<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/nienartowicz_marek.jpg" >Straszenie ludzi PiS-em w wykonaniu PO czy ataki PiS na PO to polityczna łatwizna. Prawdziwa walka rozgrywa się wewnątrz partii. Najpierw jest przecież władza w niej, potem w samorządzie czy w państwie.
To norma dla wszystkich partii. Wystarczy przypomnieć młóckę w kujawsko-pomorskiej PO sprzed prawie dwóch lat. Albo kilka wojen w regionalnym SLD. Teraz mamy ostrą rywalizację posłów Girzyńskiego i Zbonikowskiego o przywództwo w toruńsko-włocławskim PiS. Ta wojna ma jednak specyfikę. Wynika z partyjnej zasady, że regionalnego szefa wskazuje prezes Kaczyński. By wyeliminować wewnętrzne walki.
Efekt - PiS-owskie wojny w Kielcach, Lublinie, Nowym Sączu, Poznaniu i Toruniu. Partyjne doły machnęły ręką na zalecenie ubóstwianego prezesa. Owszem, poseł Girzyński wygrał, ale poseł Zbonikowski zdobył aż 170 głosów! Mimo ciągnących się za nim afer meleksowej, gaśnicowej i podpisowej. I broni nie składa. Żąda unieważnienia zjazdu i wyborów.
<!** reklama>Panowie rywalizują od dawna. Jesienią najpierw wygrał poseł Zbonikowski, gdy wbrew posłowi Girzyńskiemu wysoko na liście PiS w wyborach do Sejmu znalazła się Anna Sobecka. Jednak w tychże wyborach, w tymże okręgu toruńsko-włocławskim, mimo niższego miejsca na liście, poseł Girzyński przylał posłowi Zbonikowskiemu - 24.907 do 17.327 głosów.
Teraz centrala będzie się głowić, jak z tych partyjnych układów w regionie wybrnąć. A już w sondażach PiS tak ładnie rósł...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
