Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na dno sam nie poszedł?

Marcin Dutkowski
- Dla mnie to olbrzymia tragedia. Ktoś utopił sprzęt wart milion złotych - mówi właściciel poduszkowca, który już za kilka dni miał zacząć wozić grudziądzan po Wiśle.

- Dla mnie to olbrzymia tragedia. Ktoś utopił sprzęt wart milion złotych - mówi właściciel poduszkowca, który już za kilka dni miał zacząć wozić grudziądzan po Wiśle.

<!** Image 2 align=none alt="Image 170993" sub="Wczoraj, prawie 24 godziny po zatonięciu, udało się wyciągnąć poduszkowiec na brzeg. Walka trwała kilka godzin. Niestety, w trakcie wyciągania pojazdu słychać było trzask kadłuba Fot. Robert Małecki">O poduszkowcu „Konrad” pisaliśmy na początku marca. Jego budowa w Hiszpanii trwała trzy lata. Pojazd, który pomieścić może 12 pasażerów, jest pierwszym takim cywilnym pojazdem w Europie. Porusza się z maksymalną prędkością 70 kilometrów na godzinę, unosząc się 40 centymetrów nad powierzchnią ziemi lub wody. Właścicielem i konstruktorem jednostki jest Wiesław Wielochowski, właściciel firmy Dominex, mieszkaniec okolic Grudziądza.

Już od 1 maja „Konrad” miał zabierać na swój pokład mieszkańców Grudziądza i rejsować po Wiśle. O poduszkowca zabiegały też władze Torunia. Ostatecznie ustalono, że przez część sezonu pojazd będzie do dyspozycji grudziądzan, a przez resztę - torunian. Przyszłość tej atrakcji stanęła jednak pod znakiem zapytania. W wielkanocny poniedziałek poduszkowiec, stojący w porcie niedaleko siedziby Klubu Wioślarskiego „Wisła”, zaczął bowiem tonąć. Kobieta, która to dostrzegła, zaalarmowała grudziądzkich strażaków.

<!** reklama>- Zabezpieczyliśmy silnik na wypadek wycieku paliwa i przystąpiliśmy do wypompowywania wody z wnętrza poduszkowca. Potem przyciągnęliśmy go do brzegu - relacjonuje st. bryg. Konrad Przybylak, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Grudziądzu.

Poniedziałkowa akcja strażaków trwała trzy godziny. Nie obyła się przez przeszkód. Podczas holowania zerwał się bowiem hak. Jednocześnie właściciel poduszkowca rozpoczął starania o sprowadzenie dźwigu, który wyciągnąłby „Konrada” całkowicie z wody.

<!** Image 3 align=none alt="Image 170993" sub="Fot. Robert Małecki">Co mogło być przyczyną zatonięcia?

- Znam tę łódź i wiem, że była sprawna - podkreśla Wiesław Wielochowski. - Osiemnastego kwietnia pomyślnie przeszła badania, wykonane przez specjalistów z Polskiego Rejestru Statków. Sprawdzane były wówczas wszystkie urządzenia i wszystkie zabezpieczenia. Wszystko działało bez zastrzeżeń, aż tu nagle po tygodniu jednostka niespodziewanie zatonęła.

Właściciel „Konrada” wyklucza przypadkową awarię. Uważa, że ktoś wszedł na pokład poduszkowca. Jak mówi, nieprzypadkowo stało się to podczas świąt, gdy ruch w pobliżu przystani był niewielki.

- Moim zdaniem, na 99 proc. w grę wchodzi udział osób trzecich. Ktoś - świadomie lub nie - przyczynił się do tej tragedii, prawdopodobnie bawiąc się znajdującymi się tam urządzeniami - podejrzewa.

Tymczasem, mimo pouczenia przez policjantów, właściciel pojazdu nie poinformował do wczoraj do godz. 15 o swoich podejrzeniach policji.

Wczoraj udało się na miejsce sprowadzić dźwig. Spory ciężar zalanego wodą poduszkowca utrudniał jednak jego wydobycie. Akcja, na szczęście, zakończyła się powodzeniem.

- Czytałem w „Nowościach” o tym poduszkowcu - przyznaje Andrzej Burkowski, który wczoraj z daleka obserwował akcję wyciągania pojazdu z wody. - Mówiłem już moim dzieciom, że gdy zrobi się ciepło, wybierzemy się w rejs po Wiśle. Będziemy musieli odłożyć nasze plany na później. Mam jednak nadzieję, że długo nie będziemy musieli czekać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska