Ubywa uczniów, więc kolejni toruńscy nauczyciele tracą etaty i godziny zajęć szkolnych

Każdego roku z art. 20 Karty nauczyciela, czyli z powodu braku uczniów, pracę w Toruniu traci kilkadziesiąt osób. W ubiegłym roku było ich 69. Kolejnych 241 postawionych pod ścianą wyraziło zgodę na zmniejszenie liczby godzin i co za tym idzie - niższe wynagrodzenie. To prawdziwy dramat dla samotnych rodziców czy jedynych żywicieli rodzin, a przecież i tacy są wśród nauczycieli.
[break]

- W zeszłym roku dyrektor zwolnił mojego kolegę, bo był singlem i jakoś miał sobie poradzić. Teraz przyszła pora na mnie. Nie stracę pracy, ale będę miała o połowę obcięty wymiar godzin. Nie zarobię nawet najniższej krajowej - z rezygnacją w głosie mówi wuefistka z jednej z toruńskich szkół ponadgimnazjalnych.

To właśnie tam sytuacja jest najtrudniejsza. Liczba oddziałów w liceach, technikach i zawodówkach od lat regularnie się kurczy. Na poprawę liczyć można dopiero w perspektywie 8-10 lat, kiedy do placówek ponadgimnazjalnych pójdą dzieci z tzw. małego wyżu lat 2008-2009. I mimo że prezydent Torunia Michał Zaleski wielokrotnie zapewniał, że nie chce likwidować szkół, to zmiany w ich sieci wciąż się odbywają.

W ubiegłym roku władze zamknęły Zespół Szkół nr 22 przy ulicy Fałata. Powodem był fatalny nabór, który od kilku lat miała placówka. To wszystko pociąga za sobą zmiany kadrowe.

- Z danych uzyskanych ze szkół wynika, że z 33 nauczycielami nastąpi rozwiązanie stosunku pracy wskutek zmian organizacyjnych spowodowanych zmniejszeniem liczby oddziałów. Spośród tych nauczycieli 19 przechodzi na emeryturę. Danymi dotyczącymi nauczycieli, którzy będą mieli obniżony wymiar zatrudnienia, dysponować będziemy po zakończeniu naboru - wyjaśnia Aleksandra Iżycka, rzeczniczka prezydenta Torunia.

W toruńskiej oświacie zatrudnionych jest ponad 3 tys. pedagogów. Niemal połowa z nich to nauczyciele z najwyższym stopniem w zawodowej karierze, czyli dyplomowani. Ich średnie wynagrodzenie w 2014 roku - jak podaje Urząd Miasta - wynosiło 4965 zł brutto.