Marzenie każdego gracza

Rozmowa z TOMASZEM ZIÓŁKOWSKIM, byłym graczem Stoczniowca Gdańsk, który w nadchodzącym sezonie będzie reprezentował barwy beniaminka - Nesty Toruń.

<!** Image 2 align=none alt="Image 174965" sub="Pod okiem specjalisty Tomasz Ziółkowski, wraz z drużyną Nesty Toruń, trenował wczoraj na siłowni / Fot. Grzegorz Olkowski">W tym tygodniu Nesta powróciła do treningów po krótkiej przerwie. Drużyna zainaugurowała zajęcia specjalistyczne. Jak wyglądały wcześniejsze przygotowania?

Trenowaliśmy raz dziennie, popołudniami. Dla chętnych były też treningi poranne. „Przyjezdni”, w zasadzie w komplecie, brali w nich udział. Wszystko po to, żeby przygotować się lepiej. Te zajęcia oceniam pozytywnie.

Przed przyjazdem do Torunia, w Gdańsku, mieliście problemy z treningami.

<!** reklama>To prawda, dlatego przygotowywaliśmy się indywidualnie. Mój macierzysty klub - Stoczniowiec Gdańsk - miał i wciąż ma poważne problemy. Przyszłość drużyny nie była znana. Nie chciano nas wpuszczać do szatni. Stawiano nam dziwne warunki, dlatego każdy trenował we własnym zakresie.

Zbieraliście się w grupy i trenowaliście razem?

Tak. Głównie na jednej z gdańskich siłowni. Prezes postarał się o wejściówki dla nas. Nie jest więc tak, że przygotowania do sezonu rozpocząłem dopiero w Toruniu. Gdy wybrało się drogę sportowca, trzeba trenować, gdyż w innym przypadku, można szybko wypaść z obiegu.

W Toruniu rozpoczęliście zajęcia specjalistyczne z trenerami od lekkiej atletyki i gimnastyki. Brałeś wcześniej udział w takich zajęciach?

Tak. We wcześniejszych latach, w podobny sposób, przygotowywaliśmy się w Gdańsku. Braliśmy udział w zajęciach prowadzonych przez zaprzyjaźnionych trenerów, m.in. Leszka Blanika, czy innych specjalistów. Dla mnie nie jest więc to nic obcego.

Takie treningi pomagają?

Pewnie, że tak. Ci trenerzy znają się na swojej pracy. Poszczególne partie mięśni nie mają dla nich tajemnic. Wiedzą, które mięśnie trzeba wykształcić, aby poprawić szybkość i zdolności gimnastyczne. Myślę, że pod tym kątem wiedza trenerów jest większa, niż tych, którzy zajmują się wyłącznie hokejem.

Zaaklimatyzowałeś się w już Toruniu?

Nie było z tym problemów. Mieszkam w jednym mieszkaniu z Tomkiem Witkowskim. Pomógł mi szybko dojść do tego wszystkiego. Powiedział, gdzie i co mogę znaleźć. Wygląda na to, że będziemy przez ten sezon żyć razem i pomagać sobie w ciężkich chwilach. Choroby i dołki mogą się przecież zdarzyć.

Dla Ciebie przyjazd do Torunia jest pierwszym wyjazdem poza rodzinny Gdańsk...

& tak, ale poradzę sobie. Do Gdańska nie jest daleko. W każdy wolny dzień można się przecież przejechać do Trójmiasta.

Jeżeli dobrze liczę, to z Nestą popracujesz jeszcze niecałe trzy tygodnie i wybierasz się do Krynicy na zgrupowanie reprezentacji Polski.

Jest to dla mnie sporą niespodzianką i wyzwaniem. Niespodzianka, z tego względu, iż nie dowierzałem, że dostałem powołanie do tej kadry. Widocznie trener Wiktor Pysz chce sprawdzić większą grupę graczy.

Skąd to zaskoczenie? Przecież jesteś zawodnikiem szerokiej kadry.

Od pewnego czasu byłem zawodnikiem bardzo szerokiej kadry. Nigdy nie byłem brany pod uwagę przy nominacjach do wyjazdu na pierwsze zgrupowanie.

Trener Pysz powołał kilku debiutantów, takich jak Ty. Myślisz, że przed mistrzostwami reprezentacja zostanie odmłodzona, czy raczej najbliższe zgrupowanie będzie przeglądem młodzieży?

Raczej przeglądem. Sprawdzeniem kogo można wprowadzać do pierwszego składu.

Zawodnicy, którzy pojawią się na tym zgrupowaniu, po raz pierwszy po przerwie założą łyżwy. Zapewne nie będzie łatwo pokazać się od razu z najlepszej strony.

Z pewnością będzie to trudne wyzwanie dla większości zawodników. Jeszcze tak nie miałem, żeby trenować z kadrą bez wcześniejszego kontaktu z lodem. Łatwo nie będzie. Pierwsze treningi są zazwyczaj wprowadzające. Podczas tych zajęć dopasowuje się sprzęt. Choćby pod tym kątem będzie trudno. Wszyscy startować będą jednak z tego samego poziomu. Zamierzam więc pokazać się z najlepszej strony.

Na koniec wróćmy jeszcze do Torunia. Część tutejszych kibiców powinna Ciebie kojarzyć. Wiesz z jakiej imprezy?

Nie.

Z mistrzostwa Polski juniorów sprzed dwóch lat.

No tak.

Przez Ciebie Sokoły nie zdobyły złota w tych mistrzostwach.

Tak. Mecz finałowy rozstrzygnął się w rzutach karnych (Tomasz Ziółkowski, jako jedyny, wykorzystał swój rzut karny - przyp. red.). Mój karny był ostatni, ale ważniejsze było to, że Tomek Witkowski, nasz bramkarz, a obecnie kolega z toruńskiej drużyny, nie przepuścił żadnego strzału rywali. W tych mistrzostwach mieliśmy bardzo mocny skład. W finale bardzo miło zaskoczył nas Toruń. Czuliśmy nutkę niepewności. Pod koniec tego meczu przegrywaliśmy jedną bramką. Dopiero w końcówce udało nam się wyrównać stan rywalizacji. O końcowym rezultacie decydowały więc wspomniane karne.

Myślisz, że w ekstralidze będziesz również strzelał takie bramki, które będą decydować o zwycięstwach Nesty?

Dobrze by było. Myślę, że jest to marzenie każdego hokeisty, aby strzelać jak najwięcej bramek, a w dodatku tak ważnych. Mam nadzieje, że będę zdobywał równie ważne bramki dla toruńskiej drużyny.

Teczka Osobowa

Tomasz Ziółkowski, nowy zawodnik beniaminka Polskiej Ligi Hokejowej - Nesty Toruń.

Pochodzi z Gdańska. Ma 22 lata i przez ponad połowę swojego życia (od drugiej klasy szkoły podstawowej) trenuje hokej.

Na początku swojej hokejowej kariery występował na pozycji obrońcy, lecz dość szybko został ustawiany na ataku.

W poprzednim sezonie PLH, w barwach Stoczniowca Gdańsk, w 45 meczach zdobył 28 punktów za 16 bramek i 12 asyst.