Nasze twarze w Brukseli. Oto nowi europosłowie z Kujawsko-Pomorskiego

W poniedziałek PKW ogłosiła oficjalne wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Wiadomo już, że zasiądą w nim politycy PiS i PO.

Krzysztof Brejza ma za sobą doświadczenie półrocznej pracy w PE. Zastąpił w Brukseli i Strasburgu Radosława Sikorskiego, który wrócił do kraju, by w rządzie Donalda Tuska objąć tekę ministra spraw zagranicznych. Brejza w latach dominacji Prawa i Sprawiedliwości oraz innych koalicjantów tej partii, działał w politycznej opozycji. Stał się jedną z jej twarzy, głośno było o aferze Pegasusa, kiedy okazało się, że polityka pochodzącego z Inowrocławia podsłuchiwano właśnie za pomocą tego systemu. Pełnił wówczas funkcję szefa kampanii wyborczej KO.

Brejza do tej pory pracował w Brukseli w komisjach Komisji Spraw Zagranicznych, Podkomisji Bezpieczeństwa i Obrony oraz w zastępstwie w Komisji Wolności Obywatelskich. Deklaruje, że zamierza kontynuować tę pracę.

- Chciałbym też zajmować się sprawami bezpieczeństwa danych telekomunikacyjnych. Po historii Pegasusa i nielegalnej inwigilacji, która dotykała wielu Polaków, te sprawy są mi szczególnie bliskie – zaznacza Krzysztof Brejza. - Równie ważne jest cyberbezpieczeństwo, tajemnica korespondencji i to, żeby wraz z rozwojem nowych technologii, dane użytkowników były właściwie zabezpieczone.

Europoseł grupy EPP (Europejskiej Partii Ludowej, Chrześcijańskich Demokratów) mówi o AI i agregowaniu danych przez światowych gigantów. Brejza (wcześniej poseł i senator PO) mówi, że szczególnie istotnym wyzwaniem dla deputowanych będzie ograniczanie ingerencji pakietu Zielonego Ładu na Polskie rolnictwo: - W takim wymiarze, można powiedzieć stworzonym przez komisarza Wojciechowskiego z PiS – zaznacza polityk. - Szczególnie ważne są kwestie bezpieczeństwa, w tym projekt kopuły powietrznej, o którą zabiega Donald Tusk, projekty dofinansowywania Ukrainy, wzmacnianie bezpieczeństwa Polski. Musimy przekonywać wszystkich naszych partnerów z Europy Zachodniej, że zło należy na Ukrainie pokonać tak, by nie przelało się na zachód.

W nowym PE do głosu dochodzą również ruchy skrajne. Sukces wyborczy na swoim koncie mają, m.in. politycy Konfederacji, znani z antyunijnych sentymentów. - To wielkie niebezpieczeństwo dla zjednoczonej Europy. Siły brunatne rzeczywiście wychodzą trochę wzmocnione w tych wyborach. Często są inspirowane przez kierunek wschodni. Tak, jak w latach 50. w interesie ZSRR było wspieranie ruchów komunistycznych w Europie Zachodniej, by przeszkadzać w integracji, tak obecnie wiemy przecież, że postsowiecka Rosja wspierała mnóstwo projektów nacjonalistycznych, skrajnie prawicowych, właśnie po to, by UE rozbijać od środka.

Krzysztof Brejza (rocznik 1983) mówi, że już od lat szkolnych fascynował się zagadnieniami najnowszej historii. Jako uczeń LO im. Marii Konopnickiej w Inowrocławiu był laureatem olimpiad i konkursów o UE.

- Stworzyłem jeden z pierwszych w Polsce, a pierwszy w Kujawsko-Pomorskiem klub europejski w liceum – opowiada. - Zresztą nawet z Gazetą Pomorską organizowaliśmy kiedyś Dni Europy. Teraz realizuję swoją pasję, bo biorę udział w wydarzeniach historycznych - teraz dzieje się historia Europy. Mamy ogromny konflikt na Ukrainie, fatalny konflikt, o którym jeszcze 10 lat temu nikt by nie pomyślał. I teraz tworzy się nowa Europa. Pytanie, czy to będzie Europa racjonalna, otwarta, odporna na populizmy, radykalizmy. Czy też cywilizacyjnie utrzyma i rozbuduje swoją potęgę w globalnej rywalizacji nie tylko z Rosją, ale również z rynkami azjatyckimi?

Po godzinach Brejza, jeśli czas na to pozwoli, również trenuje: - Kocham sport, ćwiczę w każdej wolnej chwili. Czasami to jest nawet kilkanaście minut jakichś ćwiczeń siłowych, choć czasu jest mało.

- Wielką pasją, opoką jest moja rodzina, trójka moich wspaniałych dzieci. W wolnych chwilach rekompensuję im tę potrzebę bycia obok. Mają 7, 11 i 14 lat. Po pięciodniowych pobytach w Brukseli czuję, jak wielką one mają potrzebę bliskości, wysłuchania, porozmawiania – podkreśla Krzysztof Brejza.

Kosma Złotowski z PiS, członek Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów z kolei jest weteranem pracy w PE. W ławie europosła zasiada nieprzerwanie od 2014 roku. Właśnie rozpoczyna swoją trzecią kadencję.

Wychował się na bydgoskim Błoniu (rocznik 1964). Studia polonistyczne ukończył na Uniwersytecie Warszawskim, zaś ekonomiczne (MBA) na amerykańskim Dominican University. Jak pisze w swoim dossier na stronie europosła, „mimo atrakcyjnych, zawodowych propozycji", było jasne, że wróci "do Bydgoszczy". Pracował w bydgoskiej redakcji telewizyjnej w czasie przekształcania jej w oddział Telewizji Polskiej.

W 1994 roku został prezydentem (najmłodszym w Polsce) Bydgoszczy. W 1997 trafił do Sejmu. W europarlamencie zasiada w komisjach zagranicznych, m.in. ds. integracji UE z Armenią, Azerbejdżanem, Gruzją, jest delegatem ds. stosunków z Nową Zelandią. Działa w komisji rynku wewnętrznego oraz transportu i turystyki.

Jeszcze przed wyborami, w kwietniu, kiedy dyskutowane były regulacje dotyczące m.in. rolnictwa, podkreślał, że polityka klimatyczna UE, jej "ambicje bycia globalnym liderem w ograniczaniu emisji, czy wypychanie produkcji poza Europę" to "recepta wyłącznie na kryzys i ubóstwo". 

- Niezależnie od tego, jak wielkie środki zainwestujemy w zbudowanie zeroemisyjnego przemysłu, nigdy nie będziemy w stanie konkurować z tymi gospodarkami, które nie są ograniczane tak drakońskimi normami środowiskowymi - stwierdził eurodeputowany.

Polski polityk zaznacza ponadto, że Zielony Ład to projekt „nierealistyczny”, którego koszty są ogromne i będą stale rosły. Nadmienił, że jego ostatecznej ceny być może nie poznamy nigdy, a tym bardziej nie zobaczymy jego efektów.  - Możemy być ostatnim pokoleniem, ostatnią generacją, która widziała wzrost gospodarczy, niskie bezrobocie, czy tani i dostępny transport. Ostatnim, które było w stanie produkować w Europie tyle żywności, by się wyżywić i ostatnim, które mogło żyć mieszkać, jeść, podróżować i pracować tak, jak chciało - wyliczał.

Podkreśla, jak istotne dla UE są kwestie związane z bezpieczeństwem. - Rosja jest nie tylko państwem terrorystycznym, ale także złodziejem i grabieżcą. Wszystkie państwa Europy Środkowo-Wschodniej odczuły to w przeszłości na własnej skórze - mówi polityk PiS.

Przypomina, że dobra kultury, infrastruktura przemysłowa, czy zasoby naturalne w państwach zdominowanych i okupowanych przez sowiecki, a teraz putinowski reżim były i są kradzione oraz wywożone przez dziesiątki lat. - Rosja, która wspólnie z nazistowskimi Niemcami wywołała II wojnę światową, powinna ponosić za ten konflikt taką samą odpowiedzialność moralną i finansową jak jej sojusznik z września 1939 roku - przekonywał polityk podczas jednej z debat w PE.

Ma dwoje dzieci. Jedną z jego pasji jest podróżowanie, o którym marzył od dzieciństwa. Drugą, której daje wyraz w mediach społecznościowych, stanowią z kolei kulinaria. Na FB można pisze m.in., jak przygotować polędwicę wieprzową w sosie winno-śmietankowym.