Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Toruniu nie bez emocji zaczął się Festiwal Teatrów Ulicznych. Potrwa do końca wakacji

Redakcja
Dramatyczne wydarzenia przed halą na Bema
Dramatyczne wydarzenia przed halą na Bema Grzegorz Olkowski
To miał być wieczór pełen wrażeń. I był. Jedna z artystek włoskiego Ondadurto Teatro trafiła do szpitala. Piątkowy spektakl przerwano tuż przed finałem.

Początkowo nic nie zapowiadało wypadków, które miały rozegrać się po zmroku na parkingu hali przy ul. Bema. To właśnie tam zaplanowano inaugurację ulicznego festiwalu. Organizowany przez Toruńską Agendę Kulturalną spektakl „C’era una volta” przyciągnął około tysiąca widzów. Co ciekawe, po raz pierwszy dla publiczności przygotowano krzesła.

Sztuka „C’era una volta” była inspirowaną popularnymi bajkami opowieścią o nieustannej walce dobra w świecie, w którym dominuje zło. Oto zapatrzona w siebie wiedźma dowiaduje się, że na świecie istnieje ktoś piękniejszy niż ona. No i zaczyna się. Śnieżka bierze do ręki zatrute przez wiedźmę jabłko, a scenografia zaczyna wirować w rytm klasycznych włoskich przebojów. Aktorzy skaczą po elementach scenografii niczym w popularnej platformówce „Super Mario Bros”. Śnieżka raz przywdziewa strój Czerwonego Kapturka, a raz Kopciuszka.

Giulia Vanni, włoska aktorka, grająca wiedźmę, przez cały spektakl poruszała się w czymś w rodzaju metalowego kosza, zawieszonego kilka metrów nad ziemią na ogromnej konstrukcji, napędzanej siłą mięśni jej kolegi. Kiedy do uwięzionej w wieży Śnieżki przyleciał na skuterze książę i wydawało się, że wszystko zmierza do szczęśliwego zakończenia, wiedźma pojawiła się na scenie po raz kolejny. A w zasadzie miała pojawić, gdyż stalowa konstrukcja runęła i włoska aktorka wypadła z kosza na bruk.

Gdy nagle umilkła muzyka, rozległy się niepewnie oklaski, ale po chwili już było wiadomo, że coś nie gra. Do leżącej nieruchomo na ziemi aktorki podbiegło czterech strażaków. Publiczność wstała z miejsc. Niektórzy zaczęli robić zdjęcia. W ciągu kilku minut zapadła decyzja, że spektakl zostaje przerwany. Zadzwoniono po karetkę. O godz. 22.53 aktorka wciąż leżała nieruchomo. Wyniesiono ją poza scenę. Karetka zjawiła się na sygnale po ośmiu minutach.

Czemu nie było jej na miejscu, skoro odbywała się impreza masowa?

- Przed imprezą podając szacunkową liczbę widzów zgłosiliśmy się do pogotowia ratunkowego o zaopiniowanie jej zabezpieczenia medycznego. Zgodnie z jego wytycznymi na miejscu powinny być 4 osoby z uprawnieniami ratownika. Obecność lekarza nie była konieczna - mówi Przemysław Draheim z TAK. - My mieliśmy na miejscu aż 5 przeszkolonych ratowników ze straży pożarnej.

Na szczęści aktorce Giulia Vanni, poza siniakami, nic poważnego się nie stało, choć spędziła w szpitalu cztery godziny. W tym czasie poddano ją kompleksowym badaniom.

- Po ich zakończeniu o godz. 2 nocy lekarze stwierdzili, że jeśli chce, to może teraz nawet przebiec maraton. Nic jej nie jest - mówi Przemysław Draheim. Aktorka po wyjściu ze szpitala w krótkim filmie na Facebooku dała znać, że wszystko jest z nią w porządku. Sobotni spektakl włoskiego Ondadurto odbył się przy ul. Bema już bez przeszkód.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska