Będzie więcej połączeń kolejowych na trasie Toruń - Kutno

Zobacz wideo: Waloryzacja 2023. Takie mają być podwyżki emerytur

Pasażerowie z województw kujawsko-pomorskiego oraz łódzkiego domagają się zwiększenia liczby połączeń na trasie między Łodzią, Kutnem i Toruniem. Problem występuje zwłaszcza w porannych i popołudniowych godzinach szczytu.

- Sprawę porannych połączeń kolejowych Kutno-Włocławek-Toruń i odwrotnie w nowym rozkładzie jazdy poruszyłem na ostatniej sesji sejmiku. Okazuje się, że jest porozumienie z województwem łódzkim w sprawie połączeń relacji Łódź-Toruń i Kutno-Toruń. Jednak z przyczyn technicznych, z powodu remontu dworca w Kutnie, zaplanowane przez nasze województwo pociągi Regio nie mają możliwości w godzinach porannych wjazdu na niego. Po zakończeniu remontu, w rozkładzie jazdy, który wejdzie w życie w marcu 2023 roku pociąg poranny będzie odjeżdżał z Kutna do Torunia o godz. 6.30 - tłumaczy Wojciech Jaranowski, radny wojewódzki PiS.

O problemach na tej linii, ale na odcinku pomiędzy Włocławkiem a stacją Nieszawa Waganiec, informuje nas nasza Czytelniczka, pani Helena.

- Potrzeba przywrócenia połączenia w okolicy godziny 15.30-16 z Włocławka w kierunku Torunia była już wielokrotnie zgłaszana w roku 2021, bez efektów. Dlaczego w godzinach 14.24-16.26 jest dwugodzinna luka komunikacyjna, a potem między 16.26-17.29 są aż trzy połączenia z Włocławka do Nieszawy Waganiec w godzinach 16.26, 16.49 i 17.29? Czy nie można przesunąć połączenia z 16.26 na godzinę wcześniejszą? Moje dziecko, które nie zdąży na pociąg o 14.24, będzie musiało po lekcjach czekać jeszcze dwie godziny, by wrócić do domu. Czy mam dziecko zwalniać z lekcji, aby nie musiało czekać tyle czasu? Skąd pomysł na późniejsze trzy połączenia, średnio co 20 minut. Przecież to nielogiczne i nieekonomiczne, czy chodzi o to, aby później "wygasić" tzw. nierentowne połączenia? Czemu organizator nie "rozłoży" tych kursów i nie zorganizuje połączeń co godzinę? Wówczas z pewnością więcej osób by na tym skorzystało - zauważa pani Helena.

Duże problemy czekają na mieszkańców Inowrocławia i okolicy. Zmuszeni będą dojeżdżać do pracy i szkół jedynie pociągiem przed godziną 6, ponieważ kolejne połączenie jest dopiero o 9. Ten kurs zakończy się na dworcu Toruń Główny. Zostaje więc prywatna komunikacja autobusowa, ponieważ publiczni przewoźnicy nie jeżdżą od kilku lat. Tyle że prywatne autobusy nie pomieszczą wszystkich pasażerów jadących rano do szkół i pracy. Już obecnie niektórzy nie są zabierani z przystanków z uwagi na brak miejsc. Dodajmy, że na trasie Inowrocław-Toruń jest obecnie osiem par pociągów, a ma być pięć.

Podobnie jest np. ze stacją w Mogilnie, gdzie od 11 grudnia będą musieli przesiadać się pasażerowie podróżujący z Inowrocławia do Poznania. Ponadto zamiast obecnych dziewięciu-dziesięciu połączeń zostaną trzy. Podróż z Inowrocławia do stolicy Wielkopolski, ale także do Gniezna czy Mogilna będzie wiązała się z koniecznością skorzystania z usług PKP Intercity, a zatem i zakupu zwykle droższych biletów.

Przedstawiciele spółki POLRegio nie mają w planach ucinania siatki połączeń w regionie. Jak twierdzą, jest zupełnie odwrotnie.

- Zdecydowanie tego nie planujemy, a wręcz przeciwnie, chcemy poszerzać ofertę dla pasażerów - mówi Aleksandra Baldys, rzeczniczka prasowa POLRegio.

O odcięcie od świata martwią się mieszkańcy Grudziądza. Chodzi o połączenia kolejowe Grudziądz-Laskowice Pomorskie, których według nowego rozkładu jazdy kolei od 11 grudnia 2022 roku ma być mniej. Przez Grudziądz nie przebiega zelektryfikowana linia kolejowa. Z tego powodu, aby wybrać się w dalszą podróż, mieszkańcy Grudziądza i okolic muszą dojechać do sąsiednich miejscowości, aby wsiąść w pociąg dalekobieżny. Korzystają przede wszystkim ze stacji Laskowice Pomorskie.