama, usuwając zbędne ozdoby. Po każdej takiej dostawie zagranicznych ciuszków robiło się kolorowo na szkolnych korytarzach. Trafiały się nawet ażurowe sweterki ze złotymi guziczkami i kraciaste spódniczki. Największy kłopot miałyśmy z butami, a ściślej ich brakiem. Nosiło się je tak długo, aż, dosłownie, spadały z nóg.
Czytelnicy „Nowości” z mojego pokolenia pamiętają zapewne pierwsze powojenne lata z ich niedostatkiem, ale też ogromny entuzjazm, chęć współuczestniczenia w odbudowie kraju.
My uczymy się pilnie. Jak grom spada wiadomość, że będziemy musiały opuścić ukochaną szkołę, bo powojennej władzy z królami nie było po drodze. Zaproponowano zmianę patronki - królową Jadwigę miała zastąpić Małgorzata Fornalska, działaczka PPR.

Na wygnaniu

Następny rok szkolny 1948/49 rozpoczęłyśmy już na wygnaniu i pod zmienioną nazwą. Ulokowano nas w stuletniej, trzypiętrowej kamienicy na rogu ulic Rybaki i Danielewskiego. Teraz nazwaliśmy się „II Szkołą Ogólnokształcącą Stopnia Licealnego w Toruniu”. Stan techniczny był taki, że odwiedzały nas różne komisje i sprawdzały, czy stropy wytrzymają nadmierne obciążenie. Podłogi trzeszczały pod każdym krokiem, a nauka odbywała się na trzy zmiany.
Kolejny rok szkolny rozpoczął się od kolejnej przeprowadzki. Tym razem przeniesiono nas do dosyć ponurego wojskowego budynku przy ul. Jagiellońskiej.
Maj 1950 roku, jak zwykle o tej porze roku kwitną bzy i kasztany i jest matura, przez wszystkie zdana pomyślnie.

Ostatni szkolny apel

Stoimy dużym półkolem na kocich łbach szkolnego dziedzińca. Klasa matematyczno-fizyczna, humanistyczna i przyrodnicza. Pani mgr Władysława Pawlak „trzyma mowę”. Padają słowa o naszej dojrzałości, dorosłości, obowiązkach wobec Ojczyzny i społeczeństwa.
Jak się okaże, jesteśmy ostatnimi absolwentami królówki, gdyż naszą szkołę rozwiązano.
Pół wieku po maturze narodził się pomysł zorganizowania koleżeńskiego zjazdu. Ale jak to zrobić, jak zdobyć adresy koleżanek, które teraz przyjęły nazwiska swoich królewiczów, gdzie się spotkać, wszak w gmachu przy ul. Sienkiewicza kształcą się teraz klerycy.
Wszystko poszło nad wyraz gładko. Wysłałyśmy zaproszenia, koleżanki przekazywały je koleżankom, wynajęłyśmy bankietową salę, wydrukowaliśmy własnym sumptem broszurkę ze wspomnieniami, i co najważniejsze, uzyskałyśmy zgodę biskupa, abyśmy mogły gościć w murach obecnego seminarium i gdzie odprawiono mszę świętą w naszej intencji. Z naszych trzech klas maturalnych na tym koleżeńskim zjeździe uzbierało się 47 królewianek. Oczywiście wzruszeniom nie było końca.
A potem kolejne zjazdy, łącznie z ostatnim, 6 czerwca 2015 roku, spotykałyśmy się po maturze 29 razy. Teraz w znacznie mniejszym gronie, w dwudziestkę. Obdarowaliśmy się całusami i drobnymi upominkami, wierszykami własnego autorstwa i na własny temat. Spotkałyśmy się po raz ostatni, ale bardzo się cieszymy, że o królewiankach przypominać będzie II LO na Skarpie, które w 2008 roku przyjęło imię naszej dawnej szkoły. No cóż...
Kiedyś przyjdzie taki czas.
Niechby - po wielu latach
Gdy się spotkamy wszystkie wraz
Na chmurce - gdzieś w zaświatach
Bramę otworzy święty Piotr
Aniołki skłonią główki
I w niebie rozlegnie się głos:
To przyszły te z królówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska