8-letnią Adę Trenk samochód potrącił na przejściu dla pieszych. Dziewczynka choruje, cała rodzina ucierpiała finansowo, a sprawca chodzi na wolności. Prokurator nie chce, by go karać.
<!** Image 2 align=right alt="Image 144813" sub="Ada Trenk po wypadku dochodzi do siebie w domu. Do szkoły uczęszczać nie może. Będzie uczona indywidualnie / Fot. Jacek Smarz">To było szare, listopadowe popołudnie 2009 roku. Ada wracała ze szkoły. Na przejściu przy Szosie Chełmińskiej w rejonie skrzyżowania z ulicą Długą, uderzyła w nią skoda. 32-letni kierowca Daniel K. tłumaczył potem, że dziewczynka wbiegła na ulicę. Dowodów na to jednak brak, bo policji nie udało się znaleźć świadków wypadku.
Ten dzień na zawsze odmienił życie Ady, jej rodziców i trojga rodzeństwa. - W ciężkim stanie trafiła do szpitala. Doznała, między innymi, stłuczenia mózgu. Jego konsekwencją są kłopoty ze wzrokiem, napady epileptyczne i częściowy niedowład prawej strony ciała. „Rokowania są niepewne” - mówią mi lekarze. Całe szczęście, że córka nas już poznaje, chodzi i mówi. Do szkoły uczęszczać nie może. Będzie uczona indywidualnie - relacjonuje matka, Katarzyna Trenk.
<!** reklama>To ona dotychczas była głównym żywicielem 6-osobowej rodziny. W Niemczech pracowała jako opiekunka seniorów. Mąż Przemysław jest ochroniarzem, zarabia niewiele. Wypadek sprawił, że matka musiała zrezygnować z zarobkowania. Pozbawieni większości dochodów zrezygnowali z wynajmowania dwupokojowego mieszkania (1 tys. zł miesięcznie). Wprowadzili się do malutkiego, komunalnego mieszkania babci.
Starsza pani ma dla siebie pokoik o powierzchni 9 mkw. Oni, czyli matka, ojciec, niepełnosprawny 23-letni syn Łukasz (po wylewie, ma naczyniaka w mózgu), 16-letnia Joasia, 11-letnia Ola i 8-letnia Ada muszą pomieścić w pokoju o metrażu 16 mkw. To trudne. Tym bardziej że kuchnia jest malutka i bez okna.
- Myśleliśmy, że prezydent miasta nam pomoże. Napisaliśmy prośbę o przydział mieszkania. Wzięlibyśmy nawet zrujnowane, sami byśmy je wyremontowali. Dostaliśmy decyzję odmowną - Przemysław Trenk pokazuje pismo od Andrzeja Szeflera, wicedyrektora wydziału gospodarki komunalnej magistratu. Mówiąc w skrócie, dyrektor dramat rozumie, ale nie zamierza traktować rodziny wyjątkowo. Mogą stanąć w kolejce i ubiegać się o miejsce na liście mieszkaniowej. Mogą też wystąpić o dodatek mieszkaniowy. Ten już jednak pobiera babcia. Wysokość dodatku niewiele pomogłaby im w wynajęciu innego lokum.
A Daniel K.? „Winny” - nie ma wątpliwości prokurator. Ale do sądu skierował wniosek o warunkowe umorzenie postępowania. Dlaczego?
- Bo spełnione są warunki przewidziane kodeksem karnym. Sąd może warunkowo umorzyć postępowanie karne, jeżeli wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne, okoliczności jego popełnienia nie budzą wątpliwości, a postawa sprawcy niekaranego za przestępstwo umyślne oraz dotychczasowy sposób życia uzasadniają przypuszczenie, że pomimo umorzenia postępowania będzie przestrzegał porządku prawnego, a w szczególności nie popełni przestępstwa. Tak jest w tym przypadku - mówi prokurator Lubosz Ossowski z Prokuratury Rejonowej Centrum-Zachód w Toruniu.
Rodzice Ady o wniosku prokuratury i zaplanowanym na 9 marca posiedzeniu sądu dowiadują się od „Nowości”. - Oburzające! Po prostu brak mi słów... - opuszcza ręce Katarzyna Trenk. Przewodniczący II wydziału karnego Sądu Rejonowego w Toruniu, sędzia Marek Tyciński, zapewnia jednak, że rodzice mogą przyjść na posiedzenie i przedstawić swoje stanowisko.
Warto wiedzieć
Bank Zachodni WBK 4710901506 0000 0001 12130265 - to numer konta państwa Trenków. Chcący pomóc proszeni są o dopisek „Na leczenie Ady”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
