MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przypadek Nemo

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Młody człowiek usiłuje dopędzić umykający mu z peronu pociąg. Po każdej z kilku prób wskoczenia doń, późniejsze życie bohatera układa się inaczej. To znany motyw z „Przypadku” Krzysztofa Kieślowskiego.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Młody człowiek usiłuje dopędzić umykający mu z peronu pociąg. Po każdej z kilku prób wskoczenia doń, późniejsze życie bohatera układa się inaczej. To znany motyw z „Przypadku” Krzysztofa Kieślowskiego. Sięga po niego także Jaco Van Dormael w „Mr. Nobody”. W obu też filmach ważnym elementem opowieści jest rola przypadku w życiu człowieka. Kieślowski zatrzymuje się jednak na ziemskich realiach. Belgijski reżyser odlatuje w Kosmos, mieszając w jednym tyglu naukę i fantazję. Są w „Mr. Nobody” wyraźne nawiązania do tzw. efektu motyla, wszechświata zmierzającego do chaosu, ale też baśniowe czy mityczne wątki wyspy nienarodzonych dzieci, oczekujących i wybierających sobie rodziców. Dzieci, które przed udaniem się na Ziemię, są przez anioły pozbawiane wspomnień z tej pierwszej swojej krainy. Nemo Nobody pamięci nie stracił, anioły go przeoczyły. Na Ziemi nie tylko będzie pamiętał o swym prabycie, lecz także miewał chwile jasnowidzenia.

<!** reklama>Szczęścia mu to jednak nie przyniesie. W filmie poznajemy Nemo jako mężczyznę w wieku... 118 lat - w roku 2092 jest on najstarszym śmiertelnikiem na Ziemi. I ostatnim - młodsi, dzięki postępowi w nauce, sięgnęli po dar wiecznego życia z samoodnawiającym się organizmem. Dogorywający Nemo (trudno w tej ucharakteryzowanej na starca postaci poznać przystojnego Jareda Leto) usiłuje przypomnieć sobie, kim jest i co przeżył. Niełatwe to zadanie - jego jaźń rozdwoiła się, gdy miał dziewięć lat i usiłował dogonić pociąg z matką w otwartych drzwiach, opuszczającą ojca Nemo. Od tamtej chwili Nemo toczył jakby dwa życia, jedno u boku matki, drugie z ojcem, oba niesatysfakcjonujące. Miał też dwie żony i dwie czeredki dzieci - które z tych postaci istniały naprawdę, które były wytworem rozdygotanej wyobraźni, tego już starzec Nemo nie wie. Van Dormael stał się znany w połowie lat dziewięćdziesiątych, gdy jego film kandydował do Złotej Palmy w Cannes. Od 1996 do 2009 roku było o nim cicho.

„Mr. Nobody” miał być wielkim powrotem do światowego kina, wspartym solidnym budżetem i gwiazdorską obsadą (oprócz Leto w roli jednej z jego żon oglądamy piękną Niemkę Diane Kruger). Niestety, nadmiar pomysłów rozsadził fabułę. Trudno tu zresztą mówić o klasycznej fabule. „Mr. Nobody” to raczej zlepek epizodów. Jedne są ciekawsze, inne mniej, z reguły estetycznie wysmakowane, z pięknymi zdjęciami, ale spójnej całości nie tworzą. Film trwa blisko 2,5 godziny, podczas których nieustannie tworzone są nowe wizje. Percepcja przeciętnego widza tej dawki nie wytrzyma. A nawet jeśli wytrzyma, to pod koniec seansu zadajemy sobie pytanie: co właściwie z tej opowieści wynika? Przyznam, że nie umiałem na to jasno odpowiedzieć.

Ocena: 2/3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska