Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za pół roku Londyn Zdrój

Artur Szczepański
Artur Szczepański
Typujemy 12-14 krążków olimpijskich, w tym 3 złote: Włoszczowskiej, Siemionowskiego i - śmiejcie się, śmiejcie - jednego z tyczkarzy.

Typujemy 12-14 krążków olimpijskich, w tym 3 złote: Włoszczowskiej,
Siemionowskiego i - śmiejcie się, śmiejcie - jednego z tyczkarzy.

<!** Image 2 align=none alt="Image 184572" sub="Niewielu mamy polskich sportowców, którzy w minionym roku zdobywali medale mistrzostw świata w konkurencjach olimpijskich. Do tego elitarnego grona zalicza się Adrian Zieliński. Sztangista Tarpana Mrocza w listopadzie wywalczył brąz w kategorii do 85 kg podczas imprezy rozgrywanej w podparyskim Disneylandzie. Podczas ośmiomiesięcznych przygotowań do MŚ Zieliński podniósł na treningach łącznie około 2,5 miliona kilogramów! /Fot. Dariusz Bloch">Polska (w krzywym zwierciadle Barei) z końca lat 70.:

Urzędniczka na poczcie: Nie ma takiego miasta - Lądyn! Jest Lądek, Lądek Zdrój...

Prezes Ochódzki: Ale Londyn - miasto w Anglii.

Urzędniczka: To co mi pan nic nie mówi?!

Ochódzki: No, mówię pani właśnie.

Urzędniczka: To przecież ja muszę pójść i poszukać, zobaczyć, gdzie to jest! <!** reklama>

Coubertin się kłania

Polska dziś. Nawet jeśli gdzieś zachowały się skanseny z czasów PRL-u, nie ma już nikogo, kto nie słyszałby o Londynie. Tym bardziej 27 stycznia 2012 r. - dokładnie pół roku do rozpoczęcia 30. Letnich Igrzysk Olimpijskich. Najbardziej oczekiwanej, największej imprezy roku na świecie. Wiele wskazuje na to, że będą to najlepsze igrzyska od lat - przywracające podstawowe wartości idei olimpijskiej. Jeśli nie wszystkie - bo to już we współczesnym świecie niemożliwe - to wiele z nich. Choćby tę, że igrzyska robi się dla sportu.

Po to, by tysiące zawodników z całego świata mogło w jednym miejscu i czasie stanąć do rywalizacji. Koniec, kropka. Jeśli zyskuje na tym gospodarka, jeśli miasta i państwa poprawiają swój wizerunek, to świetnie, ale przy okazji. Na pewno jednak Pierre de Coubertin nie wymyślił nowożytnych igrzysk po to, by organizatorzy licytowali się - jak to było w ZSRR czy Chinach, a w jakimś stopniu także w USA czy Korei Płd. - kto kogo przyćmi bardziej wystawną oprawą. Londyn ma zakończyć przerost formy nad treścią. Dlaczego?

<!** Image 3 align=none alt="Image 184572" sub="Paweł Wojciechowski /Fot. Tymon Markowski">Bez złotych klamek

Przede wszystkim Wielka Brytania nic nie musi nikomu udowadniać. Igrzyska nie są jej potrzebne, by awansować do jakiejś światowej elity - politycznej, gospodarczej, naukowej, kulturalnej czy finansowej. To państwo, a tym bardziej jego stolica, jest od dawna w każdej z tych elit. Anglicy nie biorą udziału w walce, jak w latach 80. Rosjanie i Amerykanie, o prymat wśród mocarstw. Nie spróbują przebijać Pekinu liczbą przysłowiowych złotych klamek. Bo nie muszą - jak Chińczycy właśnie - pokazywać światu, jakiego to skoku dokonali w ostatnich latach.

Igrzyska mogą na tym tylko zyskać. Londyn od wielu miesięcy jest do nich niemal gotowy. Począwszy od dawno istniejących legendarnych obiektów, jak Wembley czy Wimbledon, poprzez nowe pływalnie, welodrom i hale do gier zespołowych, a kończąc na nowym stadionie lekkoatletycznym, na którym odbędą się także ceremonie otwarcia i zamknięcia. Jeśli gospodarze pozwolili sobie na jakąś ekstrawagancję, to tylko na jedną - budowę nowego symbolu Londynu, czyli 114-metrowej wieży ArcelorMittal Orbit.

Stalowa konstrukcja, wznoszona w Parku Olimpijskim, będzie najwyższą rzeźbą w Wielkiej Brytanii, o 22 metry wyższą od Statuy Wolności w Nowym Jorku. Nie ma to być jedynie fanaberia, pamiątka po igrzyskach dla następnych pokoleń, lecz obiekt mający zarabiać. Wieżę będzie można zwiedzać już w trakcie igrzysk, a od listopada 2012 r. stanie się jednym z ważniejszych punktów widokowych Londynu.

Szacuje się, że przyciągnie 5 tys. osób dziennie, zaś liczba odwiedzających w pierwszym roku jej funkcjonowania może przekroczyć milion. Jeśli Brytyjczycy będą chcieli przed światem błysnąć jeszcze czymś poza tym cudem, to właśnie odejściem od przepychu na rzecz ekologii i publicznej użyteczności. Stąd dbałość np. o minimalizowanie emisji dwutlenku węgla i zużycia wody, wykorzystanie biogazu do produkcji energii dla Parku Olimpijskiego, a przede wszystkim takie zagospodarowanie wschodniego (biedniejszego dotąd) Londynu, by po igrzyskach pozostała tam nowoczesna dzielnica mieszkalna.

