Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Połowa bezrobotnych nie wytrzymała

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
– Byliśmy murzynami do wszystkiego – mówią bezrobotni, których Powiatowy Urząd Pracy w Chełmży wysłał na przygotowanie zawodowe do szpitala.

– Byliśmy murzynami do wszystkiego – mówią bezrobotni, których Powiatowy Urząd Pracy w Chełmży wysłał na przygotowanie zawodowe do szpitala.

<!** Image 2 align=right alt="Image 9697" >– Od początku sytuacja dla personelu szpitala była jasna: przyszli „darmowi” pracownicy z PUP-u, którzy i tak tu nie zostaną zatrudnieni. Mieliśmy pracować na stanowisku salowych, a w praktyce robiliśmy najczęściej to, czego nie chciało się robić innym, na przykład pielęgniarkom. Podejście do większości z nas było, delikatnie mówiąc, bardzo przykre. Takich upokorzeń nikomu się nie życzy – opowiada jedna z młodych osób skierowanych przez PUP w Chełmży do odbycia „przygotowania zawodowego w miejscu pracy” w tutejszym szpitalu powiatowym.

Kładzenie bruku albo szpital

Z grona 17 bezrobotnych, którzy mieli uczyć się, jak być salowymi, ośmiu nie wytrzymało takich warunków.

– Umowa między PUP-em a pracodawcą zawiera program przygotowania zawodowego. Bezrobotny poznaje zakres swoich obowiązków i przydziela mu się opiekuna – relacjonuje Anna Załęcka-Peplińska, kierownik referatu instrumentów rynku pracy PUP w Chełmży. – Co istotne, na przygotowanie zawodowe kierujemy bezrobotnych za ich zgodą.

Tyle teorii. Praktyka, jak wynika ze skarg osób kierowanych w tym roku do szpitala w Chełmży, bywa inna.

– Nie mieliśmy praktycznie żadnego wyboru. Mężczyznom dawano do wyboru: kładzenie bruku lub szpital – wspominają bezrobotni. – W szpitalu większość z nas robiła za popychadła, ludzi do czarnej roboty. Mało kto jest w stanie coś takiego wytrzymać psychicznie i fizycznie.

Podziękował za naukę

PUP informuje, że ci, którzy odeszli zdecydowali się na taki krok „z różnych przyczyn”. Jednak urzędnicy dobrze pamiętają przypadek, kiedy „dziewczyna sama przyszła i powiedziała, że nie wytrzyma tego dłużej psychicznie”.

– Niektórzy nie stawiają się w pracy, rezygnują, nie wiadomo dlaczego. Jeden nawet jakiś taki dziwny był, stwierdził, że już się nauczył i podziękował – Maria Jabłońska, kadrowa chełmżyńskiej lecznicy, nie potrafi podać przyczyn rezygnacji bezrobotnych.

Szpital traktuje tymczasowych, darmowych pracowników specyficznie.

– Jakie mają kwalifikacje? Mnie to nie interesuje, bo ja ich i tak nie zatrudniam, tylko urząd pracy. – mówi Maria Jabłońska. – Czasem zdarza się, jak komuś dobrze idzie, to takiego bezrobotnego na trochę zatrudniamy, żeby dopomóc, żeby do tej „kuroniówki” miesiące miał. Ale na ogół to się po prostu na koniec wypisuje takie opinie do PUP-u, typowo kadrowe, na przykład, że był sumienny.

Organem powołanym do nadzorowania przygotowania zawodowego jest starostwo powiatowe, a konkretnie podległy mu PUP. Jednak biorąc pod uwagę, że w tym roku skierował na nie w Chełmży 652 osoby, może co najwyżej prowadzić wyrywkowe kontrole.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska