MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sukces na korcie wymaga inwestycji

Piotr Bednarczyk
Rozmowa z Jackiem Szczepanikiem, wieloletnim dyrektorem międzynarodowego turnieju tenisistek Bella Cup, obecnie kierownikiem Centrum Tenisowego Przy Skarpie.

Rozmowa z Jackiem Szczepanikiem, wieloletnim dyrektorem międzynarodowego turnieju tenisistek Bella Cup, obecnie kierownikiem Centrum Tenisowego Przy Skarpie.

<!** Image 3 align=none alt="Image 199391" sub="Jacek Szczepanik ma ogromne „tenisowe” doświadczenie [Fot.: Jacek Smarz]">Polska żyje w ostatnich dniach sukcesem Jerzego Janowicza, podczas gdy jego ojciec narzeka, że musiał sprzedać sześć sklepów, by jego syn mógł grać na takim poziomie. Czyli - średnio zamożni rodzice mogą zapomnieć o tym, by ich pociechy odnosiły w tenisie sukcesy?

Nie, to nie jest prawda. Śmieszą mnie trochę te „skamlenia” Janowicza - seniora, bo z tego, co wiem, sprzedał nie sześć, a jeden z sześciu sklepów. Jak ktoś posiada sieć sklepów, to chyba na biednego nie trafiło i aż wstyd narzekać. Janowicz - oczywiście, ciężką pracą doszedł do sukcesów, ale w przeciągu kilku miesięcy tego roku zarobił tyle, ile przeciętny Polak nie jest w stanie zarobić w ciągu całego swojego życia zawodowego. <!** reklama>

Sądzę, że każdy z nas, kto rozpoczynał swoją karierę zawodową, marzył o tym, by kiedyś zostać Billem Gatesem. Ale przecież nikt nie dał najbogatszym ludziom niczego za darmo. Trzeba było wziąć kredyt, rozkręcić pierwszy interes i liczyć, że się powiedzie. 

Ale wydatki są duże...

Środowisko tenisowe jest nieco specyficzne. Jestem ciekaw, jak będzie dalej wyglądała sytuacja finansowa Janowicza, życzę mu jak najlepiej, ale jak zacznie zarabiać miliony, to, biorąc pod uwagę fakt, iż dostał z Polskiego Związku Tenisa, lekko licząc, około miliona złotych w okresie juniorskim i wczesnym seniorskim, ciekawe, czy podzieli się z tymi, którzy będą zaczynać tak, jak kiedyś on. Nie wiem, jak ma sformułowany kontrakt ze związkiem.

<!** Image 4 align=none alt="Image 199391" >Często jest tak, że zawodowcom, którzy odnoszą duże sukcesy, bardzo ciężko jest dzielić się swoimi apanażami, z których można byłoby skorzystać w szkoleniu centralnym. Na przykład siostry Radwańskie bardzo chętnie korzystały z takiej pomocy, dostały jej bardzo wiele, natomiast potem, gdy zaczęły zarabiać naprawdę grube pieniądze, odmówiły rozliczenia ze związkiem, argumentując to tym, że sukces osiągnęły dzięki ciężkiej pracy. Dlatego śmieszą mnie trochę narzekania pana Janowicza. Może to było powiedziane w emocjach?

Przeprowadźmy wiec analizę kosztów. Niedawno w TV wypowiadał się jeden z działaczy, że godzina wynajęcia kortu z instruktorem to wydatek stu złotych... Rzeczywiście aż tak dużo?

Myślę, że to realna kwota. Szczególnie zimą, kiedy np. w Toruniu godzina wynajmu samego kortu dochodzi do 80 złotych. A te 20 złotych, które zostaje dla trenera, może nie wystarczyć. Ale tu mówimy o komercyjnym uprawianiu sportu. Jeśli mielibyśmy mówić o młodzieży zrzeszonej w klubach, cena za godzinę jest wielokrotnie niższa.

Ile kosztuje sprzęt dla najmłodszych?

Myślę, że w zupełności wystarczyłoby „małe” kilkaset złotych. Rakieta dla początkującego może kosztować 100, 120 czy 180 zł. Do tego dochodzą buty sportowe, które i tak dziecko używa na zajęciach wf-u, więc to nie jest dodatkowy wydatek. Jeśli chodzi o strój, to wymogi regulaminowe pojawiają się dopiero na wyższym poziomie.

Do tego dochodzą koszty wyjazdów na zawody. Ile mogą wynosić w skali roku?

Pojedynczy wyjazd w granicach Polski to koszt od kilkuset do tysiąca złotych. To jest uzależnione od tego, jaki sukces dziecko odniesie. Jeśli przegra pierwszy mecz, może się obyć nawet bez noclegu. Ale jeśli dojdzie do pobytu cztero-pięciodniowego, te koszty na pewno rosną.

Czy nadal zdarza się, że jedno z rodziców musi zrezygnować z pracy, by zająć się karierą swojego dziecka?

Do tego dochodzi przy wyższym poziomie, gdy dochodzą wyjazdy zagraniczne. Zwykle taki zawodnik musi mieć jakiegoś opiekuna. Dobrze jest, gdy trafi do grupy sportowej, która ma sponsora, a na wyjazdy wybiera się trener. Niemniej często jest jednak tak, że to rodzice pełnią rolę opiekunów.

Kiedyś można było się spotkać z przypadkami, że nawet na taki turniej, jak Bella Cup, niektóre zawodniczki przyjeżdżały i spały w samochodach. Dziś też do tego dochodzi?

Oczywiście, że tak. Koszty drogi do sukcesu są podobne na całym świecie. Wystarczy przeczytać wspomnienia wybitnych tenisistów. Ostatnio czytałem autobiografię Andre Agassiego. Napisał, że na początku kariery, po sezonie rzeczą, której najbardziej nienawidził, był makaron, bo go jadł na okrągło. Jeździł z bratem na turnieje i tylko na takie danie mógł sobie pozwolić, nie mówiąc oczywiście o luksusowych hotelach. Ojciec mu wybudował kort przy domu, ale była to inwestycja w przyszłość.

A kiedy taka inwestycja może się zwrócić? I jaki jest procent tych, którym się udaje?

Myślę, że możemy w tym przypadku raczej mówić o promilach. Tenis trenują setki tysięcy ludzi, a śmietankę wśród mężczyzn może spijać ze stu-dwustu najlepszych w rankingu.

Rodzice inwestują swoje pieniądze, ale czy nie kończy się to tym, że dzieci czują presję i każda porażka powoduje frustrację?

Na pewno to rodzi frustrację. W tenisie szybko zaczynają się starty, rywalizują dzieci siedmio-ośmioletnie, to jeszcze małe istotki, a rodzice czasami próbują przelewać na nie swoje kompleksy czy niespełnienie z przeszłości. Dokonują wyrzeczeń - rezygnują z pracy, wykładają pieniądze i w przypadku porażki pojawiają się nieprzyjemne sytuacje.

Często byłem świadkiem awantur, w których rodzice mieli do dzieci pretensje, że te przegrały. A przecież wygrać chce każdy i nie ma szans, by wszystkim się to udało. A w tenisie psychika odgrywa szczególną rolę. Na mecz składają się setki czy tysiące wymian. Bardzo trudno jest to wytrzymać. Często bierze się stąd przewaga czołówki światowej. Niby na początku meczu nie widać różnicy w technice obu zawodników, a na koniec i tak wygrywa ten, kto jest wyżej w rankingu.

Jakie ma więc Pan rady dla rodziców początkujących zawodników?

Przede wszystkim muszą obdarzyć zaufaniem opiekunów i trenerów. Oni znają się na tym lepiej, mają doświadczenie, jak dojść do sukcesów. No i trzeba też nauczyć się być cierpliwym. Nie zawsze trzeba od razu osiągać sukcesy, te dotyczą tylko wąskiej grupy. Warto pomyśleć o innych korzyściach z uprawiania sportu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska