Pomarańczowa alternatywa

<!** Image 1 align=left alt="Image 7098" >Dwa tygodnie temu, gdy ogłaszano sondażowe wyniki wyborów parlamentarnych, sześć milionów osób wybrało transmisję na sąsiednim programie finałowego meczu polskich siatkarek. W taki sposób rodacy wyrazili swój stosunek do polskiej polityki. Potem okazało się, że frekwencja wyborcza przekroczyła ledwie 40 procent. Wczoraj zastanawialiśmy się więc, jak podzielić ułożyć pierwszą stronę naszej gazety, komu oddać więcej miejsca – awansującym do Mundialu piłkarzom czy wyborom prezydenckim? Czym zakończyły się nasze rozważania i dyskusje widzicie, Państwo, sami.

Mój sceptyczny stosunek do polityki, a z drugiej strony radość z awansu piłkarzy wyraziłem założeniem pomarańczowej koszulki i takiejże czapki. Nakrycie głowy (patrz zdjęcie) podarowali mi przed wieloma laty kibice holenderscy po meczu Polska - Holandia w Poznaniu. Wówczas „pomarańczowi” świętowali swój awans. Dziś my mamy powód do radości i okrzyku – „Niech żyją Holendrzy!”. Zawiedli piłkarze drużyny Trzech Koron, ale to ostatnio szwedzka specjalność. Holenderscy piłkarze zrobili swoje, nasi piłkarze, przy pomarańczowej pomocy, praktycznie też. Wyborcy z kolei nie zaufali żadnemu z kandydatów na tyle, by wybory prezydenckie obyły się bez drugiej tury. Ba, słaba frekwencja pokazała przerażająco niski poziom wiary w demokratyczne mechanizmy, a wiara, jak wiadomo, czyni cuda. Mam nadzieję, że nie zabraknie jej w środę naszym piłkarzom, którzy na stadionie w Manchesterze udowodnią, że warto w coś wierzyć, nawet jeśli to coś nie ma nic wspólnego z polityką.