Zanosi się na igrzyska „uszyte” z najlepszych, nowoczesnych materiałów, ale na miarę. Na miarę potrzeb sportowców, ale też czasów - budżetowo niełatwych także dla Zjednoczonego Królestwa. W państwie, które liczy się z opinią publiczną, to bardzo ważne. Z organizacji tej imprezy czerpać mają satysfakcję nie tylko rządzące elity, ale i miliony Brytyjczyków. My wraz z resztą świata cieszyć mamy się tym, co jest treścią samych igrzysk - sportem, rywalizacją. Na co możemy liczyć?

Nieodrobione lekcje z Pekinu

Jeśli wierzyć „USA Today” - prestiżowemu dziennikowi bawiącemu się przed każdymi igrzyskami we wróżenie z fusów, Polacy zdobędą niewiele medali. Zaledwie 10. Trudno się dziwić. Są takie dyscypliny, jak szermierka, niemal wszystkie sporty walki czy strzelectwo, w których w Pekinie były klęski, a cztery kolejne lata zostały zmarnowane. Pamiętacie, dlaczego szermierze dostali lanie na poprzednich igrzyskach? Według florecistek i ich kolegów powodem był... alkoholizm prezesa związku.

I co? Prezes się zmienił, nowy zapewne się nie upija, ale z 21 Polaków wysłanych na ubiegłoroczne MŚ medalu nie zdobył nikt. Większość odpadła w eliminacjach. Kiedyś wraz z Włochami, Węgrami, Rosjanami, Francuzami i Niemcami Wołodyjowscy rządzili światową szermierką. Dziś wszystkie te nacje nadal się liczą, tylko nasze miejsce zajęli Chińczycy. Fechtunku na medal(e) nauczyli się także Koreańczycy, Amerykanie, a nawet Holendrzy i Bułgarzy.

Szermierka jest tylko jednym z przykładów, jak trudno może być w Londynie. I dowodem na to, że spodziewana duża liczba naszych olimpijczyków nie zawsze może przejść w jakość. Świat pędzi do przodu, każde kolejne igrzyska są dla nas trudniejsze; nie wybaczają żadnego zaniedbania. Na szczęście są dyscypliny, o które dbać umiemy. Stąd szanse na medale.

21 realnych nadziei

Jeszcze w kwietniu ubiegłego roku wspomniany dziennik „US Today”, przyznał nam 17 krążków, w tym 3 złote. To byłby piękny plon. Ale już w grudniu te szacunki spadły do ledwie 10 trofeów, w tym 2 złotych. Przed niespełna rokiem, według „USA Today”, mieli w Londynie grać hymn miotaczom - Włodarczyk i Małachowskiemu oraz sztangiście Zawiszy Dołędze.

Teraz złoto wróżą Amerykanie już tylko kajakarce Walczykiewicz (200 m) i sztangiście (znów z naszego regionu) Zielińskiemu. Srebra przypaść mają kolejnemu zawiszaninowi - kajakarzowi Siemionowskiemu, cyklistce Włoszczowskiej i pływakowi Czerniakowi, a brązowe medale Małachowskiemu, Dołędze, wioślarkom Fularczyk i Michalskiej, pięściarce Graczyk oraz żeglarzowi Miarczyńskiemu.

Cel na Londyn to poprawić bilans 10 medali z Pekinu. Szukajmy zatem dalej.

Przede wszystkim tyczkarze - Rogowska,Wojciechowski i Michalski oraz najpierw przez „US Today” faworyzowani, a potem (po porażkach na MŚ) „zdegradowani” - Włodarczyk i Majewski. Nie wiedzieć czemu, amerykańscy eksperci nie dostrzegli wśród kandydatów do choćby brązu mistrza świata i czwartego tyczkarza globu. Wierzę, że z dwóch szans ziści się przynajmniej jedna i może nawet błyśnie złotem. A daj Bóg - jak w Moskwie przed 32 laty (Kozakiewicz - Ślusarski) - nawet dubletem. Rogowska i Włodarczyk - zdrowe, dobrze przygotowane - też powalczą o medale.

Obie, podobnie jak Majewski, mają w Londynie coś do udowodnienia. Kolejną szansę przyznajemy załodze Kusznierewicz-Życki, czwartej w MŚ 2011, drugiej na ME w żeglarskiej klasie Star. W ogóle mogą to być dla nas igrzyska uwieńczone trofeami wyławianymi z wody. A skoro tak, to może w kajakarstwie, choćby za sprawą srebrnej w Pekinie dwójki z Beatą Mikołajczyk, będzie tych medali więcej.

No i - do trzech razy sztuka - Zofia Klepacka. Była mistrzyni i aktualna wicemistrzyni świata na desce, zaledwie 12. w Atenach i tylko 7. w Pekinie, mogłaby wreszcie „odpalić” ku podium. Nie zapominamy o siatkarzach, o czwórce wioślarzy (jeśli wszyscy „terminatorzy” będą zdrowi), wciąż liczymy na choć jeden medal (szpadzistek lub florecistek) w szermierce i w ten sposób mamy „oczko”. 21 nadziei. Realnych nadziei.

Trzy Mazurki proszę!

Teraz schodzimy na ziemię, bo nigdy nie udaje się wszystko. Typujemy 12-14 krążków, w tym 3 złote: Włoszczowskiej, Siemionowskiego i - śmiejcie się, śmiejcie - jednego z tyczkarzy.

A będzie je dla kogo zdobywać. Jeszcze bodaj nigdy, w żadnym kraju organizującym igrzyska, na polskich olimpijczyków nie czekało tak wielu miejscowych biało-czerwonych kibiców. Nasz Londyn Zdrój.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska