Nie rozumiem tych bydgoskich pretensji

[break]
Bydgoscy politycy PO mają pretensje, że to Pan w imieniu klubu PO wystąpił w czasie sejmowej debaty nad projektem ustawy o utworzeniu uniwersytetu medycznego w Bydgoszczy. Jak Pan został wyznaczony do tej roli?

Nie rozumiem tych pretensji. Dwa tygodnie temu zostałem wyznaczony przez kolegium klubu do tego wystąpienia. Natomiast dwa dni przed piątkowym posiedzeniem Sejmu bydgoscy posłowie Teresa Piotrowska i Paweł Olszewski oraz prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski próbowali spowodować zmianę. Tak jakby poseł z Torunia nie mógł rzeczowo przedstawić stanowiska.

To prawda, że wystąpić mieli Ewa Kopacz lub Bartosz Arłukowicz?

Chcąc zmusić mnie do rezygnacji, proponowano te osoby, ale w Warszawie nikomu nie przyszło do głowy, by moje wystąpienie było problemem.

Efektem tych pretensji ma być wizyta szefa PO Grzegorza Schetyny w Bydgoszczy. Dojdzie do niej?

Wiem, że po piątkowych obradach Sejmu koledzy z Bydgoszczy się spotkali. Oczywiście mogą zaprosić Grzegorza Schetynę. Może on też przyjechać na radę regionalną PO. To dobre forum do dyskusji, a nasz lider często gości w regionach. Jeśli jednak koledzy z Bydgoszczy myślą, że po jego wizycie wszystko ułoży się po ich myśli, to są w błędzie. Rzucili kontrowersyjne pomysły z uniwersytetem medycznym i metropolią bydgoską, a teraz mają wielki problem z ich realizacją.

Kujawsko-pomorskiej PO grozi rozłam jak na Dolnym Śląsku?

Nie pierwszy raz politycy z Bydgoszczy wprowadzają zamęt. Sytuacja w sejmiku województwa jest jednak stabilna.