Starają się pomóc chorym drzewom

W piątek na placu Rapackiego w Toruniu warczały piły mechaniczne. Trwa kolejna akcja ratowania toruńskich drzew przed groźnym, ale niestety powszechnym pasożytem.

<!** Image 2 align=right alt="Image 72095" sub="Tu rośnie tyle jemioły, że starczy, by się pod nią całować przez cały rok / Fot. Szymon Spandowski">- Jemiołę wycinamy tylko z tych drzew, które nie są nią bardzo silnie zaatakowane - mówi Roman Waraksa z Wydziału Środowiska i Zieleni Urzędu Miasta w Toruniu. - Tylko w takich przypadkach nasza akcja może pomóc. Jeśli drzewo jest bardzo mocno zaatakowane przez pasożyta, to obcinanie jemioły spowodowałoby tylko szybszą śmierć rośliny.

Jemioła jest groźnym pasożytem, który wnika w konary zaatakowanych drzew. Ma też ogromne znaczenie symboliczne. Akcja Wydziału Środowiska i Zieleni trwa już od jakiegoś czasu. Jemioła usunięta przez specjalistyczną firmę przed Bożym Narodzeniem, w większości trafiła, głównie za pośrednictwem sprzedawców z targowisk, do naszych domów. Tam na ogół zawieszana jest pod sufitem, by przyciągać w nasze cztery ściany szczęście, albo tych, którzy pod jemiołą zapragną się całować. Wielka szkoda, że na placu Rapackiego nie ma pokrytych jemiołą dębów. Pasożyty zerwane z tych drzew, szczególnie w czasie zimowego przesilenia dnia i nocy, miały ogromne właściwości lecznicze i magiczne. Taką moc miała jednak głównie jemioła na terenach zamieszkanych przez celtów i to w czasach, gdy nie było samochodów i spalin.

<!** reklama>Być może więc nasza jemioła nie ma tak cudownych właściwości, mimo wszystko jednak warto czasami pozwolić sobie na chwilę wiary w gusła i powiesić pęk jemioły pod sufitem. Teraz można łatwo zaopatrzyć się w jemiołę nie ryzykując skręcenia karku podczas wchodzenia na drzewo.