MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polski kibic potrzebuje rozrywki

Małgorzata Pieczyńska
Małgorzata Pieczyńska
Bilety na mecze rozchodzą się jak świeże bułeczki. Hale są wypełnione po brzegi, a kibice ubrani w biało-czerwone barwy po prostu się bawią. Trwa wielki show.

Bilety na mecze rozchodzą się jak świeże bułeczki. Hale są wypełnione po brzegi, a kibice ubrani w biało-czerwone barwy po prostu się bawią. Trwa wielki show.

<!** Image 2 align=right alt="Image 55868" sub="Takiej oprawy i takich fanów jak na spotkaniach Ligi Światowej w Polsce nie ma chyba nigdzie na świecie. Na trybunach jest biało-czerwono i wszyscy bawią się wyśmienicie. / Fot. Dariusz Bloch">Liga Światowa to impreza z najwyższej półki - nikt temu nie zaprzeczy. Nie ma wątpliwości, że w wielkim stopniu przyczyniła się do popularyzacji siatkówki w Polsce. Z roku na rok impreza rozwija się organizacyjnie.

W 1990 roku jej budżet wynosił zaledwie milion dolarów, dziś wzrósł do 20 mln dolarów. Profesjonalizm i doskonała atmosfera przyciągnęły na trybuny tłumy. Zainteresowanie występami naszej drużyny narodowej wzrosło po ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Japonii. Gdy podopieczni trenera Raula Lozano powrócili do kraju ze srebrnym medalem, cała Polska oszalała. W czym tkwi tajemnica sukcesu Ligi Światowej?

Oni mają klasę

- Współczesny kibic jest wymagający. Nie zadowoli się już byle czym. Chce uczestniczyć w wielkim widowisku, chce przeżyć coś wyjątkowego i Liga Światowa mu to daje - twierdzi Jerzy Winiarski, ojciec naszego klasowego siatkarza Michała i zarazem wiceprezes sekcji piłki siatkowej BKS Chemik Bydgoszcz. - Sukces, jaki odnieśli nasi siatkarze w Japonii dodatkowo napędził koniunkturę. Publiczność przekonała się, że mamy perspektywiczną drużynę, która potrafi wygrywać z najlepszymi na świecie. To była zachęta.

<!** reklama left>Siatkarze profesjonalnie podchodzą do swojej pracy. Zarabiają pieniądze, ale przede wszystkim szanują kibiców. - Po meczach chętnie robią sobie z nimi fotki, rozdają autografy. W ten sposób buduje się szczególna więź między zawodnikami a publicznością. Michał wielokrotnie podkreśla, że polscy kibice są najlepsi na świecie - dodaje Jerzy Winiarski.

Miosław Kluczka mieszka w Gnieźnie. Siatkówką interesuje się od wielu lat, lecz od dwóch sezonów nie opuścił żadnego meczu reprezentacji.

<!** Image 3 align=right alt="Image 55868" sub="Fot. Dariusz Bloch">- Jeżdżę za siatkarzami po całej Polsce - mówi. - Ostatnio udało mi się nawet namówić żonę i córkę na mecz w Bydgoszczy. One nie interesują się sportem, ale po spotkaniu z Argentyną powiedziały, że czegoś takiego nie przeżyły jeszcze nigdy w życiu. Były bardzo zadowolone i dziękowały mi. Jechaliśmy trochę w ciemno, bo nie udało się nam kupić biletów przez Internet. Musieliśmy odstać swoje w długim ogonku do kasy, ale opłaciło się.

Adriana Wolska siatkówką interesuje się sezonowo.

- Razem z koleżankami i kolegami chodzę na mecze polskich siatkarzy w Bydgoszczy - twierdzi. - Dlaczego? Bo jest fajna atmosfera. Śpiewamy, tańczymy, po prostu się bawimy. Najważniejsze jednak, że na trybunach czujemy się bezpiecznie. Nie dochodzi do bójek tak, jak chociażby na meczach piłkarskich.

Liga Światowa jest imprezą przygotowaną z dużym rozmachem. W tym roku, w fazie grupowej, rywalizuje 16 zespołów, które prezentują wysoki poziom sportowy, m.in. Brazylia, Włochy czy Rosja. Transmisje telewizyjne, możliwość obejrzenia spotkań na telebimach i mnóstwo rozrywki - wszystko napędza koniunkturę. LŚ to jednak przede wszystkim wysiłek pracy wielu ludzi. - Każdy drobiazg musi być szczegółowo dopracowany - uważa Waldemar Sagan, który jako prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Siatkowej podejmuje się współorganizacji meczów polskich siatkarzy w Bydgoszczy. - Aby otrzymać organizację tak prestiżowych zawodów, trzeba spełnić wiele warunków. Najważniejsze, aby dysponować odpowiednimi halami, które są zgodne ze standardami wyznaczonymi przez Międzynarodową Federację Piłki Siatkowej FIVB.

Waldemar Sagan podkreśla, że w szczególny sposób należy dbać o kibiców.

Publiczność bez agresji

- Trzeba ich ciągle czymś zaskakiwać - uważa. - Po drugim secie jest zwykle dłuższa przerwa, podczas której odbywają się konkursy, występy cheerleaderek czy pokazy. Ludzie mogą sobie zrobić makijaże w biało-czerwonych barwach czy fotkę z orzełkiem - maskotką reprezentacji, kupić gadżety np. czapeczki, szaliki. I to im się podoba. Poza tym, publiczność siatkarska jest pozbawiona agresji. I to kolejny wielki plus. Chce przeżywać same pozytywne emocje. Moja 18-letnia córka Magda, powiedziała mi po meczu w Bydgoszczy, że jeszcze nigdy tyle nie śpiewała, co na Lidze Światowej. Na trybunach ludzie się jednoczą, w ten sposób uczy się ich też patriotyzmu. Najbardziej jednak cieszy mnie to, że na spotkania przychodzą całe rodziny.

<!** Image 4 align=left alt="Image 55871" sub="Fot. Dariusz Bloch">O oprawę muzyczną i spikerkę podczas meczów dba duet Grzegorz Kułaga i Marek Magiera, który bawi publiczność także podczas PŚ w skokach narciarskich w Zakopanem, a od niedawna nawiązał współpracę z Czesławem Langiem i włączył się w przygotowania największego wyścigu kolarskiego w kraju - Tour de Pologne. - Robimy wszystko, aby kibice się nie nudzili - mówi Marek Magiera. - Nie sterujemy nimi, tylko moderujemy doping.

W stepie szerokim...

Scenariusz każdego spotkania przygotowywany jest kilkanaście dni wcześniej. - Musimy dopilnować, aby cała masa sprzętu, który przywozimy była rozstawiona tak, jak to sobie zaplanowaliśmy. Nasza ekipa zwana grupą rozrywkową liczy 25 osób. W jej skład wchodzą m.in. technicy od oświetlenia, akustycy oraz brygada szczudlarzy. Próba generalna odbywa się zawsze dzień przed meczem i trwa około 90 minut - mówi Marek Magiera. - Najważniejsza jest ceremonia otwarcia. Poprzedzają ją odprawy z przedstawicielami Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej. Przedstawiamy im scenariusz każdej imprezy. Tu nie może zdarzyć się żadna pomyłka, ale mamy już doświadczenie.

Kibice, którzy przychodzą na mecze oczekują przede wszystkim dobrej zabawy. - Uznaliśmy, że musimy im grać utwory, które doskonale znają. Stąd pojawił się pomysł, aby podgrzewać atmosferę bardzo popularnymi rytmami z filmów „Czterej pancerni i pies”, „Stawki większej niż życie” czy „Gwiezdnych wojen”. Hymnem Ligi Światowej stała się „Pieśń o małym rycerzu” z „Pana Wołodyjowskiego”. Ale mamy jedną zasadę. Od pewnego czasu gramy ją tylko w chwili, gdy polscy siatkarze przegrywają. Ten utwór ma ich mobilizować do walki. Cieszy nas, gdy po meczu ludzie podchodzą i mówią, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty. To największy komplement, bo przecież chcemy, żeby publiczność dobrze się bawiła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska