Nikogo, kto się zgłosi, nie odprawią

Mężczyzna, z wyglądu powyżej sześćdziesięciu lat, był w opłakanym stanie. Organizm miał wyziębiony, chore nogi. Pogotowie zawiozło go do szpitala.

<!** Image 3 align=left alt="Image 14393" >Toruńscy strażnicy miejscy uratowali bezdomnego z ulicy Łódzkiej, który od kilku tygodni mieszkał w opuszczonym domu.

- Pozostawienie go tam skończyłoby się tragicznie - mówi Jarosław Paralusz, rzecznik toruńskiej straży miejskiej. - W Toruniu jest grupa bezdomnych, około 40 osób, którzy podobnie jak ten mężczyzna, nie chcą pomocy od nikogo. Nie mają prawie niczego, ale boją się o dobytek. Niektórzy są w depresji.

Straż miejska ma wykaz miejsc, gdzie przebywają bezdomni - bunkry, klatki schodowe, opuszczone domki letniskowe. Problem się potęguje, gdy przychodzi mróz. Na dworcach i w przychodniach leżą ulotki, gdzie mogą szukać pomocy.

Schroniska i noclegownie dla bezdomnych w Toruniu nie odmówią schronienia nikomu, kto się zgłosi. W razie potrzeby baza noclegowa może zostać rozszerzona do ponad 170. W zeszłym roku schronienia potrzebowało 168 osób.

- W związku z ostatnimi mrozami chyba większość bezdomnych, która chciała trafić, dotarła. Obecnie mieszka u nas 65 osób. W pozostałych placówkach są pojedyncze miejsca - mówi Tomasz Jurkiewicz, kierownik Schroniska dla Bezdomnych Mężczyzn w Toruniu przy ul. Kościuszki. - Nikogo, kto się zgłosi, nie odprawimy z kwitkiem. Wygód tu oczywiście nie ma, śpi się na podłodze na materacu.

W izbie wytrzeźwień przy ul. Kasztanowej, która może przyjąć ośmiu trzeźwych bezdomnych, jest jeszcze jedno wolne miejsce. Tu bezdomny może liczyć na schronienie, odzież, opiekę lekarską, mydło, szampon, ręczniki, krem i maszynkę do golenia, kawę i herbatę. Rano musi wstać, wykąpać się i „wyjść do ludzi”. Może wrócić o godz. 19. Ideą noclegowni jest zmuszenie bezdomnych do aktywności.