Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wpadki i przestępstwa policjantów w Kujawsko-Pomorskiem TOP 10 [LISTA]

wap
Noszenie policyjnego munduru zobowiązuje. Ale nie wszyscy funkcjonariusze w województwie kujawsko-pomorskim zdają sobie z tego sprawę. Czasami ewidentnie łamią prawo, ale zdarzają się przypadki roztargnienia lub niezbyt skrupulatnego wykonywania swoich obowiązków. Więcej w galerii >>>>>
Noszenie policyjnego munduru zobowiązuje. Ale nie wszyscy funkcjonariusze w województwie kujawsko-pomorskim zdają sobie z tego sprawę. Czasami ewidentnie łamią prawo, ale zdarzają się przypadki roztargnienia lub niezbyt skrupulatnego wykonywania swoich obowiązków. Więcej w galerii >>>>>
Noszenie policyjnego munduru zobowiązuje. Ale nie wszyscy funkcjonariusze w województwie kujawsko-pomorskim zdają sobie z tego sprawę. Czasami ewidentnie łamią prawo, ale zdarzają się przypadki roztargnienia lub niezbyt skrupulatnego wykonywania swoich obowiązków.

Noszenie policyjnego munduru zobowiązuje. Ale nie wszyscy funkcjonariusze w województwie kujawsko-pomorskim zdają sobie z tego sprawę. Czasami ewidentnie łamią prawo, ale zdarzają się przypadki roztargnienia lub niezbyt skrupulatnego wykonywania swoich obowiązków.

  1. Przez pewien czas w 2003 roku śmiano się z funkcjonariuszy z grudziądzkiego patrolu. Ich zdaniem było zatrzymanie mężczyzny, który z powodu błędu służby więziennej wyszedł za wcześnie z Zakładu Karnego.

Policjanci poszli do niego do domu. Była tam również ekipa jednej z komercyjnych stacji telewizyjnych, która rejestrowała materiał na ten temat. Kamera zarejestrowała przebieg interwencji policjantów. Policjanci spytali matkę poszukiwanego gdzie jest syn, a kiedy nic nie odpowiedziała omietli wzrokiem mieszkanie, popatrzyli po sobie i poszli. A wtedy poszukiwany spokojnie wyszedł z szafy, gdzie się schował, gdy usłyszał, że do drzwi pukają policjanci.

  1. W 2005 roku w centrum Torunia dwóch policjantów zaczęło gonić uczestników wcześniejszej bójki. Przyjechali na miejsce radiowozem. W trakcie pościgu jeden z funkcjonariuszy zgubił kluczyki do auta. Wypadły mu na chodnik. Zauważył to 18- latek, który jej po prostu wziął. Wsiadł policyjnego pojazdu i odjechał. Nastolatka udało się zatrzymać na policyjnej blokadzie w pobliżu Cierpic.

  2. Kilka lat temu pracownik zasilający gotówką bankomat przy ulicy Wyszyńskiego w Toruniu popełnił błąd. Pomylił kasety. Tam, gdzie powinny się znaleźć pięćdziesiątki włożył"setki". Do "setek" trafiły natomiast banknoty o nominale 200 złotych. Z takiej pomyłki skorzystało wielu klientów, a wieść o cudownym bankomacie przy ulicy Wyszyńskiego w Toruniu rozeszła się po okolicy. Kiedy bank zorientował się, co się stało, dotarł do pobierających pieniądze i poprosił do zwrot nadwyżki. Prawie wszyscy oddali nadpłatę. Nie zrobili tego dwaj toruńscy policjanci, dlatego bank skierował sprawę do prokuratury.

Zostali oskarżeni, ponieważ okazało się, że jeden z funkcjonariuszy wzbogacił się o 550 złotych, drugi o 4000 złotych. Stróże prawa podczas postępowania w prokuraturze i w sądzie utrzymywali, że do żadnych nadpłat nie doszło. Sąd w prawomocnym wyroku uznał, że było inaczej i zostali skazani na grzywny. Wyrzucono ich również policji.

  1. Kilka lat temu w jednej z lokalnych gazet pojawiły się relacje prostytutek twierdzących, że przy drodze krajowej nr 10 w okolicach Bydgoszczy świadczyły usługi policjantom na służbie. Opublikowano też zdjęcie, na którym widać młodą kobietę w radiowozie, ubraną w czapkę i służbową kurtkę policjanta drogówki. Dziewczyna robi głupią minę i wytyka język. Na drugim planie można zauważyć czyjąś rękę i fragment munduru. To prawdopodobnie siedzący obok policjant. A zdjęcie zrobił drugi policjant z patrolu. I ta historia zakończyła się sądowym wyrokiem i konsekwencjami dyscyplinarnymi wobec policjantów.

  2. Kilka lat temu 10 funkcjonariuszy, głównie z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, bawiło się w tym toruńskim klubie. Byli po służbie i prywatnie i pod większym lub mniejszym działaniem alkoholu. Skarżyli się na ich zachowanie inni klienci oraz obsługa. Policjanci w cywilu poproszeni zostali przez pracowników klubu o jego opuszczenie. Kiedy nie wszyscy zastosowali się do tego polecenia wezwano policję.

Dwóch z nich zostało skazanych. Maciej Z.,uznany został winnym tego, że znieważył swoich podwładnych, którzy przyjechali do klubu na prośbę jego pracowników. Nazywał ich na przykład "debilami", natomiast do pracowników "Lizard Kinga" - według sądu - zwracał się między innymi słowami: "idź do budy, idź szczekać, jesteś zwolniony, już tu nie pracujesz".

Rafała M. sąd uznał winnym znieważenia pracowników klubu słowami podobnymi do tych, których używał Maciej Z. Poza tym skazany został również za to, że jednego z pracowników klubu popchnął, a drugiego uderzył otwartą dłonią w policzek. Używał też słów wulgarnych.

Obaj oskarżeni zostali też uznani winnymi tego, że mimo poleceń uprawnionych osób czyli pracowników klubu nie chcieli go opuścić. Sąd stwierdził ponadto, iż obaj byli już policjanci poprzez swoje zachowanie w marcu ubiegłego roku okazali rażące lekceważenie porządku prawnego. I robili to publicznie oraz bez powodu.

  1. Na 2000 złotych grzywny i półtora roku zakazu prowadzenia samochodów skazał jakiś czas toruński Sąd Rejonowy byłego już szefa policji w Ciechocinku. To kara za prowadzenie auta po użyciu alkoholu

Były już obecnie funkcjonariusz policji prowadził bmw i jechał autostradą A-1 w stronę Włocławka. Na wysokości miejscowości Brzoza Toruńska została zmierzona prędkość tego bmw. Okazało się, że porusza się ono ponad 144 kilometry na godzinę, tam gdzie dozwolona jest tylko „setka”.

Funkcjonariusze przy stacjonarnym radarze dali znak, aby auto się zatrzymało. Jego kierowca tego nie zrobił. Ruszyli za nim w pościg. Trwał on około 10 kilometrów.

U kierowcy prowadzącego bmw stwierdzono około 0,34 promila alkoholu. Drugie badanie, po kilkunastu minutach, wykazało już nieco mniej, ale cały czas było to powyżej dozwolonych 0,20 promila.

Policjantowi, z tego powodu, że miał mniej niż pół promila, postawiono zarzut prowadzenia auta po użyciu alkoholu.
Kierowca bmw natychmiast stracił stanowisko komendanta policji w Ciechocinku. Po kilku dniach od zatrzymania za przekroczenie szybkości, złożył on również raport o przejście na emeryturę i na to jego przełożeni wyrazili zgodę.

Były szef policji w Ciechocinku wyjaśniał w sądzie, że w nocy przed zatrzymaniem wypił sporo wina. Ale wstał dopiero w południe, a wsiadł za kierownicę auta po kolejnych kilku godzinach, ponieważ czuł się zupełnie trzeźwy. Mężczyzna wyjaśniał też, że nie zatrzymał się do kontroli drogowej, ponieważ w ogóle nie widział patrolu. Twierdził, że oślepiało go słońce. Stanął od razu gdy tylko zdał sobie sprawę, że goni go policja.

  1. 24-letni Paweł K. z komisariatu w Chełmży stracił pracę w policji, bo toruński Sąd Okręgowy uznał go winnym pobicia na służbie przesłuchiwanych.

Doniesienie o tym, że zostali pobici w komisariacie w Chełmży, ci dwaj mężczyźni złożyli zupełnie niezależnie. Trafili tam w związku z podejrzeniami o różne kradzieże i jak się później okazało, jeden z nim z przestępstwem, w którym miał brać udział, nie miał zupełnie nic wspólnego.

Do pobić doszło też w różnym czasie. Pierwsze wydarzyło się latem, drugie jesienią 2011 roku. Po wydarzeniach, które rozegrały się w komisariacie, pobici zgłosili się do lekarza po obdukcję i ocena obrażeń dokonana przez medyka - według sądowego biegłego - zgadza się z tym, co zeznawali zatrzymani na temat tego, jak ich potraktowano w komisariacie w Chełmży. Ta zbieżność była jednym z kluczowych dowodów obciążających policjanta w tej sprawie.

- Ten funkcjonariusz kazał mi zdjąć buty, klęknąć na krześle, położyć ręce na oparciu i przyznać się, że okradłem mieszkanie. Gdy odmówiłem, uderzył mnie pałką w stopy. Potem dostałem w ramię i spadłem z krzesła. A gdy leżałem, nadepnął mi na bark i docisnął do podłogi - zeznawał w sądzie jeden z mężczyzn.

  1. W lipcu 2011 roku nadużywający alkoholu mężczyzna kolejny raz był agresywny wobec Marzeny M., swojej konkubiny. I to ona wezwała policjantów.

Do mieszkania na ul. Konopnickiej w Toruniu przyjechało wówczas dwoje mundurowych: Ewelina K. i Maciej P. Ich interwencja była tak ostra, że Dariusz M. trafił do szpitala, gdzie usunięto mu pękniętą nerkę. Zgłosił się do prokuratury, która po śledztwie wystąpiła z aktem oskarżenia przeciwko policjantom. Dziś nie ulega jednak kwestii, że lipcowej nocy policjantka i policjant przekroczyli granice. Prawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego w Toruniu oboje zostali uznani za winnych przekroczenia uprawnień. Ze służby w policji musieli odejść.

  1. Pod koniec października tego roku stan osobowy policyjnej komendy w Brodnicy zmniejszył się o czterech zatrzymanych funkcjonariuszy tej jednostki. W tym również o przedstawicieli kierownictwa komendy, choćby Tomasza K., byłego już szefa wydziału kryminalnego brodnickiej komendy i jego zastępcy oraz jednej osoby z kierownictwa wydziału prewencji.
    Postawiono im między innymi zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków.

- Część z tych osób jest też podejrzana o to, że jako funkcjonariusze publiczni ujawnili osobie nieuprawnionej informacje stanowiące tajemnicę służbową lub informacje, które uzyskano w związku z wykonywaniem czynności służbowych. Grozi za to do 3 lat więzienia - mówi Andrzej Kukawski z Prokuratury Okręgowej, który nie chce jednak, zasłaniając się dobrem postępowania, udzielać informacji dotyczących szczegółowej treści zarzutów.

Wynika jednak z nich, że podejrzani mogli ostrzegać członków grupy o nalotach policji lub przymykać oko na prowadzone lewe interesy. Wśród zarzutów postawionych policjantom jest też taki dotyczący bezprawnego pozbawienia wolności. Z naszych informacji wynika, że chodzi o bezzasadne zatrzymanie.

  1. W czasie jednego z listopadowych weekendów tego roku do celi policyjnej izby zatrzymań w Brodnicy trafiła młoda kobieta. Jest świadkiem w procesie dotyczącym przestępczości narkotykowej, ale nie stawiała się na wezwania na przesłuchanie na sali rozpraw. W związku z tym sąd wydał nakaz jej doprowadzenia i dlatego znalazła się w tak zwanym policyjnym dołku, aby później zostać przetransportowaną w policyjnej asyście do sądu.

Według jej zeznań w czasie pobytu w celi została zgwałcona a zrobił to Krzysztof G., były już funkcjonariusz Komendy Powiatowej Policji w Brodnicy. Pełnił on wówczas funkcję tak zwanego profosa, czyli osoby, która odpowiada za zatrzymanych. Zajmuje się dokumentacją i dba również o ich bezpieczeństwo.

Krzysztof G. pracował w policji od 16 lat. Ostatnio w pionie prewencji.

- Został zwolniony z pracy ze względu na ważny interes służby – mówi Monika Chlebicz, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Postępowanie w tej sprawie prowadzi Biuro Spraw Wewnętrznych, czyli policja w policji pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Brodnicy.

- Podejrzanemu przedstawiony został zarzut przekroczenie uprawnień i doprowadzenie kobiety do obcowania płciowego przemocą i podstępem - mówi Alina Szram, Prokurator Rejonowy w Brodnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska