Rząd ustępuje tylko o krok

Sejm głosami koalicji rządowej znowelizował ustawę refundacyjną. PiS zapowiada złożenie swojego projektu nowelizacji.

Ustawa refundacyjna była gotowa już w połowie ubiegłego roku, jeszcze za poprzedniej minister zdrowia Ewy Kopacz, a obecnej marszałek Sejmu. Przez kilka miesięcy jednak rząd nic nie robił, żeby jej wejście w życie było bezkonfliktowe. Dopiero po wyborach, kiedy ministrem zdrowia został Bartosz Arłukowicz, rozpoczęły się cenowe negocjacje z koncernami farmaceutycznymi. Rząd jednak nie chciał uwzględnić żądań lekarzy, którzy nie chcieli odpowiadać finansowo za wypisanie niewłaściwej recepty (nieuzasadnionej względami medycznymi, niezgodnej z uprawnieniami pacjenta lub z listą leków refundowanych) i grozili protestem. Część lekarzy zaczęła stawiać na receptach pieczątki z napisem „Refundacja do decyzji NFZ”. Protest doprowadził do chaosu w aptekach, co uderzyło przede wszystkim w pacjentów, którzy często nie mogli wykupić leków ze zniżką.

<!** reklama>

Częściowe ustępstwa

Dopiero pod takim naciskiem doszło do nowelizacji ustawy refundacyjnej, która częściowo uwzględnia postulaty lekarzy i aptekarzy. Zmiany zostały uchwalone w ekspresowym tempie, rząd przyjął projekt w ostatni wtorek, a już w piątek zakończyły się procedury sejmowe. Za było 229 posłów z PO i PSL, przeciw było 62 z Ruchu Palikota i SLD oraz 3 z PSL, natomiast 146 posłów PiS wstrzymało się od głosu. Przepadły wszystkie wnioski mniejszości.

Abolicja za błędy

Z przyjętych rozwiązań bardziej mogą być zadowoleni lekarze niż aptekarze. Lekarze nie będą bowiem karani za niewłaściwe wypisanie recepty. Aptekarze zyskali tylko to, że w przypadku zrealizowania złej recepty wprawdzie będą płacić kary, ale zyskali prawo do odwołania się od decyzji kontrolera NFZ. Objęci zostaną również abolicją za popełnienie takich błędów, ale tylko do czasu wejścia w życie ustawy. To zaś musi trochę potrwać, przy dużym pośpiechu co najmniej do połowy lutego, a może jeszcze dłużej. Zmieniona ustawa trafi teraz do Senatu (najbliższe posiedzenie planowane jest na 1 lutego), potem jeszcze raz do Sejmu i dopiero wtedy do prezydenta.

Nowelizacja wprowadzi również zmiany w ustawie o zawodzie lekarza i lekarza dentysty. Nie będą oni musieli wpisywać na recepcie poziomu odpłatności za leki, mające jeden poziom refundacji. Sejm nie zgodził się, żeby dotyczyło to wszystkich lekarstw.

Wczoraj Naczelna Rada Lekarska obradowała w Łodzi razem z przedstawicielami innych organizacji lekarskich. „Protest pieczątkowy” został podtrzymany.

Rada zarekomendowała, by lekarze nie określali na receptach poziomu refundacji z wyjątkiem chorób przewlekłych. - Ustawa była bardzo zła, w tym momencie jest lepsza, ale jeszcze dużo rzeczy w tej ustawie jest do zmiany - przekazał mediom prezes NRL Maciej Hamankiewicz.

Przyznał także, że choć lekarze będą spełniać wszystkie wymogi, to pacjent w niektórych przypadkach i tak będzie musiał zapłacić 100 proc. ceny. Uważa on, iż spowodowane jest to „wadą systemu”. Hamankiewicz w imieniu NRL zaapelował do premiera Donalda Tuska o odwołanie szefa NFZ Jacka Paszkiewicza.

Zamkną apteki

Tymczasem aptekarze czują się oszukani przez rząd. Najbardziej zirytowało ich zniknięcie z projektu nowelizacji zapisu znoszącego kary za realizację źle wypisanych recept. Aptekarze planują zaostrzenie protestu. Nie tylko nie będą realizować takich recept, to jeszcze zamierzają czasowo zamykać swoje placówki. W najbliższy poniedziałek apteki w woj. kujawsko-pomorskim mają być zamknięte od 13 do 14. W tym czasie mają być realizowane tylko recepty w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia. - Decyzję o przeprowadzeniu akcji protestacyjnej podjęli właściciele i kierownicy połowy aptek w regionie, którzy wzięli udział w zebraniu naszej izby - poinformował na antenie radiowej Jedynki prezes Pomorsko-Kujawskiej Izby Aptekarskiej Piotr Chwiałkowski.