Wykładowca UMK drugi etat ceni coraz mniej

Jeszcze rok temu co piąty wykładowca łączył etat na toruńskim uniwersytecie z etatową pracą w innej firmie, najczęściej własnej kancelarii prawniczej czy gabinecie lekarskim (155 osób) lub na drugiej uczelni (134 osoby).
[break]
Jak udało nam się ustalić, „małym UMK” była w regionie Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa we Włocławku, która zatrudniała aż 27 wykładowców toruńskiego uniwersytetu. Bydgoska Kujawsko- Pomorska Szkoła Wyższa miała ich u siebie 15, zaś na etacie toruńskiej Wyższej Szkoły Bankowej dorabiało 19 naukowców z UMK. W sumie na etacie w innej uczelni, często konkurencyjnej dla UMK, pracowało 134 wykładowców.
Trzech nie przekonało rektora
Od tego roku będzie ich znacznie mniej, bo 87. Tyle razy zgodę na drugi etat wydał rektor UMK, profesor Andrzej Tretyn. Po raz pierwszy wykładowcy musieli się szczegółowo wyspowiadać z zamiaru pracy na dwóch etatach. Musieli przekonać dziekana, że obowiązki nie będą kolidować z pierwszym etatem, przedstawić zakres i charakter nowej pracy. Nawet jeśli przekonali swojego szefa na wydziale, musieli jeszcze przekonać rektora UMK. Trzem się to nie udało.
- Zgody rektor odmówił, ponieważ chodziło o etat u bezpośredniej konkurencji - wyjaśnia Marcin Czyżniewski, rzecznik UMK.
Profesor i tak dorobi?
Mniej chętnych do dorabiania na etacie nie oznacza, że wykładowcy z UMK skończyli z dodatkową pracą u konkurencji. Część z nich, szczególnie z rzadkimi specjalizacjami, pewnie dorobi np. na umowach cywilnoprawnych. Nowe prawo tego nie ogranicza.
Jak władze UMK tłumaczą sobie spadek liczby chętnych do dorabiania na etacie? - Rektor dał jednoznaczny sygnał, że nie będzie tolerował wspierania konkurencji - wyjaśnia rzecznik Czyżniewski.
Część z wykładowców, którzy pracowali np. na innych uczelniach, wliczana była do minimum kadrowego, bez którego kierunek w prywatnej szkole w ogóle nie mógłby istnieć. Jeśli ten sam kierunek oferował toruński uniwersytet dochodziło do konfliktu interesów, nieakceptowanego w żadnej prywatnej firmie, a przez lata tolerowanego na publicznych uczelniach.
Koniec patologii?
Nowa ustawa dała rektorom narzędzia do zakończenia tego procederu, a rektor Tretyn skorzystał z możliwości, wprowadzając nowe zasady uzyskiwania zgody na dorabianie. Rektorskie „Pismo okólne nr 5” nakazuje, żeby podanie zawierało mocne dowody, że praca nie będzie kolidować z dotychczasowymi obowiązkami, wykładowca musi wykazać się pracowitością - osiągnięciami naukowymi, publikacjami, przedstawić oceną okresową pracy dydaktycznej etc.
Rektorska przestroga, że drugi etat będzie wykluczał z grona, które otrzyma podwyżkę uznaniową, na liczbę podań raczej nie wpłynęła, co potwierdza jeden z komentarzy.
- Na etacie można zarobić od 2 tys. zł w górę, podwyżka uznaniowa to ok. 200 złotych miesięcznie do pensji, wybór jest oczywisty - kwituje ten „dylemat” jeden z adiunktów (doktor habilitowany) UMK.
Większość z 87 naukowców pracuje na drugim etacie na uczelniach w regionie. Władze uniwersytetu zapewniają, że w żadnym przypadku nie ma konfliktu interesów.