Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiadomo, służba nie drużba

Katarzyna Radzimirska
Doskonale znają ją włocławscy dziennikarze, bez trudu kojarzą też mieszkańcy. MAŁGORZATĘ MARCZAK, rzeczniczkę włocławskiej policji, pytamy o jej początki w służbie i to, co jest dla niej największym wyzwaniem.

Doskonale znają ją włocławscy dziennikarze, bez trudu kojarzą też mieszkańcy. MAŁGORZATĘ MARCZAK, rzeczniczkę włocławskiej policji, pytamy o jej początki w służbie i to, co jest dla niej największym wyzwaniem.

Dlaczego zdecydowała się Pani, by wstąpić do policji?

Decyzja o wstąpieniu do policji była w zasadzie spontaniczna. Co prawda jednym z pomysłów na życie była praca z dzieciakami, którzy „mają coś za uszami”, ale ja miałam mnóstwo pomysłów, ponieważ rozważałam także leśnictwo i rusycystykę. W mojej rodzinie przewijał się mundur, ale zupełnie w innym kolorze, bo zielonym, leśnym. Ja byłam pierwszą i na razie jestem jedyną mundurową w kolorze niebieskim. Stało się i wcale tego nie żałuję. Od początku przez długi czas byłam w wydziale prewencji, pracując z nieletnimi. Były to dochodzenia, a także praca prewencyjna. To był dla mnie prawdziwy raj i miejsce, gdzie chciałam przecież trafić. Co prawda życie zweryfikowało oczekiwane skutki podejmowanych działań na rzecz nieletnich, ale cóż - nawet jeśli jeden nieletni zrozumiał, że robi źle i wyciągnął z tego stosowne wnioski, to jest sukces i to naprawdę duży i satysfakcjonujący. To miłe, kiedy na ulicy spotykają mnie młodzi ludzie i mówią „dzień dobry”, a nie odwracają się plecami.

Na pewno pamięta Pani rekrutację. Co było wówczas największym wyzwaniem?

Wstąpiłam do policji dość dawno i wówczas wstępna rekrutacja wyglądała nieco inaczej. Zdawałam egzaminy przed komisją ze szkoły policyjnej, która przyjeżdżała na miejsce, do naszej komendy. Było dużo emocji, nerwów, „zakuwania”, ale udało się. Nie pamiętam już, co sprawiło mu najwięcej problemu.<!** reklama>

Czy dużo było wówczas kobiet zainteresowanych pracą w policji?

Nie, wówczas kobiet w mundurach było bardzo mało. Pamiętam, że wtedy jedna z kobiet pracowała w wydziale kryminalnym i jedna w prewencji. Ja byłam drugą „prewencjuszką”. Co prawda było jeszcze kilka dziewczyn, ale one zajmowały się logistyką. Na szczęście, z biegiem lat zwrócono uwagę na fakt, że kobiety w policji są konieczne. To bardzo ważne, że obraz policjanta zmienia się i dziś zupełnie normalnym staje się to, że na przykład w dochodzeniówce są policjantki, które zajmują się sprawami przemocy, molestowania itp. Trzeba przecież pamiętać, że łatwiej osobie na przykład zgwałconej otworzyć się przed kobietą niż mężczyzną. Fajne jest to, że kobiety pojawiają się również w innych służbach, na przykład, w drogówce. Liczą się przecież przede wszystkim kompetencja i wiedza, a nie to, czy ktoś nosi spódnicę.

Jak wyglądała Pani kariera zawodowa, zanim została Pani rzecznikiem prasowym? Jakie predyspozycje najbardziej się przydają na tym stanowisku?

Przez długie lata pracowałam w prewencji - najpierw dochodzenia, później profilaktyka, aż w 2000 roku zaczęłam współpracować z mediami i zostałam rzeczniczką prasową. Z krótką przerwą pełnię tę funkcję do dziś. Jakie predyspozycje są potrzebne? Nie mam pojęcia. Nie jestem z wykształcenia ani dziennikarzem, polonistką, ani psychologiem. Skończyłam resocjalizację. Z własnego jednak doświadczenia wiem, że trzeba posiadać duży spokój, opanowanie, umiejętność komunikowania się, zrozumienie oraz dobrą pamięć. Czy to wystarcza? Myślę, że dziennikarze wiedzą o tym najlepiej.

Jaki był najmilszy i najtrudniejszy moment w Pani dotychczasowej pracy?

Najmilszy i najtrudniejszy moment w pracy? To bardzo trudne pytanie. Najmilsze momenty to te, które dotyczą bezpośrednich spotkań z dzieciakami, młodzieżą, bo to zawsze daje ogrom satysfakcji. Miło jest zawsze wtedy, kiedy uda mi się spotkać na swojej drodze fajnych, mądrych ludzi. Sytuacje, kiedy można komuś pomóc, to już bez wątpienia najfajniejsze momenty. Najtrudniej jest wtedy, kiedy człowiek staje się bezradny wobec problemu.

Jak udaje się Pani godzić obowiązki rodzinne z zawodowymi?

Moja rodzina jest nieco okrojona - syn i ja, ale i tak doświadczam czasami buntu. Na szczęście, takie momenty zdarzają się sporadycznie. Najbardziej przeszkadza „dyspozycyjność służbowa”, kiedy nie wiadomo, czy za chwilę nie trzeba będzie stawić się w jednostce. Sytuacja, kiedy, na przykład, rozmawiamy, snujemy jakieś plany, jesteśmy w lesie na spacerze z psiakami, a tu nagle telefon... też nie należy do komfortowych. Ale cóż, służba nie drużba.

Co poradziłaby Pani młodym dziewczynom, które zastanawiają się nad wyborem przyszłego zawodu i rozważają pracę w policji?

Dziewczyny, które noszą się z zamiarem podjęcia służby w policji powinny mieć absolutnie świadomość, że to nie jest praca przez 8 godzin. Nie zamykam drzwi pokoju i nic mnie nie obchodzi. Człowiek żyje problemami, którymi zajmuje się podczas służby. Czasami trzeba zostać grubo po godzinach, czasami służba przypadnie w niedzielę, święta, w ukrop, w deszcz. Trzeba być po prostu głęboko przekonanym, że taki rodzaj służby mi odpowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska