Wrzosy na czarnej liście

Co miesiąc z podtoruńskich lasów usuwanych jest około 16 ton śmieci, na miejsce zlikwidowanych wysypisk wciąż jednak powstają nowe.

– Za skorzystanie z miejskiego, czy gminnego wysypiska śmieci trzeba płacić – mówi Ryszard Wiesiołek, zastępca toruńskiego nadleśniczego. – Wiele osób woli więc swoje odpady wyrzucić do lasu. Ostatecznie trafiają one na wysypisko, ale za ich usunięcie musimy płacić my.

<!** reklama right>Najgorzej jest na terenach przylegających do osiedli domków jednorodzinnych. Na czarnej liście miejsc najbardziej zaśmieconych niepodzielnie królują Wrzosy. Można tam znaleźć nie tylko odpady pochodzące z gospodarstw domowych, ale i części kradzionych samochodów. Zdarzają się także odpady szkodliwe i zagrażające otoczeniu. Do ich usunięcia trzeba wzywać straż pożarną.

Każde nielegalne wysypisko jest badane przez służby leśne. Często, na podstawie analizy odpadów, udaje się ustalić sprawcę. Nakładanie mandatów, czy ciąganie winnego po sądach nie jest jednak zdaniem toruńskich leśników najlepszym rozwiązaniem.

– Gdyby tak można było tych, którzy śmiecą zagonić do sprzątania – mówi Wiesiołek. – Taka kara może by ich skłoniła do zaprzestania. Tymczasem ludzie widząc, że my sprzątamy, bardzo często podrzucają nam więcej odpadów, bo i tak ktoś je uprzątnie. Leśnikom pomagają w tym harcerze, oraz uczniowie. Od tego roku nadleśnictwo zatrudniło też do sprzątania kilku bezrobotnych. To wszystko jednak nie rozwiązuje problemu.

Po niemiecku Wrzosy nazywały się Schoenewalde - piękny las. Chyba warto o tym pamiętać.