Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samotność długodystansowca

Ryszard Warta
Dwukadencyjność? Proszę bardzo, ale dla wszystkich, dla posłów także - tak w radio Tok FM pomysł ograniczenia liczby kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast skomentował prezydent Krakowa - od 4 kadencji - prof. Jacek Majchrowski.

Dwukadencyjność? Proszę bardzo, ale dla wszystkich, dla posłów także - tak w radio Tok FM pomysł ograniczenia liczby kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast skomentował prezydent Krakowa - od 4 kadencji - prof. Jacek Majchrowski.

Tylko dwie kadencje dla posłów? To by się działo. Sam prezes Jarosław Kaczyński musiałby już tylko zająć się kotem, bo on posłem jest nie dwie, nie trzy ani nie cztery, tylko od siedmiu już kadencji. To nam nie grozi. Niestety, ten idiotyczny pomysł dwukadencyjnego limitu w samorządzie grozi, i to jak najbardziej.

To, dlaczego pomysł ten forsuje PiS to - cytując klasyka - oczywista oczywistość. Gdyby Kaczyńskiemu udało się wprowadzić tę zasadę tak, że już w najbliższych wyborach samorządowi długodystansowcy nie mogliby startować, PiS-owi o wiele łatwiej byłoby zawalczyć o fotele w masie polskich miast, na czele z Warszawą, Krakowem, Łodzią, Gdańskiem, blokując przy okazji rządzących w części z nich prezydentów związanych z PO. Dlaczego dwukadencyjność popiera Nowoczesna - to też jest proste. Także dla „N” to wyeliminowanie politycznej konkurencji. Wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację, że do boju o fotel prezydenta znów stanęłaby Joanna Scheuring-Wielgus. W 2014 roku zrobiła niezły wynik, ale przegrała z Michałem Zaleskim. Przymusowe wysłanie Zaleskiego na prezydencką emeryturę byłoby dla niej darem losu. Dla jasności: „N” chce, żeby limit obowiązywał licząc dopiero od następnej kadencji.

Pomysł jest zły, bo ogranicza - i to w wątpliwy konstytucyjnie sposób - bierne prawo wyborcze masie polskich samorządowców, i to tych najlepszych, których ludzie wybierają. Ważniejsze, że to pomysł głęboko antydemokratyczny, bo, lekko licząc, setkom tysięcy polskich wyborców PiS, Nowoczesna, Kukiz’15 i lewicowe Razem chcą zabrać prawo do głosowania na tych kandydatów, do których mają potwierdzone wyborczym wynikiem największe zaufanie. W 2002 roku Michał Zaleski niewielką przewagą wygrał z Janem Wyrowińskim. W Rzeszowie i Gdyni pewnie, już w I turze, wygrali Tadeusz Ferenc i Wojciech Szczurek. W 2006 cała trójka wygrała w I turze: Ferenc - 76 proc. Szczurek - aż 85 proc., Zaleski - 70 proc. W 2010 odpowiednio: 53 proc., 87 (!) i 65 proc. W ostatnich wyborach prezydent Rzeszowa dostał 66 proc., Gdyni - 79 proc., Torunia - 70 proc. Czy głosujące na nich 42 tysiące torunian, 67 tys. gdynian i 43 tys. rzeszowian to ludzie, którzy nie wiedzą, co robią? Druga i kolejne kadencje nie są żadną polisą gwarantującą wyborczy sukces. Ryszard Grobelny rządził 4 kadencje Poznaniem i w 2014 roku przegrał. W Łodzi pod koniec drugiej kadencji Jerzy Kropiwnicki stracił stołek po referendum. Nikt nie wie lepiej, co się dzieje z miastami niż ich mieszkańcy, i ludzie naprawdę nie są głupi. Jeśli ktoś się nie sprawdza, to przegrywa.

To prosta, uczciwa zasada. Szkoda, że tak wielu politykom, tak bardzo przeszkadza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska