Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy niewiele mogą, bo... dziki nie są własnością gminy

Artur Olewiński
Artur Olewiński
Mieszkańcy alarmują - problem pojawiających się na obrzeżach miasta dzików nadal pozostaje nierozwiązany

Mieszkańcy alarmują - problem pojawiających się w mieście dzików nadal pozostaje nierozwiązany
Specjaliści przyznają, że grasujące na obrzeżach Torunia grupy dzikich zwierząt nie ustępują, ale zdziałać mogą niewiele. Jedyną możliwością pozostało ograniczenie populacji.
<!** reklama>
Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy o problemie dzików pojawiających się w mieście  pisaliśmy już w „Nowościach” wielokrotnie. Zwierzęta zaczęły sprawiać kłopoty jesienią. Składające się z nawet trzydziestu osobników watahy pojawiały się w ruchliwych częściach miasta - na ulicach Olimpijskiej i Olsztyńskiej, osiedlu Bielawy, Kaszczorek, Rudak, a także w Papowie Toruńskim, Różankowie i Osieku. Torunianie skarżą się, że pomimo zagrożenia, władze do tej pory nie potrafiły poradzić sobie ze zwierzętami.
- Może w końcu doczekamy się reakcji władz na to zagrożenie - mówi jeden z mieszkańców Kaszczorka. - Od trzech dni dzwonię codziennie na policję, kiedy tylko dziki podchodzą pod ogrodzenie mojego domu. Potem wędrują ulicami Szczęśliwą i Księżycową. Czy ma dojść do tragedii, kiedy dzik zaatakuje człowieka w obronie młodych? Już za około dwa tygodnie przychodzi okres, kiedy te zwierzęta będą się prosić - dodaje mężczyzna. - Tymczasem od dwóch miesięcy problem ten jest znany władzom miasta i nie doczekał się trwałego rozwiązania czy nawet oddalenia zagrożenia.
Poza doraźnymi interwencjami policji i Straży Miejskiej, jednym z podejmowanych działań były organizowane przez municypalnych pogadanki dla uczniów.
- Na początku grudnia docieraliśmy do tych placówek, które były zlokalizowane w pobliżu obszarów leśnych, uczyliśmy najmłodszych, jak zachować się w przypadku napotkania watahy dzików - mówi Jarosław Paralusz, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Toruniu. - Takie działania prewencyjne na razie się jednak zakończyły, szkoły nie zgłaszają zapotrzebowania na kolejne.
Instytucją, w której kompetencjach leży m.in. likwidacja zagrożenia ze strony dzików, jest magistracki Wydział Ochrony Ludności.
- Pod koniec roku mieliśmy sporo zgłoszeń o pojawiających się watahach, dlatego zorganizowaliśmy specjalne spotkanie w tej sprawie - mówi Tadeusz Wierzba, dyrektor WOL. - Uczestniczyli w nim przedstawiciele z nadleśnictwa, związku łowieckiego, policji i Straży Miejskiej. Okazało się, że możliwości prawne postępowania z dzikami są bardzo ograniczone. Przede wszystkim nie można używać broni palnej na terenach miejskich. W związku z tym koła łowieckie podjęły zobowiązanie, że nasilą odstrzał kontrolny w miejscach, w których torunianie spotykali te zwierzęta. Dotychczas odstrzelono około 16 osobników.
Jednym ze sposobów mogłoby być odławianie i przenoszenie dzików w inne miejsce. Urzędnicy mają jednak związane ręce, bo dziki nie są własnością gminy, tylko... skarbu państwa.
- Podstawowym problemem nie byłoby nawet uzyskanie zezwoleń na takie działania, tylko znalezienie miejsca, do którego można dziki przenieść, tzw. ośrodka hodowli zwierząt. Niestety, okręgi łowieckie nie składają zapotrzebowania na dziki, dlatego jedynym sposobem jest ograniczanie populacji tych zwierząt - dodaje Tadeusz Wierzba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska