Zagraliśmy z całego serca

Ani pochmurne niebo, ani nawet światowy kryzys nie zatrzymały w domach mieszkańców Torunia. Podczas jubileuszowego finału Wielkiej Orkiestry bawili się tłumnie i tradycyjnie już - byli hojni.

<!** Image 3 align=none alt="Image 183665" sub="W wielkiej „ściskawie” na Rynku Staromiejskim brało udział kilka pokoleń torunian Fot. Grzegorz Olkowski ">Tuż po godz. 10 w niedzielę na toruńskie ulice wyszło 715 wolontariuszy, by zbierać pieniądze na zakup specjalistycznego sprzętu do ratowania życia wcześniaków oraz pomp insulinowych dla kobiet w ciąży. W tym roku oprócz charakterystycznych puszek i identyfikatorów WOŚP kwestujący mieli na sobie czerwone, orkiestrowe koszulki.

- Koszulkę mam na wierzchu, a pod nią kurtkę i dwa swetry. Zimno mi więc nie jest straszne - śmieje się Karolina Michalska, wolontariuszka i studentka polonistyki na UMK. - To mój piąty finał. Obiecałam sobie, że przestanę kwestować, kiedy pójdę na studia. Jak widać, nie udało się. To po prostu uzależnia, pozytywnie nakręca.

Na Rynek Staromiejski przyszli też Agnieszka i Sebastian Witkowscy ze swoim 4-letnim synkiem Kubą. Pojawili się nie tylko po to, by bawić się wspólnie z innymi.

<!** reklama>

- Kubuś przyszedł na świat ponad dwa miesiące przed terminem. Jego życie wisiało na włosku. Długo leżał w inkubatorze, był karmiony sondą, podejrzewano u niego wadę serca - opowiadają rodzice. - Lekarze w toruńskim szpitalu uratowali go, a na specjalistycznych sprzętach, których użyli, były serduszka Orkiestry. Przychodząc tu chcemy się odwdzięczyć.

Do finałowej kwesty przyłączyła się dwójka osadzonych z toruńskiego Aresztu Śledczego. Specjalnie ich wybrano, a udział w finale WOŚP to dla nich forma nagrody. Obaj odbywając karę pracują - jeden w schronisku dla zwierząt, drugi w magazynie. W niedzielę zbierali pieniądze wraz ze swoim wychowawcą Waldemarem Bąkiem.

- Byli bardzo zaangażowani i poruszeni, bo sami mają małe dzieci. Dla nich włączenie się w tę akcję to szansa na powtórną adaptację społeczną, na normalne funkcjonowanie po wyroku - tłumaczy Waldemar Bąk.

Na ogromnej scenie ustawionej na starówce wystąpili m.in. zespół Ananakofana, Norbi, Sztywny Pal Azji i gwiazda wieczoru - ukraińska grupa Atmasfera. Również tam odbywały się najważniejsze licytacje - aktu erekcyjnego Motoareny podarowanego przez toruński magistrat, bombki ręcznie malowanej przez prezydentową Annę Komorowską, „jednego dnia z życia żołnierza” od Centrum Szkolenia Uzbrojenia i Artylerii oraz ogromnej rzeźby karpia z czekolady. Wieczorem pod młotek poszło też złote serduszko WOŚP.

Orkiestrowe imprezy świetnie udały się w sztabie przy III LO im. Lindego na toruńskiej Skarpie.

- Ludzie nas nie zawiedli i przyszli, żeby skorzystać z przygotowanych przez nas atrakcji. Wydaje mi się jednak, że nie mamy szansy powtórzyć sukcesu z ubiegłego roku, kiedy to na naszym koncie znalazło się ponad 58 tys. zł. Teraz wynik na pewno będzie gorszy - mówi Radosław Boroch, szef sztabu w III LO.

Co ważne, zbiórka pieniędzy w całym mieście odbywała się w spokojnej atmosferze, a do godz. 18 policja nie odnotowała żadnych incydentów związanych z finałem.

Jak rośnie kwota zebrana w Toruniu, obserwować można było na internetowej stronie Orkiestry. O godz. 14 było to zaledwie 4,2 tys. zł, po 15 już 20 tys. zł, a o 18.30 - ponad 50 tys. zł. Ostateczne dane poznamy po dokładnym przeliczeniu pieniędzy i podsumowaniu aukcji. Wyniki zbiórki w całym regionie podamy we wtorkowym wydaniu „Nowości”.

Przypomnijmy, że rekordowy dla Torunia był rok 2011. Mimo szalejącego kryzysu mieszkańcy miasta wrzucili do puszek wolontariuszy ponad 302 tys. zł.