MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Życie na korcie

Artur Olewiński
Artur Olewiński
Rozmowa z JACKIEM SZCZEPANIKIEM, dyrektorem Międzynarodowego Turnieju Tenisowego Kobiet „Bella Cup”.

Rozmowa z JACKIEM SZCZEPANIKIEM, dyrektorem Międzynarodowego Turnieju Tenisowego Kobiet „Bella Cup”.

<!** Image 2 align=none alt="Image 195434" sub="Jackowi Szczepanikowi (trzeci od lewej) obecnie sporo czasu zajmuje organizowanie turniejów tenisowych. Na zdjęciu XI Memoriał E. Zielińskiego w 2009 r. [Fot. archiwum]">Jak zaczęła się Pana przygoda z tenisem?

Jeszcze na starym obiekcie na Jordankach rozgrywaliśmy w szkole podstawowej mistrzostwa w piłkę nożną. Wtedy nie było urządzonych boisk, tylko jedno średniej wielkości klepisko. Często po tych zawodach zatrzymywałem się przy kortach. To wtedy tenis bardzo mi się spodobał. Kilku moich kolegów ze szkoły grało w tenisa, podpytałem ich o to, jak zacząć.

<!** reklama>Wtedy było prościej. Moi rodzice dopiero po dwóch latach dowiedzieli się, że gram w tenisa. Dziś bez wiedzy rodzica dziecko nigdzie nie wyjdzie, nie zapisze się. Jak nie zapłaci, nie ma mowy o pozaszkolnych zajęciach. Wtedy, przed erą Fibaka, tenis nie był jeszcze tak popularny, a mimo to w mojej grupie było około setki dzieciaków.

Zostałem przyjęty do klubu, otrzymałem klubową „packę”, wykonaną ze sklejki i zacząłem grać. To nie było proste. Zimą nie było gdzie trenować. Nie było Rubinkowa, a więc i sal gimnastycznych. Po roku gry można było dopiero powiedzieć, że stawialiśmy pierwsze kroki w tenisie. Po zakończeniu swojej zawodniczej przygody z tenisem zaliczyłem kurs instruktorski, zająłem się szkoleniem dzieci i nadal grałem dla własnej przyjemności.<!** Image 3 align=none alt="Image 195434" sub="Jacek Szczepanik nadal chętnie gra w tenisa - tu ze swoim synem Bartkiem. [Fot. archiwum]">

Potem Pana kariera nieco odsunęła się od kortów...

Kiedy skończyłem zawodniczą karierę, tenis nadal mi się podobał i nie chciałem z nim kończyć. Zaproponowano mi, bym podjął się kierowania klubem, choć nadal byłem szkoleniowcem. Uczyłem dzieciaki stawiania pierwszych kroków na korcie, mając nadzieję, że odniosą sukcesy. Sam miałem ich niewiele. Już wtedy tenis związany był znacznie z finansami, a rodziców nie było stać na takie wydatki. Mam jednak wiele miłych wspomnień tak ze swoich startów, jak i gier moich podopiecznych.

Ich tenis wygląda tak samo jak ten, który zapamiętał Pan z dzieciństwa?

Zmieniło się wiele. My wyjeżdżaliśmy z jednym trenerem w kilkudziesięcioosobowej grupie zawodników. Jeździliśmy pociągami po całym kraju. To był czystszy sport. Nie było nacisków ze strony rodziców, o wszystkim decydował trener, wszyscy byliśmy zakwaterowani w jednym pensjonacie, co miało wielki urok, bo integrowało grupę. Z wieloma osobami do dziś się przyjaźnię. Dziś tenis stał się dyscypliną dużo bardziej indywidualną.

Teraz to rodzic przychodzi i pyta, co zrobić, by jego dziecko grało w tenisa. Zwykle jednak nie dlatego, że dziecko chce, a dlatego, że chcą jego rodzice. To podstawowa różnica. Kiedyś dzieciaki biegające po podwórkach i skaczące po drzewach wybierały sobie dyscypliny, które uważały za ciekawe i same robiły wszystko, by w nich zaistnieć. Teraz dzieci nawet nie znają swoich kolegów z klubu.

Niewątpliwie jednak dzisiaj młodzi ludzie mają większe możliwości uprawiania sportu i osiągania sukcesów. Wspomniane mankamenty nie odbierają mi jednak przyjemności ze współpracy z zawodnikami. Uważam, że nie ma złych dzieci. Można je źle wychować, ale wszystkie są fajne, chętnie trenują. Po prostu trzeba pamiętać, że gdy rodzice mniej ingerują w treningi, szanse na sukces ich dzieci są większe.

Poza kortami także żyje Pan tenisem?

Oczywiście, moja żona jest skazana na ciągłe wysłuchiwanie historii związanych z tym sportem. Bardzo mi pomaga, wyszukuje zawodniczki, analizuje listy startowe, pomaga mi także wykonując dokumentację fotograficzną. To wspólna pasja, choć żona nie gra w tenisa. Od lat staram się ją zaciągnąć na korty, ale jakoś nie znaleźliśmy czasu, żeby razem pograć.

W takim razie życzę, aby to się Państwu udało.

Mam nadzieję!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska