Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krwawy marsz z "žEldorado"

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Dosięgła go kula policjanta czy strzelił ktoś z tłumu? Z dokumentów, do których udało się nam dotrzeć, wynika, że Julian Nowicki był przeciwny demonstracji, podczas której zginął. Najprawdopodobniej był też niejedyną ofiarą toruńskich zajść, do których doszło 8 czerwca 1936 roku.

Dosięgła go kula policjanta czy strzelił ktoś z tłumu? Z dokumentów, do których udało się nam dotrzeć, wynika, że Julian Nowicki był przeciwny demonstracji, podczas której zginął. Najprawdopodobniej był też niejedyną ofiarą toruńskich zajść, do których doszło 8 czerwca 1936 roku.

<!** Image 2 align=none alt="Image 188461" sub="Budynek „Eldorado” przetrwał do lat 60. ubiegłego wieku, by ustąpić miejsca trawnikowi oraz parkingowi przed: najpierw Restauracją „Chełmińską”, a później dyskontem spożywczym.">

W Toruniu znów ożyła dyskusja dotycząca pochodzącej z lat 50. ubiegłego wieku tablicy, poświęconej Julianowi Nowickiemu. Ma ona zostać przeniesiona na cmentarz, na którym Nowicki spoczywa. Debata na ten temat nie jest niczym nowym, pojawia się dość regularnie, na ogół około 1 maja i przeważnie do niczego nie prowadzi. Zwolennicy pozostawienia tablicy powtarzają w kółko te same argumenty o męczenniku sprawy robotniczej, przeciwnicy atakują, odmawiając czci Komunistycznej Partii Polski, z którą Nowicki był związany. Słowa, słowa, słowa, a do tego jeszcze różne legendy, dotyczące tragicznego finału demonstracji, która odbyła się 8 czerwca 1936 roku.

Udało się nam dotrzeć do Leona Nowakowskiego, jednego ze świadków tamtych wydarzeń, który zaręcza, że Julian Nowicki wcale nie zginął w miejscu upamiętnionym tablicą. Jego zdaniem, starcie demonstrantów z policją, którego Nowicki stał się ofiarą, nastąpiło na Jordankach, za obecnym Urzędem Marszałkowskim, a wtedy gmachem dyrekcji kolei. Wspomnienia naszego Czytelnika potwierdzają dokumenty, przechowywane w toruńskim Urzędzie Miasta, efekt kwerendy, którą historycy przeprowadzili w archiwach kilkanaście lat temu. Lektura tych raportów pozwala ocenić skalę spustoszenia, jakie w sprawie Nowickiego i - generalnie - przedwojennych dziejów toruńskiej lewicy, spowodowała powojenna propaganda.

Przedwojenny bastion lewicy

Szosa Chełmińska 53/55, dom z pruskiego muru, jakich na „Chełmionce” było wiele. Na fotografii nie wygląda zbyt okazale, przed wojną był jednak bastionem lewicy w ówczesnej stolicy Pomorza.

„Na terenie miasta Torunia istnieje Komitet Robotniczy PPS i liczy ok. 40 członków, przewodniczącym komitetu jest kolejarz Pohl Józef, radny miejski PPS - informował w raporcie do toruńskiego starosty grodzkiego, komisarz Witkowski, naczelnik Wydziału Śledczego Głównego Komisariatu Policji Państowej w Toruniu. - Partia korzysta z biura Zawodowego Związku Robotników Rolnych RP w restauracji „Eldorado”...”

Dokument pochodzi z listopada 1932 roku i jest jednym z wielu podobnych raportów, dotyczących napiętej sytuacji w mieście, zmagającym się ze skutkami wielkiego kryzysu. Tropy niemal wszystkich policyjnych informacji pochodzących ze źródeł oficjalnych i poufnych, prowadzą do „Eldorado”, gdzie przed tragicznym 8 czerwca 1936 roku co jakiś czas gromadzili się na wiecach bezrobotni. Budynek, z którego Julian Nowicki wyszedł na ostatni wiec, przetrwał wojenną zawieruchę.

- Kiedy fotografowałem go pod koniec lat 60., na ścianie widać było jeszcze napis „Eldorado” i reklamę oferty kulinarnej - opowiada Andrzej Kamiński, były fotoreporter „Nowości”.

Krótka pamięć ludowej ojczyzny

Mogłoby się wydawać, że o takie miejsce Polska Rzeczpospolita Ludowa powinna szczególnie zadbać.... Niestety, budynek został rozebrany. Na zdjęciu, tuż za „Eldorado”, widać fragment nowo wybudowanej Restauracji Chełmińskiej. Był pomysł, aby przejęła ona nazwę po swojej zasłużonej sąsiadce, jednak ostatecznie nie został zaakceptowany. Czyżby ówczesnym władzom nazwa źle się kojarzyła? Po co komu restauracja, w której znów mogłyby się zacząć gromadzić protestujące tłumy?

8 czerwca 1936 roku w sali „Eldorado” - według ustaleń policji - zebrało się półtora tysiąca bezrobotnych. Mniej więcej w takiej liczbie rozgorączkowani ludzie spotykali się tu zresztą co kilkanaście dni. W połowie maja to właśnie stąd w stronę centrum miasta ruszył wzburzony tłum, który został rozpędzony przez policję. Padły strzały, wtedy jednak nikt nie ucierpiał. Funkcjonariusze zapewniali w swoich raportach, że to nie oni użyli broni. Podobno na bruku znaleźli i zabezpieczyli łuski, które nie pochodziły z używanych przez nich rewolwerów.

Czyżby burzliwa demonstracja miała się powtórzyć? Na wniosek komendata powiatowego policji w Toruniu, powstał specjalny pluton, złożony z funkcjonariuszy, którzy mieli nie dopuścić, aby ewentualni demonstranci przedostali się na starówkę. Choć tłumem zgromadzonym w „Eldorado” targały wielkie emocje, to przewodniczący zgromadzenia - jak donosili policyjni informatorzy - nawoływali do dialogu.

Z „Chełmionki” do Urzędu Wojewódzkiego wyruszyła delegacja wiecujących, w jej składzie znalazł się, m.in., sekretarz Julian Nowicki. Przedstawiciele protestujących nie zastali wojewody Kirkitlisa, którego nie było akurat w Toruniu. Rozmawiali jednak z jego zastępcą i to on złożył obietnicę spełnienia w zasadzie wszystkich żądań: wszyscy bezrobotni w mieście mieli, m.in., jak najszybciej zostać zatrudnieni przy robotach publicznych. Nowicki wrócił do „Eldorado”, by przekazać dobre wiadomości. Tłum w restauracji koniecznie chciał jednak protestować dalej przed siedzibą wojewody.

Rozwój sytuacji uważnie śledził starosta Skórewicz, który w tym czasie, razem z oddziałem policji stał na skrzyżowaniu Szosy Chełmińskiej i ulicy Grudziądzkiej. To, co zobaczył, opisał później w raporcie (pisownia oryginalna): „W tej chwili podbiegł do mnie Nowicki i Majchrowicz. Żądali zgody na pochód pod Województwo i Magistrat. Kategorycznie odmówiłem i widząc, że delegacja nie panuje nad tłumem, wskoczyłem na samochód policyjny zarządzając jak najszybsze dotarcie do placu Teatralnego”.

Władza potrzebuje bohatera

Tam tłum, gromadząc się za skrzydłem budynku dyrekcji kolei, przylegającym do obecnej alei Solidarności, obrzucił policjantów kamieniami, których przy niedawnym placu budowy było wiele. Dowodzący plutonem policji aspirant Aleksander Mironowicz w swoim raporcie wspomina także o strzałach rewolwerowych, które padły od strony demonstrantów. Jego zdaniem, od takiej właśnie kuli zginął Julian Nowicki, choć biorąc pod uwagę fakt, że w starciu rany postrzałowe odniosło jeszcze sześciu protestujących (jeden miał później umrzeć w szpitalu), policjant mógł chcieć zrzucić z siebie odpowiedzialność.

Tak czy inaczej, śmierć Juliana Nowickiego spowodowali jego towarzysze. Jeśli nie bezpośrednio, to z powodu emocji, jakie popędziły ich naprzeciw policji, mimo że ich lider był temu przeciwny. Po 1945 roku nowa władza nie przejmowała się takimi zawiłościami. Potrzebny jej był mityczny bohater - okoliczności jego śmierci oraz pomniki w stylu „Eldorado” okazały się nieistotne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska