MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chińskie polonistki

Grzegorz Kończewski
Chińskie polonistki z Kantońskiego Uniwersytetu Spraw Międzynarodowych: Deng ZheuI (Dorota), Luo Fang (Lucyna) i Cai Ziyu (Celina)
Chińskie polonistki z Kantońskiego Uniwersytetu Spraw Międzynarodowych: Deng ZheuI (Dorota), Luo Fang (Lucyna) i Cai Ziyu (Celina) Sławomir Kowalski
To, że są z Chin, nikogo raczej nie dziwi, jak i to, że studiują na UMK, bo przecież wielu obcokrajowców podejmuje naukę na największej uczelni w regionie. Gdy jednak okazuje się, że 12 sympatycznych Chinek studiuje polonistykę, na twarzach zazwyczaj pojawia się niedowierzanie.

Rzeczywiście, tak dużej grupy studentek z tak egzotycznego kraju na toruńskiej polonistyce jeszcze nie było. W gmachu Collegium Maius UMK pojawiły się w październiku ubiegłego roku, wraz z początkiem roku akademickiego, w szacowne mury wprowadzając od razu sporo ożywienia. Drobne, niewysokie, niemal zawsze uśmiechnięte, od razu zwracają uwagę oryginalną urodą i… znajomością języka polskiego.

- Zaskakująco dobrą znajomością, mówią i piszą niemal swobodnie - przyznaje dr hab. Małgorzata Gębka-Wolak z Instytutu Języka Polskiego UMK w Toruniu, która specjalnie dla Chinek prowadziła przedmiot „Język polski w pracy i biznesie”.

- Dziewczyny na co dzień studiują polonistykę na Kantońskim Uniwersytecie Spraw Międzynarodowych. Po drugim roku, w ramach umowy międzyuczelnianej, przyjechały na rok do Torunia, by doskonalić język polski. Są niesamowicie zmotywowa-ne i zawsze perfekcyjnie przygotowane, nie spóźniają się, a obecność na zajęciach prawie zawsze jest stuprocentowa.

Tu chodzi się pieszo!

Co ciekawe, już na samym początku pobytu chińskie polonistki zyskały „nową polską tożsamość”, bo ich oryginalne imiona i nazwiska sprawiały pewne trudności w komunikacji.

- Ja zostałam Dorotą - uśmiecha się 21-letnia Deng Zheui i szybko tłumaczy, dlaczego zdecydowała się studiować polonistykę. Pośpiech wynika z doświadczenia, bo niemal każdy nowo poznany Polak jest zaskoczony tym wyborem i pyta o to w pierwszej kolejności. - Ten kierunek studiów, który właśnie uruchamiano na uniwersytecie w Kantonie, zasugerował mi tata, nauczyciel fizyki, tłumacząc, że Chiny i Polska mają coraz szersze kontakty kulturalne i biznesowe.

Zaczęłam drążyć temat i doszłam do wniosku, że zapotrzebowanie na ludzi znających język polski będzie coraz większe. Po prostu język polski ma w Chinach przyszłość. Nie ma konkurencji, nie powinnam więc mieć żadnego problemu ze znalezieniem dobrze płatnej pracy. Mogę być tłumaczką, pracować w jakiejś firmie albo uczyć języka polskiego.

Dorota podkreśla, że Kantoński Uniwersytet Spraw Międzynarodowych jest prestiżową, o wysokim poziomie nauczania uczelnią, na którą bardzo trudno się dostać. Wielu młodych Chińczyków marzy o studiowaniu tam romanistyki, iberystyki czy germanistyki. Ogromna konkurencja była też podczas rekrutacji na polonistykę - na ten kierunek uczelnia zamierzała przyjąć tylko 20 studentów. Ilu chętnych było na jedno miejsce?
Kilku, kilkunastu, a może kilkudziesięciu? - Znacznie więcej - szacuje Dorota. Szacuje zaś dlatego, gdyż takie informacje nie są w Chinach upubliczniane. Wiadomo jednak, że każdego roku spośród ok. 9 mln absolwentów chińskich liceów tylko ok. 3 mln ma szansę kontynuować naukę na dobrym uniwersytecie.

W szczęśliwej dwudziestce przyszłych polonistek znalazła się też Luo Fang, czyli po prostu Lucyna. Do Kantonu, liczącej ponad 14 mln mieszkańców stolicy prowincji Guangdong, przyjechała - jak mówi - z położonego niemal po sąsiedzku (ok. 2 godz. jazdy autobusem) rodzinnego Shenzhen. To niemal 12-milionowe miasto dynamicznie się rozwija, kusząc wysokimi zarobkami, przyciąga ludzi z całej prowincji i tętni życiem dzień i noc. Jak zatem Lucyna odnalazła się w 200-tysięcznym Toruniu?

- Byłam w szoku - wspomina swoje pierwsze dni w grodzie Kopernika. - Nie spodziewałam się, że tak może być. Powietrze jest czyste, nie ma korków ani ciągłych tłumów na ulicach i w komunikacji miejskiej. Najpiękniejsze jednak jest to, że nie tylko na uczelnię, ale niemal wszędzie chodzi się pieszo!

Studentki zgodnie przyznają, że Toruń je zauroczył. Błyskawicznie zaadaptowały się i na uniwersytecie (fantastyczne relacje z prowadzącymi zajęcia), i w akademiku (pomoc polskich studentów w odrabianiu zadań domowych).

Niemal od razu też ruszyły na zwiedzanie muzeów i słynnych gotyckich zabytków, spotykając się z żywym zainteresowaniem mieszkańców. Radosna reakcja starszej pani: „O, jaka ładna dziewczyna, czy mogę sobie zrobić z tobą zdjęcie?” była jeszcze do przełknięcia, podobnie jak pytanie innej: „A ty pewnie przyjechałaś do nas z Filipin?”, zdecydowanie gorzej było, gdy na przystanku autobusowym pijany młodzian (w Polsce na ulicach widać o wiele więcej pijanych niż w Chinach) zaczął wulgarnie naśladować język chiński.

- Z najbardziej śmieszną sytuacją zetknęły się w pociągu nasze koleżanki Gosia i Bogusia - opowiada Cai Ziyu, czyli Celina. - Weszły do przedziału, w którym siedziało małżeństwo z kilkuletnią dziewczynką. Nim zdążyły usiąść, dziecko rozpłakało się. Ojciec pyta: „Dlaczego płaczesz?”.

Dziecko przez łzy: „Bo ja nie chcę, żeby one tu siedziały”. On drąży dalej: „Dlaczego?”. A córeczka na to: „Bo one są takie brzydkieee”. Oj, długo się z tego śmiałyśmy.

Dlaczego surówka jest zimna?

Dziewczyny przekonały się, że Polacy postrzegają Chińczyków bardzo stereotypowo. Ileż to razy się natłumaczyły, że nie każdy Chińczyk jest urodzonym pracoholi-kiem, nie jada dzień w dzień ryżu i - co chyba najbardziej irytujące - nie konsumuje również psów. Mało tego, Chińczyk bardzo chętnie próbuje specjałów innych kuchni narodowych. I one, studentki z Kantonu, są tego najlepszym przykładem.

Dorota zapewnia, że regularnie bywa w sąsiadującym z akademikiem barze „Panda”, w którym zamawia żurek, schab wieprzowy albo filet z ryby i ziemniaki. Nie może jedynie zrozumieć, dlaczego Polacy do gorącego obiadu podają zimną surówkę. Przecież to zupełnie bez sensu... Celina z kolei mogłaby się zajadać polskimi rosołem i bigosem, ale żeby na drugie danie zamawiać naleśniki na słodko? Nijak to się nie komponuje.
- Ja uwielbiam polskie słodycze, smakują mi o wiele bardziej od chińskich - zapewnia Lucyna, która, jeśli chodzi o te bardziej konkretne posiłki, nastawia się raczej na samodzielne pichcenie w akademiku. - Dania w barach i restauracjach są dla mnie zbyt mdłe. Jak przygotowuję kurczaka albo wieprzowinę, to przyprawiam tak, by w gardle poczuć ogień. A w Polsce mam kłopot z kupieniem chilli!

Tak wygląda dzień szczęściary

Jak wygląda typowy dzień stypendystek rządu chińskiego? Po pierwsze, zajęcia na uczelni, z nauką języka angielskiego włącznie. Po drugie, i tu też nie ma taryfy ulgowej, odrabianie prac domowych. Wolne popołudnie niemal zawsze zaś bywa bardzo zajęte. Dziewczyny chłoną polską kulturę pod każdą postacią.

Chodzą na koncerty, do kina (Dorota była nawet wolontariuszką na Camerimage), teatru, na wernisaże, kibicowały hokeistom i żużlowcom, były także na urodzinach Radia Maryja.

W weekendy szczęściary (nieraz tak o sobie mówią, bo dobrze wiedzą, że nie każdy chiński student ma szansę na takie stypendium) też nie usiedzą w miejscu. Śmiało ruszają w Polskę albo i w Europę. Warszawa, Kraków, Poznań, Praga, Berlin, Barcelona, Paryż… Długa jest lista miast, które odwiedziły. W Szwecji podziwiały zorzę polarną, w okresie bożonarodzeniowym w Szczawnicy uczyły się jeździć na nartach.

- Po raz pierwszy w życiu widziałam śnieg. W Kantonie możemy o nim tylko pomarzyć! - Lucyna nie ukrywa, jak wielkie to było dla niej przeżycie. Do tej pory coś takiego widziała jedynie w telewizji i nie spodziewała się, że zabawa na stoku może dostarczyć tylu wrażeń. Przyzwyczaiła się nawet do zakładania czapki, bo - jak twierdzi - w mroźne dni dr Małgorzata Berend, kierownik Studium Kultury i Języka Polskiego dla Obcokrajowców UMK, nieraz sprawdzała, czy dziewczyny należycie dbają o zdrowie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Chińskie polonistki - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska